- Po drugiej próbie wiedziałem, że oddałem dwa najlepsze skoki, jakie dziś mogłem, ale nie byłem pewien, czy to wystarczy - stwierdził na gorąco, po wywalczeniu trzeciego olimpijskiego złota, Kamil Stoch. Polak podkreślił też, że przed konkursem nie czuł wielkiej presji.
Igrzyska nie rozpoczęły się po myśli Stocha, który przyjechał na nie jako lider Pucharu Świata. Na skoczni normalnej, gdzie ze względu na silny i zmienny wiatr rywalizacja miała bardzo loteryjny charakter, był drugi na półmetku, ale ostatecznie uplasował się na najbardziej nielubianej przez sportowców czwartej pozycji. Nie ukrywał rozczarowania, ale też podkreślał, że świat się na tym nie kończy i będzie miał kolejne szanse. Stoch, który w sobotę prowadził już po pierwszej serii, o 3,4 pkt wyprzedził triumfatora z normalnej skoczni Niemca Andreasa Wellingera oraz o 10,4 pkt Norwega Roberta Johanssona.
Dobrze przygotowany
- Nie czułem wielkiej presji przez ten tydzień. Najgorsza jest ta presja, którą sami sobie narzucamy. Ja natomiast starałem się na nic nie nastawiać, robić wszystko z uśmiechem i po prostu w siebie wierzyć. Czułem, że jestem dobrze przygotowany, że stać mnie na wiele. Czułem, że na normalnej skoczni nie pokazałem na co mnie stać. Chciałem na dużej skakać, jak potrafię najlepiej - podkreślił najbardziej utytułowany polski przedstawiciel sportów zimowych.
Polak sukcesem był wyraźnie wzruszony. - To wspaniały wieczór, wspaniałe uczucie i ciężko to wszystko opisać słowami. Z łatwością przychodzą mi za to słowa podziękowania dla ludzi, którzy mają w tym medalu ogromną zasługę i jest to nasz wspólny sukces. Chodzi o moją żonę, sztab szkoleniowy, kolegów z drużyny i oczywiście kibiców. Każdy, kto przyczynił się do tego medalu może uważać, że go zdobył - mówił.
Stoch zapytany o to, czy ten medal był trudniejszy do zdobycia, niż te w Soczi nie potrafił określić. - Dziś naprawdę były bardzo trudne zawody, bo wielu zawodników pokazało swoje umiejętności i możliwości. Ja cieszę się, że w tym wszystkim odnalazłem swoją drogę, swój własny system. Zrobiłem po prostu wszystko tak, jak należy - zaznaczył.
Teraz drużyna
W poniedziałek skoczkowie powalczą w konkursie drużynowym i tu Stoch również ma nadzieję na dobry wynik. - Widzę szansę na to żebyśmy zrobili co do nas należy. Nie stawiamy sobie konkretnego celu, nie nakręcamy się. Stać nas na wiele pod warunkiem, że pokażemy co potrafimy. Konkursy drużynowe zawsze wyciągają z nas więcej energii. Każdy stara się jeszcze mocniej, bo wie, że jak zawali to nie tylko na swój rachunek - dodał Stoch.
Autor: pqv / Źródło: sport.tvn24.pl, PAP