Hiszpania w euforii po awansie do finału turnieju Euro. "To, czego możemy być pewni, to rękawice Casillasa, jaja Sergio Ramosa i precyzja Cesca Fabregasa" - pisze madrycka "Marca". "Dziękujemy, dziękujemy, dziękujemy" - dodaje inny wielki sportowy dziennik "AS". "Dziękujemy za kolejną procję piłki, bo ten mecz nie mógł być piękniejszy czy bardziej dramatyczny".
Hiszpania wygrała po najbardziej zaciętym meczu tegorocznego turnieju w Polsce i Ukrainie po serii rzutów karnych i sądząc po tonie wypowiedzi w prasie kilkanaście godzin po spotkaniu z Portugalią, zostanie ono zapamiętane na bardzo długi czas.
"Jaja Ramosa"
"Nikt nam nie mówił, że po czterech latach powrót do finału Euro będzie łatwy, ale przez dłuższy czas wyglądało na to, że po prostu nie mamy nad tym kontroli. Potem przyszły rzuty karne, które są tylko i wyłącznie loterią. W niej okazało się, że szczęście sporo kosztuje, jednak było ono po naszej stronie. To, czego możemy być pewni, to rękawice Casillasa, jaja Sergio Ramosa i precyzja Cesca Fabregasa, który wbijając piłkę do siatki od słupka zakończył ten dramatyczny wieczór i uniósł w górę pięść. W niej biło serce Hiszpanii."
"Marca" cytuje też samego Ronaldo, który poza gratulacjami skierowanym w stronę Hiszpanów, powiedział: - Trener Del Bosque dokonał dwóch dobrych zmian. Pedro i Navas dali Hiszpanii nową energię i obaj mieli swoje sytuacje. (...) Jeśli chodzi o karne, to możesz strzelać je jako drugi, trzeci lub piąty. Za mną żadne widmo nieudanych strzałów z meczu z Bayernem (w półfinale Ligi Mistrzów Ronaldo nie strzelił "11" - red.) nie chodziło. Byłem pewny swego - zapewnił.
Znów "Panenka"
"Dziękujemy, dziękujemy, dziękujemy" - pisze inny wielki sportowy dziennik "AS". "Dziękujemy za kolejną procję piłki, bo ten mecz nie mógł być piękniejszy czy bardziej dramatyczny. Dziękujemy Sergio Ramosowi za jego stalowe nerwy i odwagę torreadora; dziękujemy za to piękne uderzenie. Dziękujemy, bo jesteśmy w kolejnym finale: poturbowani i rozbici, ale też pełni życia jak nigdy" - dodaje redakcja, podsumowując mecz wygrany po serii rzutów karnych i opisuje decydujące fragmenty...
"Do piłki podszedł Ramos. Spodziewaliśmy się potężnego uderzenia, prędzej takiego, które spróbuje rozerwać siatkę, ale nigdy Panenki. Nie trzy dni po tym, gdy dokonał tego samego Pirlo. A jednak. Ramos podszedł po piłki, uderzył ją gładko i Portugalczycy zrozumieli, że to było coś więcej, niż tylko strzał. Po chwili pojawił się Bruno Alves (obrońca Portugalii - red.) i zbliżył się do "11" z taką miną jakby szedł na szafot. Tango (piłka - red.) rozbiła się o poprzeczkę. Potem podszedł Cesc i dokończył dzieła. Od wczoraj wiemy, co mówią ci, którzy powtarzają, że futbol może doprowadzić do ekstazy. Wejście do finału jest jak doznanie erotyczne" - kończy "AS".
Kataloński dziennik "El Mundo Deportivo" o dziwo stwierdza, że "Hiszpania w całym meczu zdominowała Portugalię", chyba zapominając o pierwszej połowie spotkania w Doniecku, a cały mecz udaje się redakcji sprowadzić do kilku zdań. "Ronaldo był bezbarwny, mecz, w kórym nie padały bramki przypominał agonię, ale ta w końcu została wynagrodzona. Znów wszystkich zaskoczył Del Bosque, stawiając od początku na Negredo. W drugiej połowie pojawili się Cesc, Navas i Pedro i gra Hiszpanów nabrała rumieńców. (...) W rzutach karnych byliśmy lepsi. Na początek zawiódł Xabi Alonso, ale potem bronił Casillas i w końcu Fabregas dał piłkarzom upragniony finał".
Autor: adso / Źródło: "Marca", "AS", "El Mundo Deportivo"
Źródło zdjęcia głównego: "AS", "Marca", "El Mundo Deportivo"