Niedziela, 25 marca Zanim dotknął go udar, był wziętym renowatorem zabytków. Teraz jednak potencjalni pracodawcy, gdy słyszą o przebytej chorobie, dziękują Edwardowi Użyńskiemu. Wyjątkiem jest właściciel średniowiecznego zamku w Przewornie (dolnośląskie), który zlecił mężczyźnie przywrócenie obiektowi dawnej świetności.
- Wystarczy tylko jakiś udar, albo inne nieszczęście i przekreślone jest całe życie – mówi Edward Użyński. Od kilkunastu miesięcy mieszka w altance na działce w Strzelinie, którą buduje ze znalezionych materiałów.
"Trzeba mieć w rękach to coś"
Użyński, zanim zachorował na udar, pracował przy renowacji kamienic, kościołów i zamków w całej Europie. - Estonia, Moskwa, Niemcy, Belgia, Holandia, Czesi, Słowenia, Węgry. Byłem nawet w Tunezji - wymienia mężczyzna. W Polsce prowadził renowację Opery Wrocławskiej. – To były fajne czasy – podsumowuje Użyński.
Kiedy pytany jest o swoją pracę mówi, że do renowacji "trzeba mieć w rękach to coś". - Jak się wie, co trzeba zrobić, od czego zacząć to potem już idzie, krok po kroku. I w końcu wychodzą prawie dzieła sztuki. Jak już się skończy i człowiek się obróci i popatrzy, to można sobie powiedzieć - no, to jest moje dzieło - opowiada mężczyzna.
A ponieważ renowacja jest, oprócz zawodu także pasją pana Edwarda, to mężczyzna przyozdabia altankę własnoręcznie wykonana sztukaterią. - Posługuję się nożem, zwykłym nożem. Wyobraża sobie pani, że nóż kuchenny wystarczy? - pyta retorycznie reporterkę TVN24 Edward Użyński.
Cel: zamek
Dzięki artykułowi w lokalnej gazecie na uzdolnionego renowatora trafił właściciel zamku w Przewornie. Mężczyzna chce przywrócić budynkowi dawną świetność, a żeby było to możliwe zatrudnił Użyńskiego.
Zamek jest prawdziwym wyzwaniem. Wybudowany został przez rodzinę von Czirnów w 1447 roku, która w tamtym czasie objęła władanie wsią. Później budowla przechodziła z rąk do rąk.
- Ostatnie losy ten zamek dzielił z PGR. To był bardzo nieszczęśliwy mariaż. Skończyło się tym, że zamek popadł w zupełną ruinę – mówi jego właściciel - Piotr Czyż. Dodaje, że zdecydował się zatrudnić pana Edwarda, bo dzielą tę samą pasję, jaką jest ratowanie zabytków. - Takiej osoby było mi tu zawsze trzeba - stwierdza Czyż.
- Tylko tę pracę lubię i nic więcej. Bryły, konstrukcje tych zamków, to jest najpiękniejsza rzecz. I to jest najważniejsze - satysfakcja, że po mnie coś zostało - podsumowuje Użyński.