Środa, 6 stycznia Już trzy lata trwa walka Daniela Witana z urzędnikami gminy Siedlce. Ma ładną działkę pod miastem, nie może wybudować na niej domu. Na przeszkodzi stoi linia wysokiego napięcia. Linia wirtualna, bo istnieje w tym miejscu tylko na rysunkach urzędników.
Za swymi biurkami aż do pojawienia się reporterów TVN24 nie dawali się przekonać, że słupy owszem, są - ale stoją na drugim końcu placu. Dokładnie tam, gdzie ich zdaniem pan Daniel mógłby budować do woli.
Kiedy pan Daniel zabrał się za przygotowania do budowy, zauważył, że rzeczywistość nie odpowiada temu, co narysowano na gminnych planach. Wydawało mu się, że wystarczyłoby pójść do urzędu gminy i wyjaśnić wszelkie niejasności.
Okazało się, ze to nie takie proste. Daniel Witan z siedleckimi urzędnikami nie może dojść do porozumienia już od trzech lat.
"Buduj się pan na słupie"
- Była tutaj komisja z gminy, to było w czerwcu 2009 roku - mówi pan Daniel. Jednak wbrew jego oczekiwaniom, urzędnicy stwierdzili, że budować się może, ale... na słupie. To znaczy tam, gdzie słupów na planie nie ma, a stoją w rzeczywistości.
Nie pomogły kolejne pisma i prośby - urzędnicy cały czas ufali planowi zagospodarowania przestrzennego, a nie zdjęciom i własnym oczom. Pomogła dopiero rozmowa reporterów TVN24 z wójtem...
Ewidentny błąd
Mirosław Bieniek, wójt gminy Siedlce, po zerknięciu tylko na dokumentację przyznał rację Danielowi Witanowi. - No faktycznie, ta linia energetyczna nie przebiega dokładnie w tym miejscu, jak jest naniesiona na planie zagospodarowania przestrzennego - stwierdził. Wójt nie chciał mówić o niekompetencji swoich podwładnych, ale nazwał ich wpadkę "ewidentnym błędem", za który odpowiada zapewne podkład geodezyjny, powielany od wielu lat.
Największe wątpliwości Daniela Witana budzi praca kierowniczki referatu gospodarki przestrzennej - każdy wyrys swojej działki, jaki dostawał, tóznił się od poprzednich. Kierowniczka nie chciała rozmawiać z dziennikarzami, bo - jak stwierdziła - nie została do tego upoważniona.
Przeprosili, ale co z tego...
Wójt Bieniek przyznaje, że błędów było w tej sprawie dużo i zapewnia, że przeprosił już pana Daniela, zaś odpowiedzialnych za pomyłki ukarał upomnieniem. Wójt stwierdził jednak, że sprawa ze słupami "wyszła" dopiero pół roku temu, choć zdaniem Daniela Witana pierwsze pisma słał już w 2007 roku. - No, myślę, że jest to niedopatrzenie urzędu i trzeba zdecydowanie tak powiedzieć - skomentował ten fakt wójt.
Mirosław Bieniek zapewnia, że kiedy wszystko zostało wyjaśnione, błędy zostaną szybko naprawione, a właściciel działki będzie mógł postawić dom. - Osobiście zajmę się tą sprawą - obiecuje wójt.