Poniedziałek, 2 sierpnia Niespełna 90-letnia staruszka z Kalisza nie dość szybko skasowała kartę na darmowy przejazd komunikacją miejską i nadgorliwa kontrolerka wlepiła jej mandat. Odwołanie nic nie dało, pani Anna musi płacić. A przewoźnik… myśli nad zmianą wizerunku firmy.
Anna Białoskórska z Kalisza ma 89 lat i może autobusami podróżować za darmo. Pod warunkiem, że odbije w czytniku darmową kartę. I pod warunkiem, że zrobi to dość szybko.
- Ja bez biletu nigdy nie jeździłam i nigdy nie będę – zapewnia pani Anna. Gdy weszła do autobusu, kasownik był na wyciągnięcie ręki. Gorzej z biletem, bo ten trzeba było wyciągnąć z torby. Starsza pani usiadła na chwilę - jak mówi, by szybciej go znaleźć. Wtedy podeszła kontrolerka: - Ta pani od razu: poproszę bilet i zaczęła pisać mandat. Mówię: dlaczego, skoro ja w tej chwili weszłam, nawet nie zdążyłam się podnieść – relacjonuje kobieta.
Jednak na nic zdały się tłumaczenia, że potrzebowała chwili odpoczynku, że musiała odstawić torby, żeby poszukać biletu. Kontrolerka wystawiła kobiecie mandat na niespełna 100 zł, bo choć bilet miała, to nie przystawiła go do elektronicznego czytnika.
"Aż się popłakałam"
Anna Białoskórska mogła się odwołać w ciągu 7 dni, u przewoźnika - Kaliskich Linii Autobusowych. Ale to, że uznano ją winną zabolało za bardzo. - Aż się popłakałam. Nie poszłam. Uznałam, że mogą mnie brać do więzienia, a ja nie zapłacę – mówi.
Kilka tygodni później w imieniu babci do miejskiego przewoźnika udała się wnuczka i złożyła reklamację, ale sprawa zdążyła już trafić do windykatora. KLA w odpowiedzi na jej pismo kary nie anulował, ale ją zmniejszył – do 44 złotych.
- Firma windykacyjna wszczęła procedurę i ponosiła koszty. Chociaż ja się zgadzam, że to starsza kobieta i jej się przejazd należy – przekonywał w rozmowie z reporterem "Prosto z Polski" prezes KLA Piotr Olszewski. Od decyzji nie przysługuje odwołanie. Jedynym wyjściem teraz jest sąd, a tego starsza pani wolałaby uniknąć, więc pewnie mandat zapłaci.
"Więcej prewencji, mniej egzekwowania"
Olszewski tłumaczy, że problemu by nie było, gdyby pani Anna stawiła się w ciągu regulaminowego tygodnia. Czy nie prościej i przyjaźniej dla klienta komunikacji miejskiej byłoby posłuchać wyjaśnień starszej pani, pozwolić, a może nawet pomóc jej skasować bilet?
Problem z kontrolerami w Kaliszu ma szerszy kontekst. Kaliski portal informacji o mieście pisze nawet o tym, że postawa części kontrolerów może być jedną z przyczyn zerwania współpracy przez miejskiego przewoźnika.
Prezes Kaliskich Linii Autobusowych tym doniesieniom zaprzecza, ale przyznaje, że myśli co zrobić, by zmienić nastawienie pasażerów do osób kontrolujących bilety. - Zastanawiamy się nad zmianą systemu, który ma doprowadzić do ograniczenia szarej strefy, ale i poprawić wizerunek kontrolerów. Więcej prewencji, mniej egzekwowania – zapewnia Olszewski.