Grający bez swoich asów Belgowie od 45 minuty musieli sobie radzić w dziesiątkę, ale i tak pokonali Koreę Płd., bo Azjaci marnowali niezliczoną ilość doskonałych sytuacji. Czerwone Diabły już mogą szykować się do pojedynku w 1/8 finału przeciwko USA.
Koreańczycy by marzyć o wyjściu z grupy musieli pokonać Belgów i to najlepiej różnicą kilku bramek. Do tego Algieria nie mogła wygrać z Rosją. W dużo lepszej sytuacji byli Belgowie, którzy mieli już pewny awans. Dlatego Marc Wilmots posadził na ławce swoje największe gwiazdy.
Od pierwszych minut grał za to Kevin Mirallas i to on stwarzał największe zagrożenie pod bramką rywali. Piłkarz Evertonu brał też udział w akcji, po której kibice byli świadkami pudła roku. Dries Mertens stanął oko w oko z bramkarzem, ale jego uderzenie z pięciu metrów zaskoczyło któregoś kibica z górnych rzędów Areny Corinthians, a nie golkipera Korei.
Ta sytuacja, a także fakt, że w równolegle rozgrywanym spotkaniu Rosja prowadziła z Algierią 1:0, pobudziła ekipę z Azji do szaleńczych ataków. Thibaut Courtois musiał zwijać się jak w ukropie, ale pozostawał niepokonany.
Belgijski brutal
W końcówce pierwszej połowy sytuację Belgów dość mocno skomplikował Steven Defour. Pomocnik Czerwonych Diabłów w bezmyślny sposób osłabił zespół, brutalnie faulując jednego z rywali w środku boiska. Prowadzący to spotkanie Benjamin Williams bez wahania ukarał go czerwoną kartką.
Koreańczycy szybko chcieli wykorzystać liczebną przewagę. Od początku drugiej części spotkania belgijską obronę straszył Ki Sung - Yeung. Prawdziwy spektakl w bramce rozgrywał jednak Courtoisa, a gdy on nie dawał rady, na drodze stawała poprzeczka. Piłkarze z Azji z każdą minutą zdawali sobie sprawę, że to ich ostatnie chwilę na brazylijskim mundialu. Do końca walczyli o to by godnie pożegnać się z turniejem, ale podobnie jak we wcześniejszych spotkaniach byli dramatycznie nieskuteczni. Zawodnicy prowadzeni przez Myung-Bo Honga stali się ofiarami najstarszego piłkarskiego porzekadła, które mówi, że niewykorzystane sytuację się mszczą. Na Koreańczykach konkretnie zemścił się Jan Vertonghen, który dobił do bramki strzał Divocka Origiego i dał Belgom trzecie zwycięstwo z rzędu.
Autor: drop / Źródło: sport.tvn24.pl