Drugi mecz i drugie wyjazdowe zwycięstwo w pierwszej fazie play-off koszykarzy Washington Wizards. Marcin Gortat należał do najlepszych graczy na boisku, a Czarodzieje pokonali Toronto Raptors 117:10. W rywalizacji do czterech zwycięstw prowadzą 2-0.
Wtorkowe zwycięstwo Czarodziejów było jeszcze bardziej przekonywujące niż pierwsza wygrana 93:86 po dogrywce w hali Air Canada na inaugurację tegorocznego play off. A ich trener Randy Wittman śrubuje swój rekord. Wliczając poprzedni sezon, jest pierwszym szkoleniowcem w historii NBA, który w play off wygrał siedem z ośmiu meczów na wyjeździe.
Jeden z najlepszych
Polski środkowy rozegrał jedno ze swoich lepszych spotkań w fazie play off. Był trzecim strzelcem zespołu i najlepiej blokującym meczu. Przebywał na parkiecie 28 minut. Zdobył 16 punktów, zebrał sześć piłek w obronie i dwie w ataku, miał asystę, przechwyt, trzy bloki, stratę i cztery faule.
Gortat szczególnie udaną miał pierwszą kwartę, gdy w 12 minut zdobył 10 punktów, trafiając wszystkie pięć rzutów z gry, i miał pięć zbiórek - był najlepszy na parkiecie w obydwu statystykach. W połowie trzeciej kwarty, po swoim czwartym faulu, musiał usiąść na ławce.
Najwięcej punktów dla gości zdobyli Bradley Beal - 28 i John Wall - 26, który miał także 17 asyst, tylko o dwie mniej od całego zespołu rywali. W ekipie gospodarzy wyróżnili się wybrany ostatnio najlepszym rezerwowym graczem ligi Lou Williams i DeMar DeRozan - po 20.
Miłe złego początki
Tylko w pierwszej kwarcie gospodarze, którzy uzyskali początkowo dziesięciopunktowe prowadzenie (12:2) i wygrali ją 31:26, mogli myśleć o sukcesie w tym meczu. W drugiej i trzeciej odsłonie goście zagrali popisowo. Znakomicie bronili, a w ataku trafili w tym czasie 27 z 39 rzutów z gry.
Do przerwy prowadzili już 60:49, a na początku czwartej kwarty nawet różnicą 23 punktów. Ich silną stroną były rzuty za trzy punkty – 10 celnych z 21 oddanych. Z gry mieli we wtorek 53-procentową skuteczność. Tak jak w pierwszym spotkaniu Czarodzieje zdecydowanie wygrali także walkę o zbiórki (45-28, w ataku 10-5), w pierwszej połowie gospodarze nie zebrali ani jednej piłki w ataku. W ich drużynie znów zawiódł uczestnik Meczu Gwiazd, rozgrywający Kyle Lowry, który zdobył tylko sześć punktów, trafiając trzy z 10 rzutów z gry. W zespole gości każdy z dziewięciu koszykarzy, którzy wychodzili na parkiet, spełnił swoje zadanie.
- Znów wygraliśmy dzięki defensywie, zaangażowaniu na każdym metrze boiska i właściwym decyzjom rzutowym - powiedział lider zwycięzców John Wall.
Kolejne dwa mecze Wizards z Raptors odbędą się w piątek i w niedzielę w Waszyngtonie.
Autor: lukl / Źródło: sport.tvn24.pl