Niechciany przez rodziców, wyszydzany przez kibiców. Na miano błazna długo Mario Balotelli pracował. Sam siebie pytał: "Dlaczego zawsze ja?". Jeśli dziś zagra jak z Niemcami, we Włoszech choć na chwilę zapomną mu długą listę wybryków. Ta naprawdę jest imponująca. Prezentujemy 10 dziwactw Super Mario.
Euro 2012 zaczął najgorzej jak mógł - od seryjnych pudeł. Balotelli wystrzelił jednak w najlepszym momencie. Trafił w ostatnim meczu grupowym, dwukrotnie - na miano awansu Italli do finału - ukłuł Niemców. Od wtorku mówi się tylko o jego sportowych wyczynach. Tych na razie jest mniej od pozastadionowych wybryków. Mario Barwuah urodził się w Palermo i nigdy nie miał lekko. Gdy miał ledwie dwa lata chorował, miał problemy z jelitami.
Jakby tego było mało, klepiący biedę rodzice, imigranci z Ghany, oddali małego Mario rodzinie zastępczej. Do rodzinnego domu ciemnoskóry talent, całe dnie spędzający na boisku, już nie wrócił. Odrzucił również powołanie do reprezentacji Ghany.
Odrzucił ofertę Barcelony
Zanim skończył 18 lat mógł trafić do Barcelony. Jego agent nie dogadał się z władzami katalońskiego klubu. Już wtedy zdolny młodzieniec wysoko się cenił.
Pewny siebie, ekscentryk, trudny do rozgryzienia. Wspólnego języka w Mediolanie nie znalazł z nim nawet Jose Mourinho, znany z tego, że potrafi dogadać się z najbardziej krewkimi podopiecznymi. - Chyba skończę u psychologa - rzucił kiedyś Mourinho po kolejnych wybrykach młodego napastnika.
Zabłądził Miał skupić się na piłce po przenosinach do Manchesteru. Miał. Mandaty to jego specjalność. Przez trzy lata swojego pobytu na Wyspach policja wystawiła mu łączny rachunek na 11 tys. euro. Jego samochody holowano w Anglii 27 razy. Gdy spędził noc w klubie ze striptizem, kilkanaście godzin przed meczem, jego konto stopniało o 144 tys. euro.
Kiedyś wjechał do więzienia kobiet, tłumaczył się, że zabłądził. Słuchał też muzyki podczas meczu, gdy siedział na ławce rezerwowych. Gdy jesienią strzelił gola w derbach Manchesteru, podniósł klubowy trykot i odsłonił napis na trykocie: Dlaczego zawsze ja?
Obiecał, że zabije
Jest uczulony na wyzwiska rasistowskie. Przed Euro straszył, że zabije tego, który w jego kierunku rzuci bananem.
Dziś może zostać bohaterem Italii. Albo na długo stanie się celem, na którym wylądują włoskie frustracje. To uczucie zna już doskonale.
Autor: twis / Źródło: tvn24.pl