Piątek, 15 kwietnia Dwutygodniowe dziecko odebrane rodzicom do pogotowia rodzinnego jako "przedmiot zabezpieczenia sądowego". Powód? Matka zabrała chłopca ze szpitala w trakcie leczenia antybiotykami. Według sądu w Pruszkowie to nieodpowiedzialne zachowanie wystarczyło, żeby mały Filip trafił do pogotowia rodzinnego. Na tym jednak nie koniec sprawy.
Państwo Czajkowscy mają już czwórkę dzieci. Filip był piąty. Rodzina jest biedna. Ma przydzieloną kuratorkę. W aktach nie ma jednak żadnych niepokojących notatek, jakoby w domu panowała przemoc, nadużywano alkoholu czy brano narkotyki.
"Bałam się, że ona je zabierze. I zabrała"
Małgorzata Czajkowska, jak mówi reporterowi "Prosto z Polski”, była wielokrotnie namawiana w czasie ciąży przez kuratorkę do oddania piątego dziecka do adopcji. - Pani kurator przychodziła i się pytała mnie, męża. Mówiła, że sobie nie damy rady, że najlepiej jak byśmy oddali dziecko – opowiada mama Filipa i dodaje, że o ewentualną adopcję pytał też sam sędzia.
To spowodowało, że kiedy najmłodszy syn państwa Czajkowskich pojawił się na świecie, jego mama po dwóch dniach, na żądanie, wypisała siebie i Filipa ze szpitala. Dlaczego? – Bałam się, że ona (kuratorka – red.) zabierze dziecko. I zabrała – stwierdza Małgorzata Czajkowska.
Wkrótce potem, 15 marca chłopiec trafił do pogotowia rodzinnego.
Nieodpowiedzialna matka?
Prezes Sądu Rejonowego w Pruszkowie tłumaczy, że to było nieodpowiedzialne. - Mimo że dziecko od dnia porodu było intensywnie leczone antybiotykami, matka przerwała tę terapię i zdecydowała, że na żądanie wyjdzie z dzieckiem do domu – mówi prezes sądu, Ada Sędrowska.
Na pytanie, czy w tej sytuacji nie można było posłużyć się jakimiś innymi środkami, zamiast odbierać dziecko rodzinie pani prezes stwierdziła, że działanie sądu było adekwatne, bo matka nie poddawała syna leczeniu, które było "konieczne dla jego życia i zdrowia".
Konieczność niekonieczna
Tę "konieczność" podważa adwokat Czajkowskich. - W aktach jest informacja, że był w stanie ogólnym dobrym (Filip – red.). Pogotowie nie chciało przyjechać po to dziecko, żeby je zabrać z powrotem do szpitala, bo ono nie miało ani temperatury, ani nie było w stanie takim, że wymagało nagłej hospitalizacji i konieczne było przewiezienie dziecka karetką pogotowia – argumentuje Beata Cywińska.
Jak poinformowała prawnik, w jednym z raportów kurator stwierdziła, że nie wie czy Czajkowscy będą chcieli wychowywać kolejne dziecko. Pani Małgorzata mogła więc mieć powody do strachu.
Sama kurator nie chciała komentować sprawy.
Prawnicy są w trakcie opracowywania tekstu apelacji. O tym, kiedy i czy w ogóle Filip wróci do domu zdecyduje sąd drugiej instancji.
ktom//kdj