To jak na razie chyba największa niespodzianka na tegorocznym Euro. W spotkaniu otwierającym zmagania w grupie F Austriacy przegrali w Bordeaux z Węgrami 0:2.
Madziarzy faworytami do zdobycia złota nie są. Mało kto przed rozpoczęciem turnieju zakładał, że mogą wyjść z grupy. Ba, według niektórych są obok Albanii zdecydowanie najsłabszą ekipą na francuskich boiskach.
Przesłanek ku temu, aby wierzyć, że dadzą radę Austriakom było niewiele. Większość węgierskich piłkarzy występuje w przeciętnej rodzimej lidze. W ich kadrze jest też aż czterech graczy, którzy na co dzień biegają po boiskach Ekstraklasy.
Austriacy gwiazdę mają tylko jedną, za to tę wielkiego formatu. David Alaba - bo o nim mowa - wyceniany wyżej niż cała węgierska pierwsza ekipa.
Zawodnik Bayernu był jednym z tych, który we wtorek nie zawiódł. Kilka razy użył swojej najgroźniejszej broni - strzałów z dystansu. Do siatki mógł trafić już na początku spotkania. Nie udało się, piłka zatrzymała się na słupku. Więcej pretensji można było mieć do jego kolegów. Kilka minut przed przerwą w końcu podkręcili tempo, ale świetne okazje zmarnowali Zlatko Januzović i Martin Harnik.
Węgrzy grali swoje. Solidnie i agresywnie w obronie, odpowiedzialnie w środku boiska. Czekali na swoje sytuacje. I chociaż czasami pod polem karnym Austriaków brakowało im pomysłu i dokładności, to w końcu szanse otrzymali. Najpierw bramkarza pokonał Adam Szalai, który wykończył świetne prostopadłe z głębi pola. Druga bramka padła po kontrze i strzale Zoltana Stiebera.
Węgrzy nie grali w wielkim turnieju od 30 lat, tj. od mistrzostw świata w Meksyku w 1986 roku. W finałach mistrzostw Europy do tej pory wystąpili dwukrotnie, ale dawno temu - w 1964 i 1972 roku, zajmując odpowiednio trzecie i czwarte miejsce.
Austriacy zawiedli, ale szanse na urwanie punktów Węgrom stracili chyba jeszcze przed pierwszą bramką. W 66. minucie za drugą żółtą kartkę arbiter wyrzucił z boiska ich obrońcę Aleksandara Dragovicia.
Teraz CR7
Tą porażką piłkarze Marcela Kollera znacznie skomplikowali sobie sytuację. Grupa E uważana jest przez ekspertów za najsłabszą w turnieju. Zdecydowanym faworytem są Portugalczycy z Cristiano Ronaldo w składzie. As Realu Madryt sprawdzi Austriaków w następnej serii spotkań.
Autor: TG / Źródło: sport.tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA/CAROLINE BLUMBERG