Atak w biurze PiS

Atak w biurze PiS
Atak w biurze PiS
Źródło: Studio 3D

Środa, 20 października19 października przed południem do biura poselskiego PiS w Łodzi wtargnął mężczyzna i zaatakował pracujące tam osoby. Jedna zginęła na miejscu, a druga została ciężko ranna. Jak dokładnie wyglądał ten dzień i kogo dotyczyły te wydarzenia.

Napastnik szaleniec i przypadkowa ofiara

Ryszard C., 62-letni były taksówkarz, mieszkaniec Częstochowy, wcześniej nie był notowany. Nie miał pozwolenia na broń palną. W czasie ataku był trzeźwy. Mężczyzna jest w separacji z żoną. Jak twierdzi policja, cieszył się pozytywną opinią w miejscu zamieszkania. Był raczej typem samotnika, nie wywoływał żadnych konfliktów. Miał podwójne obywatelstwo polsko-kanadyjskie (przez jakiś czas przebywał w Kanadzie). 19 października Ryszard C. był ubrany w szarą kurtkę i ciemne spodnie. Jego ofiarą był Marek Rosiak, mąż byłej wiceprezydent Łodzi, asystent europosła PiS Janusza Wojciechowskiego. Jak powiedział nam prokurator Krzysztof Kopania, Rosiaka trafiły trzy kule. Zgon stwierdzono na miejscu. Drugim zaatakowanym mężczyzną był Paweł Kowalski, 39-letni asystent posła Jarosława Jagiełły. Ranny trafił do Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego im. WAM, gdzie przeszedł operację. Jego stan określano jako stabilny. Podczas operacji zszyto mu ranę na szyi. Przeprowadzono zabieg tracheotomii z powodu narastającego obrzęku krtani. Paweł Kowalski prawdopodobnie został obezwładniony paralizatorem, a następnie zaatakowany nożem.

Biuro PiS w Łodzi, fot. TVN24
Biuro PiS w Łodzi, fot. TVN24

Nóż i pistolet z czasów wojny

Według informacji policji Ryszard C. miał pistolet Walter PPK kaliber 22 mm z okresu nazistowskiego. Daty produkcji nie ustalono. Oprócz broni ostrej Ryszard C. miał przy sobie nóż myśliwski z 10-cm ostrzem oraz paralizator. Miejscem ataku było łódzkie biuro Prawa i Sprawiedliwości na pierwszym piętrze kamienicy na ul. Sienkiewicza 61 (wejście od alei Schillera). W budynku znajdują się biura poselskie europosła Janusza Wojciechowskiego i posła Jarosława Jagiełły.

Zaplanowany atak

Ryszard C. 13 października zameldował się w jednym z łódzkich hoteli. Między 14 a 16 października miał zmienić hotel i zameldować się w łódzkim Hotelu Centrum. Mężczyzna wynajął samochód na łódzkich tablicach rejestracyjnych.19 października w godzinach porannych wymeldował się z hotelu. Być może już wcześniej obserwował kamienicę. Ryszard C. wyszedł z hotelu około godz. 10. Potem wypadki potoczyły się jak w filmie grozy. Napastnik zdał w recepcji klucze do pokoju. Upewnił się, czy wszystko jest zapłacone, i udał się do siedziby PiS w pasażu Schillera. Do budynku wszedł przez drzwi z domofonem, ale biuro odwiedza wyjątkowo dużo wyborców. Dlatego drzwi stoją otworem. Ryszard C. wszedł do pokoju Marka Rosiaka, asystenta europosła Janusza Wojciechowskiego, i wdał się z nim w awanturę. Chwilę później morderca oddał do Rosiaka osiem strzałów. Cztery pociski trafiają go w klatkę piersiową. Siedzący obok Paweł Kowalski, asystent posła Jarosława Jagiełły, próbował wypchnąć napastnika z pokoju. Napastnik rzucił się na niego z nożem. Trafił Kowalskiego w rękę i zranił go w gardło.

Znicze pod biurem PiS w Łodzi, fot. TVN24
Znicze pod biurem PiS w Łodzi, fot. TVN24

Śmierć z rąk szaleńca

Szef młodzieżówki PiS, który usłyszał strzały, wybiegł przed budynek i zawołał na pomoc dwóch strażników miejskich. Pierwszy z nich, 31-letni Maciej Z., zasadniczą służbę wojskową odbył w szeregach komandosów, a potem uprawiał taekwondo. Drugim był 35-letni Arkadiusz K. Obaj wyszli kilka minut wcześniej ze swojej siedziby w pasażu Schillera, 50 metrów od siedziby PiS, i ruszyli na patrol. Gdy strażnicy wbiegli na pierwsze piętro, zastali przerażający widok: dwaj krwawiący mężczyźni leżeli na podłodze. Postrzelony Marek Rosiak nie dawał już oznak życia. Pochylony nad Pawłem Kowalskim napastnik zadawał mu ciosy nożem. Strażnicy obezwładnili szaleńca i zakuli go w kajdanki. Zaczęli reanimować rannych. Z trzeciego pokoju wybiegła Anna Kamińska, radna sejmiku wojewódzkiego, która jest lekarzem. Radna ze strażnikiem uciskała przeciętą tętnicę na szyi Kowalskiego. Dzięki temu mężczyzna nie wykrwawił się na śmierć.

Zabił, bo nienawidził PiS

Policjanci wyprowadzili Ryszarda C. z biura PiS. Wyprowadzony w kajdankach napastnik krzyczał: "Chciałem zabić Kaczyńskiego, ale za małą broń miałem. Nienawidzę PiS". Został przewieziony do siedziby I komisariatu policji przy al. Kościuszki w Łodzi. Podinspektor Magdalena Zielińska, rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi, informowała, że 62-letni Ryszard C., były taksówkarz, jest trzeźwy, nie był dotąd notowany. Za zabójstwo grozi mu dożywocie.

Czytaj także: