Ma wszystko: miliardy na koncie, Tycjana w salonie, medialne imperium. Miał: klub piłkarski, przodującą partię. Był premierem, jest eurodeputowanym. Włosi go pokochali mimo krążących opowieści o jego nocach bunga-bunga, zarzutów łapówkarskich i oskarżeniach o seks z nieletnią. Co mógł powiedzieć uśmiechnięty Silvio Berlusconi po wyjściu ze szpitala, gdzie trafił po zakażeniu koronawirusem? "Znowu mi się udało". Jak on to robi?
Silvio Berlusconi - polityk, przedsiębiorca, miliarder. Włoski premier w latach 1994-1995, 2001-2006 i 2008-2011. Założyciel i lider partii Forza Italia, były prezes klubu piłkarskiego A.C. Milan (1986-2017). W 2009 roku "Forbes" umieścił go na 12. miejscu najbardziej wpływowych ludzi świata. Obecnie europoseł. Twierdzi, że z przywódców więcej od niego zrobił tylko Napoleon. – Ale jestem od niego zdecydowanie wyższy – powiedział po tym, jak kupił sobie jego łóżko.
*
Silvio, Silvio! Tu, popatrz tu! – dziennikarze zebrani 14 września przed szpitalem San Raffaele w Mediolanie przekrzykiwali się jeden przez drugiego. Walczyli, żeby to właśnie w ich aparat spojrzał 83-latek.
Opalony senior, otoczony ochroniarzami, powolnym krokiem podszedł do ustawionych w rzędzie mikrofonów. Zatrzymał się w cieniu, który rzucał parasol przygotowany specjalnie dla niego, zdjął białą maseczkę, spod której od razu wyłonił się szeroki uśmiech, i przemówił:
- Dziękuję wszystkim, że przyszliście przywitać mnie tu zaraz po wyjściu. To była dla mnie ciężka próba. Mówię to pełen emocji. Dzięki Bogu, dzięki profesjonalizmowi personelu szpitala, profesorowi Albertowi Zangrillo i jego współpracownikom przeszedłem coś, co uważam za prawdopodobnie najtrudniejszą próbę mojego życia - zaczął.
Do placówki trafił na początku września, bo rozpoznano u niego zakażenie koronawirusem. Cieszy się, bo chociaż badania dalej pokazują wynik "pozytywny", to jego stan zdrowia znacznie się poprawił i może odbywać izolację w domu.
Czytaj dalej po zalogowaniu
Uzyskaj dostęp do treści premium za darmo i bez reklam