Premium

Gdy reforma wymaga reformy, czyli jak się leczy polską psychiatrię

Zdjęcie: Shutterstock

Jak zdrowieć, gdy najpierw miesiącami czeka się na przyjęcie i konsultację, a później ląduje na oddziale, który lata świetności przeżywał dekady temu? Na ile dziś może liczyć pacjent, który potrzebuje opieki psychiatrycznej i czy pandemia COVID-19 odciśnie spore piętno na naszej psychice? O tym dziennikarz TVN24 Radomir Wit rozmawia z doktorem Markiem Balickim, pełnomocnikiem Ministra Zdrowia do spraw reformy w psychiatrii.

Jeśli doświadczasz problemów emocjonalnych i chciałbyś uzyskać poradę lub wsparcie, tutaj znajdziesz listę organizacji oferujących profesjonalną pomoc. 

To, że Polacy powinni mieć łatwy i powszechny dostęp do opieki psychiatrycznej nie jest pomysłem nowym. Wręcz przeciwnie. Już w 1994 roku zapisano to w Ustawie o ochronie zdrowia psychicznego. Twórcy tego dokumentu podkreślali, że między innymi trzeba promować zdrowie psychiczne, budować atmosferę tolerancji i zrozumienia wobec chorych, a co najważniejsze – chorzy muszą mieć zapewnioną wielostronną opiekę zdrowotną oraz "inne formy opieki i pomocy niezbędne do życia w środowisku rodzinnym i społecznym".

Tyle papier i przepisy. Tymczasem zamiast szybkiej i skutecznej pomocy – wielomiesięczne kolejki do poradni zdrowia psychicznego w ramach NFZ, niedobór kadry lekarskiej, opłakany stan oddziałów czy model opieki, który opiera się głównie na szpitalach i izolacji pacjentów. Na to uwagę zwracali eksperci między innymi z Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego. A to wszystko przy równoległym wzroście zapotrzebowania Polaków na usługi z zakresu opieki psychiatrycznej.

Sytuacja miała się poprawić już kilka lat temu. W tym celu powstał Narodowy Program Ochrony Zdrowia Psychicznego. Ale jego pierwsza edycja, realizowana od 2011 do 2015 roku, zakończyła się – jak to ujęła w raporcie Najwyższa Izba Kontroli – fiaskiem. "Nie udało się ograniczyć występowania zagrożeń dla zdrowia psychicznego ani polepszyć jakości życia osób z zaburzeniami psychicznymi i ich bliskich. Nie poprawiła się też dostępność świadczeń opieki psychiatrycznej w latach 2011-2015" – pisali kontrolerzy NIK, prezentując długą listę popełnionych błędów. Innymi słowy, z opieką psychiatryczną nadal było źle.

W 2017 rozpoczęło się drugie podejście do tej największej w historii wolnej Polski reformy psychiatrii. Rozpisano program na lata 2017-2022. Trwa pilotaż, a jego kierownikiem został psychiatra, doktor Marek Balicki. Niegdyś minister zdrowia, a dziś kierownik Biura ds. Pilotażu Narodowego Programu Ochrony Zdrowia Psychicznego przy Instytucie Psychiatrii i Neurologii w Warszawie, członek Narodowej Rady Rozwoju przy Prezydencie RP i pełnomocnik ministra zdrowia do spraw reformy w psychiatrii.

W rozmowie z Magazynem TVN24 były minister zdrowia opowiada, ile się udało zrobić, jak ma wyglądać idealna opieka psychiatryczna w Polsce i czy system jest gotowy, żeby pomagać tu i teraz. Bo jak przyznaje sam Marek Balicki: "Pandemia to jedna wielka trauma. To jakby katastrofa naturalna, która się wydarzyła i dotknęła społeczeństwo i każdego z nas". A ta wielka katastrofa skończy się tym, że zapotrzebowanie na pomoc psychiatryczną będzie rosło. Czy Polacy mają gdzie szukać pomocy?

Radomir Wit: 27 procent Europejczyków co najmniej raz w roku ma jakieś objawy świadczące o zaburzeniach zdrowia psychicznego. Polacy mieszczą się w tej średniej?

Dr Marek Balicki: Mieliśmy w Polsce wielkie badanie, które zostało nazwane EZOP (Epidemiologia zaburzeń psychiatrycznych i dostępność psychiatrycznej opieki zdrowotnej – red.) i ono mniej więcej pokazuje podobny odsetek. Około 24 procent dorosłych Polaków w wieku produkcyjnym, to jest od 18 do 64 lat, w czasie badania lub kiedykolwiek w życiu miało objawy zaburzenia psychicznego. A gdyby doliczyć do tego młodzież i seniorów, to będzie właśnie 27 procent, a nawet więcej.

Jakie to zaburzenia?

Najczęstsze, na poziomie około 13 procent, były zaburzenia związane z używaniem środków psychoaktywnych. W ponad 90 procentach to w naszej populacji jest alkohol. Na drugim miejscu były zaburzenia lękowe, czyli to, co kiedyś nazywane było nerwicą. Ale częsta jest również depresja. Mamy też zaburzenia osobowości, czy tak zwane poważne zaburzenia psychiczne, jak schizofrenia czy choroba afektywna dwubiegunowa. To może również być zespół stresu pourazowego, z czym teraz właśnie mamy do czynienia.

Czytaj dalej po zalogowaniu

premium

Uzyskaj dostęp do treści premium za darmo i bez reklam