- Ciężko poparzonego Omara zaraz po pożarze na Podlasiu traktowano "starymi metodami zielarskimi".
- Gdy trafił na Dolny Śląsk do ośrodka Fundacji Centaurus, utrzymywano go przy życiu, "lecząc" homeopatią, herbatami i "cudownym kosmetykiem". Ostatecznie dano mu odejść.
- - Nie ulega wątpliwości, że ten koń był leczony uporczywie, na siłę. A koń przez cały ten czas musiał cierpieć - mówi o tym przypadku Lech Pankiewicz, Małopolski Wojewódzki Lekarz Weterynarii, od lat zajmujący się końmi.
- Choć Omar - któremu zmieniono imię na Ognik - nie żyje niemal pół roku, wciąż można wpłacić na niego darowiznę. Podobnie jak na inne zwierzęta, które były podopiecznymi Centaurusa, a potem albo zmarły, albo trafiły do adopcji.
- Zapytaliśmy fundację, czy takie zbiórki są jej zdaniem etyczne. "Każda wpłata jest dobrowolna więc jest zapewne przemyślana przez Darczyńców. Nie uważam, aby było to mylące" - brzmi odpowiedź.
Ogień pojawił się w gospodarstwie w powiecie zambrowskim na Podlasiu w niedzielę, 14 kwietnia. Pięć zastępów straży pożarnej gasiło niewielki budynek gospodarczy. Nie udało się uratować dwóch krów, pozostałymi przy życiu zwierzętami zajął się lekarz weterynarii.