Ukrainka oskarżona o okrutne znęcanie się nad dziećmi i prostytuowanie ich wyszła z aresztu. Kobieta miała pod opieką dziesięcioro dzieci w wieku od 4 do 16 lat. Po wybuchu wojny uciekła z nimi do Poznania.
Jeśli doświadczasz problemów emocjonalnych i chciałbyś uzyskać poradę lub wsparcie, tutaj znajdziesz listę organizacji oferujących profesjonalną pomoc. W sytuacji bezpośredniego zagrożenia życia zadzwoń na numer 997 lub 112.
Kobieta opuszcza areszt po blisko dwóch latach. Jak informuje Radio Poznań, prokuratura chciała przedłużenia wobec niej aresztu, ale sąd odrzucił ten wniosek i uznał, że wystarczy dozór policyjny oraz zakazy opuszczania kraju i zbliżania się do dzieci. Powód? Brak obawy matactwa wobec tego, że w sprawie przesłuchano już wszystkich świadków. Prokuratura złożyła zażalenie.
Dziwne zachowanie dzieci wzbudziło niepokój
Swietłana P. prowadziła w Ukrainie rodzinę zastępczą. Po wybuchu wojny kobieta wraz z dziećmi trafiła do Polski. Tu kontynuowała opiekę nad dziesięciorgiem małoletnich - w wieku od 4 do 16 lat.
- Pojawiła się w rodzinie pani, która opiekuje się innymi dziećmi. To ona zauważyła, że te dzieci dziwnie się zachowują, że mogą być ofiarami przemocy - wyjaśniał Łukasz Wawrzyniak, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.
Swietłana P. miała wyzywać, poniżać i zastraszać swoich podopiecznych. Miała też popychać dzieci, uderzać, wyrywać im włosy i bić pałką lub pasem po ciele i głowie. Obywatelce Ukrainy przedstawiono wówczas zarzuty i kobieta trafiła do aresztu.
"Gazeta Wyborcza": wyrywane włosy, wybijane zęby, bicie tłuczkiem
Dzieci zostały przesłuchane i przeprowadzono z nimi czynności procesowe. Zebrane dowody pozwoliły na przedstawienie kobiecie zarzutów znęcania się ze szczególnym okrucieństwem.
"Gazeta Wyborcza" opisywała szczegóły ustaleń śledczych. Dzieci miały mieć powyrywane włosy i wybite zęby.
- W trakcie kolejnych przesłuchań wychodziły kolejne fakty. Oprócz przemocy miało także dochodzić do wykorzystywania seksualnego dzieci - relacjonował Andrzej Borowiak, rzecznik wielkopolskiej policji.
ZOBACZ MATERIAŁ "FAKTÓW" TVN: DPS w Jordanowie: siostry zakonne znęcały się nad podopiecznymi
Prokuratura: dzieci były przez nią bite, zastraszane i poniżane
Akt oskarżenia przeciwko matce zastępczej trafił do Sądu Okręgowego w Poznaniu 23 marca zeszłego roku. Prokurator zarzucił kobiecie popełnienie przestępstw polegających na znęcaniu się ze szczególnym okrucieństwem nad dziesięciorgiem ukraińskich dzieci. - Zebrane dowody potwierdziły, że pozostający pod jej opieką małoletni pokrzywdzeni byli przez nią bici, zastraszani i poniżani. Śledztwo wykazało, że oskarżona ograniczała dzieciom dostęp do toalety, a także jedzenia oraz picia, doprowadzając w niektórych przypadkach do ich skrajnego niedożywienia - podkreślał Wawrzyniak.
Według ustaleń "Gazety Wyborczej", jedna z dziewczynek w wieku pięciu lat ważyła niecałe 12 kilogramów. Jeden z podopiecznych kobiety - dziewięcioletni chłopiec - miał chodzić głodny i trząść się ze strachu.
Miała zarabiać na "wypożyczaniu" dzieci pedofilom
Podopieczni Ukrainki mieli być także "udostępniani" pedofilom. - Stosując przemoc, wykorzystała seksualnie część z nich oraz przekazywała je w tym celu innym osobom. Ten przestępczy proceder trwał od marca 2020 roku do kwietnia 2022 roku, a oskarżona uczyniła sobie z niego stałe źródło dochodu - informował prokurator.
Ofiarami przemocy seksualnej - według "Gazety Wyborczej" - miało być ośmioro dzieci. - Prowadząc śledztwo, staramy się ustalić, gdzie i kiedy dochodziło do przestępstw i kim są ludzie, którzy krzywdzili te dzieci. Zrobimy wszystko, by tych ludzi postawić przed sądem - podkreślał rzecznik wielkopolskiej policji.
Proces kobiety ruszył w maju zeszłego roku. Przestępstwa, o które jest oskarżona, zagrożone są maksymalną karą 15 lat więzienia.
Dzieci, którymi zajmowała się Swietłana P., trafiły do kilku rodzin zastępczych.
Źródło: tvn24.pl, Radio Poznań
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN