- Kamala Harris w wywiadzie dla BBC przyznała, że może ponownie ubiegać się o fotel prezydenta.
- Oceniła też politykę Donalda Trumpa, którego nazwała "tyranem".
- Więcej o polityce obecnego prezydenta USA w programie "Trumpologia" w TVN24+.
Była wiceprezydent USA Kamala Harris udzieliła wywiadu BBC, w którym przyznała, że może ponownie ubiegać się o fotel prezydenta. Jest też przekonana, że w Białym Domu w końcu zasiądzie kobieta.
Partia Demokratyczna, poszukując odpowiedzi na pytanie o przyczyny zdecydowanego zwycięstwa Donalda Trumpa w wyborach prezydenckich w 2024 roku, znaczną w tym winę upatrują w kandydaturze Joe Bidena, który ich zdaniem powinien był szybciej wycofać się z wyścigu o Biały Dom.
Pojawiły się jednak również pytania, czy Harris mogła przeprowadzić lepszą kampanię i przedstawić jaśniejsze stanowisko w najważniejszej kwestii, jaką jest gospodarka.
"Jeszcze nie skończyłam"
W wywiadzie dla BBC Harris rozważała możliwość ponownego ubiegania się o fotel w Białym Domu, mówiąc, że jej prawnuczki "na pewno w ciągu swojego życia" doczekają się kobiety na stanowisku prezydenta. Zapytana, czy będzie to ona, odpowiedziała "być może", potwierdzając, że rozważa ponowne ubieganie się o najwyższy urząd.
Harris powiedziała, że nie podjęła jeszcze decyzji, ale podkreśliła, że nadal widzi dla siebie przyszłość w polityce. - Jeszcze nie skończyłam - powiedziała była wiceprezydent. - Całą swoją karierę poświęciłam służbie publicznej i mam to we krwi - dodała.
W odpowiedzi na prognozy, które stawiają ją na pozycji outsiderki w wyścigu o miejsce na liście Demokratów - nawet za hollywoodzkim aktorem Dwaynem "The Rock" Johnsonem - powiedziała, że nigdy nie zwracała uwagi na sondaże.
- Gdybym słuchała sondaży, nie startowałabym w wyborach po raz pierwszy ani po raz drugi i na pewno nie siedziałabym tutaj - wskazała.
"Wielu klęka u stóp tyrana"
Jednocześnie przyznała, że jej przewidywania dotyczące "faszystowskich zachowań Donalda Trumpa i jego autorytarnych rządów sprawdziły się". - Powiedział, że zamierza uczynić Departament Sprawiedliwości swoją bronią i dokładnie to zrobił – zauważyła Harris.
Wskazała na zawieszenie przez ABC programu komika Jimmy'ego Kimmela po tym, jak ten zażartował z reakcji republikanów na śmierć prawicowego influencera Charliego Kirka. Jego usunięcie z anteny, świętowane przez Trumpa, nastąpiło po tym, jak mianowany przez prezydenta USA regulator zagroził nadawcom Kimmela.
- Wystarczy spojrzeć na to, jak wykorzystał swoje uprawnienia, na przykład wysyłając agencje federalne za satyrykami politycznymi. Jest tak wrażliwy, że nie potrafił znieść krytyki wyrażonej żartem i próbował zamknąć całą organizację medialną - powiedziała była wiceprezydent.
Harris skrytykowała również amerykańskich liderów biznesu i instytucje, które jej zdaniem zbyt łatwo uległy żądaniom prezydenta. - Jest wielu takich, którzy poddali się od pierwszego dnia, którzy klękają u stóp tyrana. Myślę, że wielu robi to między innymi dlatego, że chcą być blisko władzy, bo chcą uzyskać zgodę na fuzje (finansowe) lub uniknąć śledztwa - wymieniła.
Biały Dom został poproszony o komentarz do słów byłej wiceprezydent na temat Trumpa. - Kiedy Kamala Harris przegrała wybory w miażdżącym stylu, powinna była zrozumieć aluzję: Amerykanie nie przejmują się jej absurdalnymi kłamstwami - powiedziała rzeczniczka Abigail Jackson. - A może zrozumiała aluzję i dlatego nadal wyraża swoje niezadowolenie w zagranicznych publikacjach - dodała.
Harris promuje książkę
Wizyta Kamali Harris w Wielkiej Brytanii wiąże się z promocją jej książki "107 dni" ("107 Days"). Tytuł nawiązuje do czasu, w którym prowadziła kampanię wyborczą, po tym jak ówczesny prezydent Joe Biden wycofał się z wyścigu po miesiącach spekulacji na temat stanu jego zdrowia. Londyn był pierwszym przystankiem poza granicami USA, gdzie polityczka promowała swoją książkę.
Zapytana o porażkę w wyścigu o fotel w Białym Domu, zamiast zagłębić się w analizę, jak zauważyła stacja BBC, Harris odpowiedziała, że jej kampania zaczęła się tak późno, że wygrana praktycznie była niemożliwa. Dodała przy tym, że miała zbyt mało czasu, aby przedstawić własne propozycje dotyczące podstawowych kwestii, takich jak mieszkalnictwo czy opieka nad dziećmi. W wyborach prezydenckich w 2024 r. kandydat Republikanów Donald Trump wygrał w głosowaniu powszechnym, zdobywając 77,13 miliona głosów (49,9 procent), o 2,4 miliona głosów więcej niż jego rywalka, Demokratka Kamala Harris (48,3 procent).
Autorka/Autor: kkop/kris
Źródło: BBC, PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA/CHRIS KLEPONIS / POOL