Tarcza Wschód, zapowiedziana przez Ministerstwo Obrony Naukowej i wojsko wiosną 2024 r., to program zabezpieczenia wschodnich i północno-wschodnich granic kraju za pośrednictwem umocnień i przeszkód terenowych. W jej skład wejdą umocnienia, składy sprzętu oraz instalacje rozpoznawcze i antydronowe.
Warto jednak pamiętać, że obrona ta może zostać wzmocniona na inne sposoby. Podczas konferencji Państwowej Rady Ochrony Przyrody (PROP) jednym z poruszanych tematów była rola przyrody w zabezpieczaniu granic.
Zapora z martwego drzewa
Jak tłumaczył dr hab. Michał Żmihorski, dyrektor Instytutu Biologii Ssaków (IBS) PAN w Białowieży, lasy naturalne, pełne biomasy i poprzewracanych martwych drzew, mogą stanowić zabezpieczenie granicy przed wtargnięciem obcych wojsk. Na rzecz bezpieczeństwa działają też tereny, gdzie "brakuje dróg, którymi można byłoby się szybko przemieszczać". Zaporę dla obcych wojsk stanowią też mokradła.
Przekazując opinię środowiska naukowego, dyrektor IBS PAN podkreślił, że takie obiekty przyrodnicze obecne na granicy, jak i cała struktura środowiska naturalnego, niezmienionego przez człowieka, o wysokiej wilgotności, "mogą być w pewnym sensie substytutem czy uzupełnieniem tarczy wschodniej, czyli pól minowych, betonowych zapór".
Żmihorski wymienił też potencjalne wady wykorzystania terenów naturalnych do funkcji obronnych. Jeśli chodzi o lasy, to nie można byłoby ich użytkować tak jak dotychczas, bo "odlesienia czy lasy gospodarcze przestają być zaporą". Nie można też porządkować dróg. Obecnie w Puszczy Białowieskiej istnieje sieć dróg i linii działowych, "które są w miarę przejezdne" - podsumował Żmihorski. Dodał, że wiele z nich ich jest bardzo szerokich, do nawet 7-9 metrów szerokości.
- Jeżeli spodziewamy się wizyty "gości ze wschodu", to obecne zagęszczenie dróg szalenie upośledza naszą obronę tego terenu - podsumował biolog. Mówił też, jak ważne jest utrzymywanie właściwej wilgotności siedliska. Obecnie na wielu terenach na pograniczu w Polsce, np. w Puszczy Białowieskiej, mamy cały czas działającą meliorację. Sieć rowów melioracyjnych odprowadza wodę, osuszając bagna, które mają nas chronić.
"Teren walczy"
Żmihorski przypomniał, że w ciągu ostatniego roku naukowcy kontaktowali się z osobami, które decydują o kształcie i realizacji projektu Tarcza Wschód. Jak dodał, był pozytywnie zaskoczony stanowiskiem MON i Wojska Polskiego w tej sprawie.
- Ich zdaniem, i oni to mówią wprost, "teren walczy", że takie naturalne tereny, pozostawione na wschodniej granicy Polski, są efektywną aktywną zaporą dla potencjalnej agresji o charakterze militarnym. I takie tereny powinny być chronione. Mało tego, powinny być odtwarzane - podsumował.
Powołując się na spotkanie z gen. bryg. Jackiem Sankowskim, dyrektorem Departamentu Infrastruktury w MON, Michał Żmihorski powiedział, że wojsku nieobca jest m.in. wizja odtworzenia bagien z lat 30. XX wieku. Generał "znalazł taką mapę i wnioskuje o to, żeby tego typu torfowiska aktywnie odtwarzać; to jest skuteczna zapora przeciwko szczególnie ciężkiemu sprzętowi militarnemu, jaki może być użyty przeciwko Polsce" - relacjonował Żmihorski.
Potężna ingerencja
Żmihorski zwrócił jednak uwagę, że program Tarcza Wschód w obecnym kształcie zakłada bardzo silną ingerencję w środowisko przyrodnicze. Jest on realizowany w Polsce północnej i wschodniej, gdzie znajduje się mnóstwo terenów chronionych. Wdrożenie planów zaprezentowanych przez MON może oznaczać kompletne zniszczenie wielu cennych siedlisk. W ocenie ekspertów taka tarcza wschodnia - będzie "katastrofą ekologiczną i przyrodniczą".
- Wydaje się, że bardzo potrzebujemy dalszego dialogu, utrzymywania współpracy między MON i wojskiem a stroną przyrodniczą - wyjaśnił Żmihorski. - Pilnie potrzebujemy też zmiany sposobu zarządzania ekosystemami pogranicza, bo obecnie wydaje się, jakbyśmy nie dostrzegali zmiany priorytetów w odniesieniu do tych lasów, wagi mokradeł wschodniej i północnej części kraju.
Dodał, że są liczne przykłady z Ukrainy i szerszej historii wojskowości, że tego typu rozwiązania - wykorzystania przyrody jako bariery - sprawdzają się.
- Bardzo pilnie potrzebujemy zmienić priorytety i zastanowić się, (...) czy maksymalizacja produkcji leśnej czy rolniczej jest rzeczywiście ceną, którą warto płacić za to, że będziemy mieć obniżoną obronność wschodniej flanki - zaapelował naukowiec.
Dyrektor IBS PAN przypomniał, że koncepcja nazwana umownie Zieloną Tarczą Wschód, opracowana przez naukowców z PROP, została przedstawiona już rok temu. Zakłada ona, że środowisko przyrodnicze pomaga zabezpieczyć polską granicę i bezpieczeństwo kraju. Jednocześnie pozwala pogodzić bezpieczeństwo państwa i oszczędzenie terenów cennych przyrodniczo.
- To chyba jedyne obecnie rozsądne rozwiązanie, które pozwoliłoby nam uchronić te cenne tereny, a z drugiej strony jakoś tę Tarczę Wschód zrealizować. Bo ona na pewno będzie realizowana. Nie ma się co łudzić, że argumenty przyrodnicze będą w oczach polityków ważniejsze niż bezpieczeństwo państwa. Jeżeli więc doprowadzimy do takiej kolizji, bezpieczeństwo albo przyroda, to automatycznie przyroda nie ma szans - mówił.
Autorka/Autor: ast
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock