Sezon wakacyjny trwa. Nadbałtyckie miejscowości są pełne turystów, a ci chcą oczywiście spróbować nadmorskiego przysmaku: ryby. Trzeba jednak uważać, bo hasła marketingowe - na przykład te o dorszu z nocnego połowu - nie zawsze zgodne są z prawdą, jakość nie zawsze idzie w parze z zapewnieniami restauratorów, a ceny są coraz wyższe.
Reporter TVN24 Bartosz Bartkowiak odwiedził nadmorskie kurorty w poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie: jaką rybę najlepiej zjeść nad Bałtykiem? Niestety okazuje się, że pierwsza pułapka czyhająca na głodnych turystów to hasło: świeża rybka prosto z morza. W większości wypadków to nieprawda.
- Najczęściej są to ryby z zamrażarki. Trafiają do nas z Norwegii, Turcji, Kazachstanu - relacjonuje reporter TVN24.
Były restaurator: prowadzący smażalnie często oszukują klientów
Potwierdza to Andrzej Boroń, były restaurator rybny. - Państwo prowadzący smażalnie często po prostu oszukują klientów. W Bałtyku nie ma kerguleny, tuńczyka ani miętusa, który jest z Argentyny - wymienia Boroń. I przyznaje, że zdarza się także, że tańsze gatunki ryb - jak na przykład czarniak czyli dorsz czarny - sprzedawane są jako droższe, w tym przypadku dorsz.
Były restaurator mówi, że tych bałtyckich ryb w restauracjach jest nie za wiele, ale to nie wcale nie oznacza, że klientom z tego powodu zadzieje się krzywda. Wszystko dlatego - jak wskazuje - że "polskie" ryby nie zawsze są dobrej jakości. - Bałtyckie ryby są niskiej jakości. Dorsz jest słabej jakości, gorszy niż z Norwegii. Śledź jest słabej jakości. Turbot jest dobry, sandacz jest dobry, zwłaszcza z Zatoki Pomorskiej, gdzie miesza się woda słodka i słona - wylicza.
ZOBACZ MATERIAŁ "UWAGI" TVN: W Bałtyku jest coraz mniej ryb. "Mamy tutaj pustynię"
Karolina Knapczyk, menedżerka restauracji w Dziwnowie poleca dorsza, choć zaznacza, że nie jest to świeży dorsz bałtycki. - Klienci nie wiedzą, że do końca 2022 roku nie dostaną świeżego polskiego dorsza z powodu okresu ochronnego, możliwości na świeżą rybę nie ma zbyt wielu - przyznaje.
Radzi, by pytać w restauracji o to, skąd pochodzą serwowane przez nich ryby i co polecają. - Ja wierzę, że będą szczerzy - mówi Knapczyk.
Ceny mocno w górę
Ceny ryb ostatnio wzrosły, a to odbiło się także na cenach w restauracjach nadmorskich. - Płacimy za frustrację właścicieli. Ceny ryb wzrosły o 20 czy 30 procent. Właściciel restauracji zakłada, że jeśli cena ryby wzrosła o 30 procent, to cenę za gotowe danie też podnosi o 30 procent - wyjaśnia Boroń.
Jak informuje reporter TVN24, w niektórych miejscach nad Bałtykiem za rybę zapłacimy nawet dwukrotnie więcej niż rok temu.
Do tego wszystkiego dochodzą jeszcze warunki sanitarne, szczególnie w mniejszych punktach gastronomicznych. Jak poinformował w ubiegłym tygodniu zachodniopomorski sanepid inspektorzy pod koniec czerwca w lokalach nałożyli kary w sumie na 13,5 tysiąca złotych na 86. restauratorów. Wśród przewinień były głównie niewłaściwe warunki sanitarne i wykorzystywanie przeterminowanej żywności.
Źródło: TVN24 Szczecin
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock