Miał strzec tego lasu, a dopuścił się "czynu barbarzyńskiego", jak oceniają jego byli koledzy z pracy. Były leśniczy został skazany między innymi na miesiąc więzienia. Sąd nie miał wątpliwości, że myśliwy zastrzelił żubra celowo i że strzelał z bliska.
Sąd uznał winnym byłego pracownika Lasów Państwowych, który 22 września 2019 roku w rejonie Bonina w gminie Łobez zastrzelił żubra. Sędzia Arkadiusz Krupa powiedział, że mężczyzna działał "w celu osiągnięcia korzyści w postaci mięsa, nie posiadając zgody na zabicie samca żubra, pozostającego pod ochroną gatunkową".
Mężczyzna, który jest też myśliwym, strzelił do 6-letniego byka żubra z bliska, trafił go w serce, a potem wyciął tuszę zwierzęcia.
Były leśnik ma trafić na miesiąc do więzienia, a przez 1,5 roku ma pracować społecznie przez 25 godzin miesięcznie.
Musi zapłacić także grzywnę w wysokości 15 tysięcy złotych i nawiązkę na Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w wysokości 13 tysięcy złotych. Ma także pokryć koszty sądowe w wysokości 3360 złotych.
Sąd orzekł także o przepadku na rzecz Skarbu Państwa broni myśliwskiej – sztucera z nabojami. Dodatkowo sąd orzekł wobec skazanego zakaz polowania na okres pięciu lat oraz zakaz wykonywania zawodu leśnika na taki sam okres.
"Serce było krwawym strzępem"
- Nie ma wątpliwości, że to był zamiar kłusownictwa – powiedział podczas uzasadniania wyroku sędzia Krupa. Jego zdaniem dowody świadczą ewidentnie, że myśliwy strzelił do zwierzęcia z bliska, zwierzę nie biegło, było dobrze widoczne, więc niemożliwe, by zostało pomylone z innym zwierzęciem. - Z opinii weterynaryjnej wynika, że serca prawie nie było. Ono było krwawym strzępem - opowiadał sędzia.
W dodatku sprawca, który był wówczas leśnikiem odpowiedzialnym za ten teren, ukrył dowód w postaci naboju znalezionego przez świadka dzień po zastrzeleniu zwierzęcia. Skazany oprawił także zwierzę i wyciął z niego 200 kilogramów mięsa.
Dodatkowo sędzia uznał, że kara bezwzględnego więzienia jest bardziej wychowawcza w tej sytuacji. - Jeden miesiąc nie powoduje, że rozlatuje się życie danej osoby, ale z drugiej strony jest to szok dla każdego człowieka – uzasadniał Krupa.
Wyrok nie jest prawomocny.
- Będziemy rozważać, czy składać apelację. Mój klient już poniósł dotkliwe konsekwencje, stracił pracę, 30-letnią karierę, mieszkanie służbowe – komentował wyrok na gorąco obrońca leśniczego mecenas Andrzej Preiss.
- To sukces wymiaru sprawiedliwości, bo nieczęsto odnajduje się i skazuje kłusowników. Ten człowiek doskonale wiedział, że to żubr, a zabicie nawet jednego wyrządza wielką szkodę środowisku – powiedziała nam z kolei Magdalena Jachimowicz, oskarżyciel posiłkowy z WWF Polska.
"To draństwo"
Żubr leżał na mostku. Została rozcięta na nim skóra na grzbiecie i zostało z niego wycięte całe mięso. Od razu wyglądało to na efekt kłusownictwa – tak Maciej Tracz z Zachodniopomorskiego Towarzystwa Przyrodniczego opisywał nam rok temu widok martwego żubra zabitego w okolicach Bonina we wschodniej części Zachodniopomorskiego. To obszar łowiecki w Węgorzynie.
Zwierzę 23 września 2019 roku znaleźli grzybiarze. Od razu zawiadomili leśniczego, ale ten zwlekał do środy z powiadomieniem nadleśnictwa w Łobzie. Informacja do policji i Macieja Tracza wpłynęła dopiero w środę wieczorem.
Zabitego żubra widział także Marcin Grzegorzek z Dzikiej Zagrody Żubrów w Jabłonowie. – To ewidentne kłusownictwo w celu uzyskania mięsa. To draństwo, to są przestępcy – ocenił. Opisywał, że był to zdrowy byk, około 6-letni, prawdopodobnie migrujący do innego stada.
Gdy sprawą zajęła się policja, leśniczy, do którego pierwszego spłynęły sygnały o odnalezieniu żubra, przyznał się do zabicia chronionego zwierzęcia. Jak tłumaczył w prokuraturze, pomylił półtonowego żubra z pięć razy od niego mniejszym dzikiem. Utrzymywał, że działał sam.
- Sprawca został zatrzymany, przesłuchany przez prokuratora, postawiono mu zarzut pozyskania pozostającego pod ochroną gatunkową samca żubra i spowodowania w związku z tym zniszczenia w świecie zwierzęcym – poinformowała rok temu prokurator Prokuratury Okręgowej w Szczecinie Kinga Michałowska-Powalska. Wobec podejrzanego zastosowano dozór policyjny i poręczenie majątkowe.
"Skrajnie barbarzyński czyn to mało"
- Mimo że upłynęło już kilka dni od popełnienia tego przestępstwa, nadal ta sytuacja jest dla mnie emocjonalna i bulwersująca – komentował rok temu łobeski nadleśniczy Oktawian Dudziak, zanim dowiedział się, że to jego podwładny stoi za zastrzeleniem żubra.
- W najczarniejszych scenariuszach, koszmarnych snach nikt nie zakładał, że coś takiego będzie miało miejsce, czyli skłusowanie żubra i pozyskanie z niego mięsa na terenie naszego nadleśnictwa - przeżywał nadleśniczy. - Określenie, że to jest skrajnie barbarzyński czyn, to chyba nawet mało - uważał.
Po wyjściu na jaw prawdy Nadleśnictwo Łobez wydało oświadczenie, w którym potwierdziło, że to ich pracownik stoi za zastrzeleniem żubra. "Niezależnie od wskazania przez prokuraturę, że podejrzany popełnił ten czyn w związku ze swoją działalnością myśliwego, to ciężko naruszył on w ten sposób również obowiązki pracownika Służby Leśnej i nadleśnictwa, utracił nienaganną opinię oraz sprzeniewierzył się misji Lasów Państwowych" - napisano w oświadczeniu.
Mężczyzna został dyscyplinarnie zwolniony z pracy.
W Polsce żyje około 1,5-2 tysiące żubrów, z czego około 320 w województwie zachodniopomorskim. Zwierzęta te podlegają ścisłej ochronie gatunkowej.
Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: tvn24