Komentując skierowaną do Jarosława Kaczyńskiego propozycję Donalda Tuska, dotyczącą zmiany konstytucji, Szymon Hołownia ocenił, że pomysł ten "jest niebezpieczny". - Szczerze odradzałbym Donaldowi Tuskowi pójście dalej tą drogą - mówił w TVN24 lider ruchu Polska 2050. Samą propozycję określił jako "konkret, którego Tusk potrzebował" w swoim przemówieniu. - Tylko ten konkret rozejdzie się po kościach - ocenił.
Lider ruchu Polska 2050 Szymon Hołownia odniósł się w "Kropce nad i" w TVN24 do propozycji pełniącego obowiązki przewodniczącego PO Donalda Tuska skierowanej do prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. Chodzi o wspólną zmianę artykułu 90. konstytucji i dodanie zapisu, że wypowiedzenie umowy międzynarodowej odbywa się większością dwóch trzecich głosów w Sejmie. Miałoby to - uzasadniał Tusk - "pozwolić uniknąć ryzyka, że w nocy wyprowadzi się Polskę z Unii".
Hołownia: konkret Tuska rozejdzie się po kościach
Zdaniem Hołowni "to jest zrozumiała strategia polityczna albo taktyka". - Donald Tusk próbuje pozycjonować się jako ten jedyny przeciwnik Jarosława Kaczyńskiego, który rzuca mu rękawicę i Kaczyński musi odpowiedzieć - komentował.
Lider Polski 2050 przyznał, iż odnosi wrażenie, że pomysł ten "jest niebezpieczny". - Szczerze odradzałbym Donaldowi Tuskowi pójście dalej tą drogą, dlatego że nie wymienia się zamków z włamywaczem - dodał. Według Hołowni propozycja zmian konstytucji "to jest taki konkret, którego Tusk potrzebował na koniec tego przemówienia: dobra, powiedziałem, że Unia Europejska jest ważna, że my się zajmujemy najważniejszymi rzeczami, to teraz wystąpię z konkretem".
- Tylko ten konkret rozejdzie się po kościach - ocenił Hołownia w TVN24.
Lider ruchu Polska 2050: boję się o efekt szklanego sufitu Platformy
Hołownia komentował także słowa p.o. przewodniczącego PO z konwencji partii o braku sprzeczności między wiarą a wolnością i podkreślanie, że "naszym przeciwnikiem nie są katolicy".
- Donald Tusk próbuje po prostu grać na obu skrzydłach, to jest naturalne. Raz mówi na Campusie o związkach partnerskich i o swojej progresywnej agendzie, a drugim razem jedzie do Płońska i mówi: my, katolicy, bronimy tradycyjnych wartości - powiedział gość TVN24. - On wysyła sygnał: Platforma nie jest ani po lewej, ani po prawej, chce być w centrum. Ja tylko boję się o ten efekt szklanego sufitu Platformy - dodał.
Spór o kopalnię w Turowie. Szymon Hołownia komentuje
Gość "Kropki nad i" mówił też o sporze Polski z Czechami w sprawie kopalni w Turowie.
Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej poinformował, że ze względu na niezaprzestanie wydobycia węgla brunatnego Polska została zobowiązana do zapłaty na rzecz Komisji Europejskiej kary pieniężnej w wysokości 500 tysięcy euro dziennie. TSUE podał w poniedziałkowym komunikacie, że "tego rodzaju środek należy uznać za konieczny do wzmocnienia skuteczności środka tymczasowego zarządzonego postanowieniem z dnia 21 maja 2021 r. i odwiedzenie tego państwa od opóźniania dostosowania swojego zachowania do tego postanowienia".
- Jeżeli chodzi o Turów, to mamy dwa złe wybory. Złym wyborem i niemożliwym do wykonania jest natychmiastowe zamknięcie wydobycia w Turowie. To się po prostu technologicznie nie da zrobić, poza tym to będzie miało wpływ na system energetyczny w Polsce, zrobi olbrzymie, natychmiastowe tąpnięcie na rynku pracy w Bogatyni w Worku Turoszowskim - komentował Hołownia.
Przyznał przy tym, że "płacenie też oczywiście jest czymś, co nas bardzo mocno dotknie". Jego zdaniem "trzeba jak najszybciej dogadać się z Czechami". - Tylko teraz w dogadaniu się z Czechami jest możliwość zastopowania tego mechanizmu kar - ocenił.
Stan wyjątkowy przy granicy z Białorusią. Hołownia: Po co wprowadzili? Jest jeden powód
Hołownia ocenił także, że w działaniach rządzących w sprawie sytuacji przy granicy z Białorusią "jest wewnętrzna sprzeczność".
- Jeżeli oni mówią: nasze wojsko, nasza policja, nasza Straż Graniczna radzą sobie świetnie, a wprowadzają stan wyjątkowy, który wprowadza się wtedy, kiedy państwo nie radzi sobie świetnie, tylko musi sięgnąć po środki nadzwyczajne, to kłamią albo w tym momencie, albo w tym momencie. W którymś kłamią, nie ma innej opcji - mówił.
- Poza tym, po co wprowadzili stan wyjątkowy? - dopytywał. - Jest jeden powód, dla którego to zrobili: bo inaczej mogli użyć ustawy o wojewodzie, o granicy państwowej i wprowadzić w strefie piętnastu kilometrów - a nie trzech od granicy, która jest strefą nadgraniczną - dowolne obostrzenia poza wyrzuceniem dziennikarzy - dodał Hołownia.
Hołownia o raporcie w sprawie dominikanina ojca Pawła M.
Lider Polski 2050 mówił również o raporcie eksperckiej komisji badającej sprawę dominikanina Pawła M. Wedle ustaleń duchowny miał stosować wobec wiernych przemoc fizyczną, psychiczną, a nawet seksualną. Dr hab. Michał Królikowski, członek komisji i adwokat, wskazywał podczas prezentacji raportu na odpowiedzialność prowincjała Macieja Zięby w tej sprawie. - Ojciec naruszył reguły postępowania kanonicznego w sprawie, w której doszło do zgłoszenia tak poważnego nadużycia w działalności Pawła M. Był zobowiązany przeprowadzić postępowanie kanoniczne, wszechstronnie je wyjaśnić oraz uruchomić proces. Wydaje się, że był również zobowiązany do zapewnienia pokrzywdzonym odpowiedniego wsparcia duszpasterskiego i pomocy w tym, żeby skrzywienia teologiczne, które naznaczyły ich życie, zostały wyprostowane. Tego pokrzywdzeni się nie doczekali - stwierdził.
Zdaniem Hołowni "ten raport jest po prostu rozdzierający, jest przerażający". - Nie chce zmieścić się w głowie, że coś takiego mogło przez tyle lat mieć miejsce i nikt, kto za to był odpowiedzialny, nie podjął czynności, nie zareagował w odpowiedni sposób - dodał.
Jak mówił, ojciec Maciej Zięba zmarł, ale gdyby żył, można byłoby i należałoby mu zadać w tej sprawie pytania. - Nie miałem nigdy wątpliwości co do trudnej osobowości Macieja Zięby, którego znałem osobiście - przyznał Hołownia. - Wiedziałem, że to nie jest prosty charakter - dodał. Wskazywał, że ojciec Zięba był człowiekiem, o którymś kiedyś powiedziano: "Nasz prowincjał ma duchowość czołgu, problemy rozjeżdża".
- On był niezwykle dynamiczny, czasami pewnie apodyktyczny. Natomiast też zrobił dużo dobrych rzeczy - mówił gość TVN24. Zaznaczył jednak, że "to, co wychodzi z tego raportu, jest po prostu porażające, to skala zaniedbań, które nigdy nie powinny mieć miejsca".
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24