Centrum Monitoringu Wolności Prasy SDP wyraziło "zaniepokojenie skandaliczną wypowiedzią reżysera Grzegorza Brauna, w której zawarte są spekulacje na temat potrzeby mordowania m.in. dziennikarzy Gazety Wyborczej i TVN". Stowarzyszenie Wolnego Słowa oceniło z kolei, że Braun popełnił przestępstwo.
W oświadczeniu dyrektor Centrum Wiktor Świetlik zaapelował też do dziennikarzy o jednoznaczne potępianie osób, które podobne wezwania stosują, "bez względu na ich poglądy polityczne, wybory ideowe, czy sympatie partyjne". "Jakiekolwiek motywy lub uwarunkowania psychologiczne stałyby za wypowiedziami Grzegorza Brauna, są one niedopuszczalne i mogą nosić znamiona przestępstwa" - brzmi oświadczenie CMWP Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich.
Skandaliczne
"Kule powinny świstać, a mamy kabaret. Bo kolejny przesąd to wiara w pacyfizm. Wiara, że tu można cokolwiek załatwić, jak nie zostaną w sposób nagły, drastyczny wyprawieni na tamten świat z tuzin redaktorów "Wyborczej" i ze dwa tuziny drugiej gwiazdy śmierci mediów centralnych - TVN. Nie wspominam o etatowych zdrajcach ze starego reżimu [brawa na sali]. Jeśli się nie rozstrzela co dziesiątego, to znaczy: hulaj dusza, piekła nie ma. Jeżeli nie karze się śmiercią za zdradę, to co?" - taką wypowiedź Brauna z wrześniowego spotkania dyskusyjnego w prawicowym klubie cytują media (jest też ona na "You Tube"). Także we wtorek do sprawy odniosło się Stowarzyszenie Wolnego Słowa, które oceniło, że "nie może być taryfy ulgowej dla jakichkolwiek osób, które mową nienawiści i wzywaniem do zbrodni wypełniają dyspozycje kodeksu karnego". SWS zauważa, że w Polsce wzbiera fala nawoływań do użycia przemocy. "To naruszanie wolności słowa, wielkiej zdobyczy Polski po 1989 roku. Wzywając do zabijania dziennikarzy (...) Grzegorz Braun popełnił przestępstwo" - brzmi oświadczenie Stowarzyszenia.
Nie tylko to
W dalszej jego części prezes SWS Wojciech Borowik podkreślił, że słowa Brauna padły "po innych, znamiennych aktach przemocy: podpaleniu wozów transmisyjnych TVN, uszkodzeniu samochodów Polsatu i Polskiego Radia podczas Marszu Niepodległości w 2011 roku, a także po zamordowaniu w biurze poselskim Marka Rosiaka i poważnym zranieniu Pawła Kowalskiego". "Pobicie operatora TVP podczas tegorocznego Marszu Niepodległości oraz udaremnienie przez ABW zamachu na najwyższe organy państwa nastąpiło później, ale składają się one na tę samą, wzbierającą falę przemocy w życiu publicznym. Trzeba położyć jej tamę, nie wolno jej pochwalać ani do niej wzywać" - zaznaczył.
Sprawdzają
W poniedziałek Prokuratura Rejonowa Warszawa-Śródmieście Północ wszczęła postępowanie sprawdzające w tej sprawie. Prokuratura zdecydowała się wszcząć postępowanie z urzędu, kierując się publikacjami medialnymi. Postępowanie sprawdzające, które może trwać do miesiąca, kończy się decyzją o wszczęciu formalnego śledztwa lub odmową tego. W ramach tego postępowania prokuratura będzie chciała ustalić, czy podczas wypowiedzi Brauna były obecne media; jeśli tak to prokuratura wystąpi o przekazanie ewentualnych nagrań. W postępowaniu sprawdzającym nie można prowadzić przesłuchań. Będący podstawą postępowania artykuł 255 paragraf 2 Kodeksu karnego stanowi: "Kto publicznie nawołuje do popełnienia zbrodni, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3". Publiczny charakter takiej wypowiedzi zależy m.in. od ustalenia, czy padła ona na spotkaniu, które było ogólnodostępne.
Kontrowersje
Braun jest autorem kontrowersyjnych filmów dokumentalnych o związkach Lecha Wałęsy z SB i o generale Wojciechu Jaruzelskim. W 2008 r. przegrał proces cywilny, wytoczony mu przed wrocławskim sądem przez znanego językoznawcę prof. Jana Miodka, któremu zarzucił współpracę z SB. Z kolei w 2008 r. warszawski sąd uznał, że Braun nie musi przepraszać Wałęsy za film pt. "Plusy dodatnie, plusy ujemne", a Wałęsa Brauna - za określenia, że film - według którego był on TW "Bolkiem" - to "gniot", a Braun to "usłużny dziennikarz". W 2011 r. Braun mówił na KUL o nieżyjącym już arcybiskupie lubelskim: "Józef Życiński, jako uczestnik życia publicznego w Polsce, był kłamcą i łajdakiem". Atak na śp. arcybiskupa Józefa Życińskiego na KUL, noszącym imię Jana Pawła II, jest radykalnym przekroczeniem zasad kultury i prawdy - oświadczyło wtedy prezydium Konferencji Episkopatu Polski. Zdaniem KEP "posunięto się do oszczerstwa, które obciąża przede wszystkim sumienie mówiącego, ale także tych, którzy zgadzają się na tego typu wypowiedzi, a nawet je nagłaśniają".
Autor: mn//kdj / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: sdp