Te wybory będą kosztowały Polaków życie, już nie tylko zdrowie - komentował w "Tak jest" kandydat na prezydenta Szymon Hołownia, odnosząc się do przegłosowanej przez Sejm możliwości przeprowadzenia wyborów korespondencyjnych. - Słusznie powiedział profesor Ryszard Piotrowski: to nie będą żadne wybory, to będzie usługa pocztowa. I to jeszcze prawdopodobnie przeprowadzona w kiepskim stylu - dodał.
Kandydat na prezydenta Szymon Hołownia w środę w "Tak jest" w TVN24 był pytany, dlaczego jego zdaniem władza dąży na siłę do tego, aby odbyły się wybory korespondencyjne. - Dlatego że wie, że jeżeli nie zrobi ich w najbliższym czasie, to każde następne przegra. Teraz wyszły na jaw kłamstwa tej władzy dotyczące stanu finansów publicznych, stanu państwa - skomentował.
"Nieprzyzwoicie słuchało się samozachwytów premiera Morawieckiego i prezesa Glapińskiego"
Jak ocenił, "dzisiaj byliśmy świadkami bardzo nieprzyzwoitego wydarzenia, bo nieprzyzwoicie słuchało się samozachwytów premiera Morawieckiego i prezesa [Narodowego Banku Polskiego, Adama - przyp. red.] Glapińskiego, którzy opowiadali głównie o sobie i o swojej niezłomności". Odniósł się w ten sposób do wspólnej konferencji szefa rządu i szefa NBP.
- Widzimy, jaka jest sytuacja w szpitalach, w domach opieki społecznej, co się dzieje z tysiącami osób, które idą dzisiaj na bezrobocie. Ten festiwal samozachwytu był co najmniej nie na miejscu i oni wiedzą, że ludzie to już widzą. Wiedzą, że następnych wyborów nie wygrają. To jest wprost bolszewicka metoda - mówił Hołownia.
Zdaniem Hołowni "te wybory będą kosztowały Polaków życie, już nie tylko zdrowie".
- Już pomijam kwestie legalności tych wyborów, pomijam kwestie tego, że nie będą tajne, pomijam kwestie, że nikt nie będzie tego pilnował, czy obywatel te karty sam otrzymał, sam wypełnił, czy zrobił to za kogoś. [To będzie - red.] narażanie życia listonoszy, być może żołnierzy. To nie będą żadne wybory - ocenił.
- Słusznie powiedział profesor Ryszard Piotrowski dzisiaj to komentując: to nie będą żadne wybory, to będzie usługa pocztowa. I to jeszcze prawdopodobnie przeprowadzona w kiepskim stylu - mówił Hołownia.
"Mam w sobie taki gen, który każe mi walczyć do końca"
Zapytany, co zrobi 10 maja, w dniu wyborów prezydenckich, gość "Tak jest" odparł: - Poczekamy, aż oszust skończy rozdawać karty. Oszust w tej chwili tasuje karty, podkłada takie, które pomogą mu nieuczciwie wygrać. Niech on skończy te swoją robotę i zrobi rozdanie. Wtedy my zdecydujemy - dodał.
- Mam w sobie taki gen, który każe mi walczyć do końca - powiedział Hołownia. - Najchętniej, gdybym miał zdecydować, co mam zrobić, to nikogo nie namawiając do pójścia do tych wyborów, poszedłbym do tych wyborów tylko po to, żeby pokazać im, że nie są w stanie nas złamać, wyciszyć i zamknąć, powiedzieć: dobra, nie idźcie, my tu sobie urządzimy wybory. Poszedłbym, wygrał, a następnie pierwszy udał się do Sądu Najwyższego zanieść protest wyborczy i wniosek o stwierdzenie nieważności tych wyborów. Po to, żeby dać świadectwo prawdzie i powiedzieć, że nie wolno kłamać - podkreślił.
Sasin: wybory za granicą tak jak dotychczas
We wtorek w "Kropce nad i" w TVN24 wicepremier i minister aktywów państwowych Jacek Sasin ocenił, że wybory korespondencyjne mogą się odbyć bardzo sprawnie. Zadeklarował, że jest gotowy podać się do dymisji w przypadku niepowodzenia organizacji wyborów, ale - jak zastrzegł - "do takiej sytuacji po prostu nie dojdzie".
Pytany o wybory za granicą, Sasin stwierdził, że odbędą się "tak jak dotychczas".
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24