Pierwsza prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Manowska usłyszała zarzuty dyscyplinarne - pisze "Gazeta Wyborcza". "Miała dopuścić się oczywistej i rażącej obrazy przepisów prawa oraz uchybiła godności urzędu sędziego" - czytamy.
Jak podała w sobotę "Gazeta Wyborcza", pierwsza prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Manowska usłyszała zarzuty dyscyplinarne. Informacje gazety potwierdzić miał rzecznik dyscyplinarny SN Andrzej Tomczyk. - 26 lutego wszcząłem postępowanie dyscyplinarne i postawiłem zarzut przewinienia dyscyplinarnego pani sędzi Sądu Najwyższego Małgorzacie Manowskiej - mówi.
"Pierwsza prezes miała dopuścić się oczywistej i rażącej obrazy przepisów prawa oraz uchybiła godności urzędu sędziego" - czytamy. Gazeta przypomniała, że Tomczyk to jeden ze "starych" sędziów Izby Karnej Sądu Najwyższego. Funkcję rzecznika dyscyplinarnego pełni w SN od 2019 r. "Z kolei Manowska zawdzięcza swój awans do SN i stanowisko pierwszej prezes prezydentowi Andrzejowi Dudzie" - czytamy na stronie dziennika.
"Poświadczenie nieprawdy" i "działanie na szkodę interesu publicznego"
"Zarzut - jak wyjaśnił nam rzecznik dyscyplinarny SN - dotyczy tego, że od 30 września 2021 r. do 14 lipca 2022 r. pierwsza prezes SN, kierując posiedzeniami Kolegium SN, po odbyciu posiedzeń w formie stacjonarnej lub z zastosowaniem środków elektronicznych i stwierdzeniu braku kworum do podejmowania uchwał (z powodu nieobecności sędziów SN), przekraczając uprawnienia, zarządzała pisemne głosowania w trybie obiegowym, nie respektując stwierdzonej niezdolności Kolegium do podejmowania uchwał" - podano w "Wyborczej".
Czytaj również: Piszą do prezydenta i premiera. "Mamy do czynienia z kryzysem organu konstytucyjnego"
Jak dodano, Manowska zaliczała brak oddania głosów przez członków organu jako głosy wstrzymujące. "W ten sposób Małgorzata Manowska zdaniem rzecznika dyscyplinarnego poświadczyła nieprawdę co do faktu podjęcia uchwał zwykłą większością głosów i jednocześnie działała na szkodę interesu publicznego, wypaczając wynik głosowania" - można przeczytać w artykule.
Spór w Kolegium SN
"Wyborcza" przypomniała, że pod koniec września 2021 r. kilku "starych" sędziów SN opuściło obrady Kolegium SN i w ramach protestu zapowiedziało, że nie będą brali udział w pracach tego organu, dopóki Izba Dyscyplinarna dalej będzie działała w SN i nie zostaną właściwie wykonane dwa orzeczenia unijnego trybunału.
Pierwsza prezes SN, która przewodniczy pracom Kolegium, postanowiła zaradzić bojkotowi. Wysłała do członków kolegium pismo, w którym poinformowała, że poddaje pod głosowanie w trybie obiegowym (za pomocą komunikacji elektronicznej) projekty uchwał. Zastrzegła, że "nieoddanie głosu w powyższym terminie (podanym w piśmie) będzie traktowane jak oddanie głosu wstrzymującego się". Powoływała się na przepisy specustawy antycovidowej.
Czytaj również: Rektorem uczelni Ziobry został polityk z partii Ziobry. A teraz nie można go odwołać
O kwestię zarzutów dyscyplinarnych postawionych pierwszej prezes Manowskiej i jej stanowisko w sprawie "Wyborcza" zapytała biuro prasowe SN, ale nie otrzymała odpowiedzi.
Źródło: PAP