Papież Franciszek wybiegł mocno do przodu i nagle wszyscy wokół są skonsternowani i pytają: o co chodzi? - powiedział w "Jeden na jeden" ojciec Paweł Gużyński, dominikanin. Komentował w ten sposób decyzję papieża, który powierzył dwóm rodzinom, ukraińskiej i rosyjskiej, niesienie krzyża przy trzynastej stacji drogi krzyżowej w rzymskim Koloseum.
W Wielki Piątek wieczorem w rzymskim Koloseum pod przewodnictwem papieża Franciszka odbędzie się droga krzyżowa. Papież powierzył przyjaciółkom - pielęgniarce z Ukrainy Irinie i Rosjance Albinie oraz ich rodzinom niesienie krzyża przy trzynastej stacji. Obie panie napisały także rozważania, które mają zostać odczytane przy tej stacji.
Ojciec Paweł Gużyński powiedział w piątek w "Jeden na jeden" w TVN24, że "słuchał wypowiedzi jednego z ojców dominikanów, który cały czas jest w Kijowie z innymi braćmi".
- Bracia mierzą się z tym wszystkim, co tam jest i słuchałem, co oni mówią na temat tej Drogi Krzyżowej, na temat postawy papieża Franciszka. Oczywiście, jak to my duchowni staramy się być tacy delikatni, bo to jednak papież, nam nie wypada go krytykować. Ale jednak przy wszystkich zastrzeżeniach mówili: papież przesadził z tą drogą krzyżową, bo to nie ten etap - mówił.
- Nie w tym momencie możemy budować to, o co papieżowi tak bardzo chodzi, czyli pewne braterstwo, siostrzeństwo, pojednanie, zrozumienie. Nie przeskakujmy etapu sprawiedliwości - dodał.
Ojciec Gużyński ocenił, że "papież wybiegł mocno do przodu i nagle wszyscy wokół są skonsternowani i pytają: o co chodzi?".
- Myślę, że Franciszek przeszarżował - dodał.
Ojciec Gużyński: papież stał się poniekąd zakładnikiem swojego pacyfizmu
Papież wielokrotnie apelował o pokój na Ukrainie, jednak unika wskazywania, kto jest agresorem, za co bywa krytykowany. Kontrowersje wzbudził jeden z wpisów na redagowanym w dziewięciu językach papieskim profilu Pontifex. Papież napisał w nim, że "wszyscy jesteśmy winni!".
Ojciec Gużyński pytany, czy papież zawodzi, nie zdaje egzaminu w takiej sytuacji, odparł: "oczywiście słyszałem sporo różnych komentarzy, w których postawa papieża, słowa, były nazywane bardzo mocno, jako upadek moralny, jako jakaś degrengolada samego Kościoła".
- Myślę, że mimo wszystko to są za mocne słowa, jakkolwiek w tym kontekście, jeśli oglądamy zdjęcia z Buczy, Hostomela, innych miejsc, nie dziwię się, że ludziom się to narzuca - powiedział.
- Starałbym się zakomunikować papieżowi, że za bardzo wybiegł do przodu i w ten sposób może zrobić więcej szkody, niż przynieść pożytku - powiedział gość "Jeden na jeden".
W jego ocenie "papież stał się poniekąd zakładnikiem swojego pacyfizmu" i "troszeczkę jak ów sowiecki czołg brnie do przodu bardzo mocno, mimo to że opinia publiczna nie do końca go rozumie".
Dominikanin: dlaczego papież w kontekście wojny nie ma tej intuicji?
Ojciec Gużyński zauważył, że "ten sam papież jest bardzo aktywny w przeciwdziałaniu przestępcom seksualnym w Kościele".
- Na tym terenie doskonale rozumie, że trzeba najpierw do cna, w bardzo profesjonalny sposób rozstrzygnąć wszystko na poziomie sprawiedliwości. Mają być sprawcy ustaleni, osądzeni. Zmienia prawo kościelne, zwyczaje, tak żeby zdjąć przywileje bezkarności, nawet z najwyższych dostojników kościelnych - mówił.
- Tu papież wszystko rozumie. Jednak tę intuicję ma. Więc ja pytam, dlaczego w kontekście wojny nie ma tej intuicji, że najpierw poziom sprawiedliwości - powiedział dominikanin.
Dodał, że "nie podziela do końca postawy papieża". Zgodził się z Franciszkiem, że "trzeba będzie bardzo ciężko pracować nad pojednaniem", ale jak powtórzył, to następny krok.
Źródło: TVN24