Prokuratura rejonowa Częstochowa - Północ skierowała do częstochowskiego sądu akt oskarżenia przeciwko 45-letniemu przedsiębiorcy, który zarządzał prywatnym ośrodkiem wypoczynkowym nad wodą w Częstochowie.
Mężczyzna odpowie za narażenie dzieci na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia oraz nieumyślne spowodowanie śmierci 15-letniej dziewczyny, poprzez dopuszczenie do kąpieli w zbiorniku niestrzeżonym przez ratownika wodnego i nieoznaczonym tablicami informującymi o zakazie kąpieli.
Przesłuchany przez prokuratora 45-latek nie przyznał się do zarzucanych mu przestępstw i odmówił złożenia wyjaśnień.
Matka zobaczyła z plaży, jak jej córki toną
Do tragedii doszło 30 czerwca 2024 roku w ośrodku przy ulicy Amonitowej. Dawniej wydobywano tam glinkę, potem nieckę wypełniła woda. Dzisiaj to prywatny ośrodek do uprawiania sportów wodnych. Jest wyciąg do wakeboardu, boiska, plac zabaw. W opisie właściciel wspomina też o "piaszczystej plaży". Oskarżony zarządzał tym ośrodkiem.
W śledztwie ustalono, że nie było tam ratowników wodnych. Ustalono także, że ośrodek nie był kąpieliskiem.
Było niedzielne popołudnie, do ośrodka przyszła kobieta z dwiema córkami w wieku 15 i 9 lat. Śledczy sprawdzali także, czy ona jako matka nie jest odpowiedzialna za narażenie swoich dzieci na niebezpieczeństwo i śmierć starszej. Ostatecznie wykluczyli jej winę.
- Kobieta była trzeźwa w chwili zdarzenia. Kupiła bilet za wstęp do ośrodka, gdzie była usypana plaża i kąpali się tam inni ludzie. Pilnowała swoje dzieci, wyciągnęła z wody młodszą - wyjaśnia Tomasz Ozimek, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Częstochowie.
Siedziała na plaży na kocu. Nagle zauważyła, że młodsza córka dziwnie się zachowuje, jakby tonęła. Skoczyła do wody i pomogła jej wyjść na brzeg. Wtedy zorientowała się, ze nie ma nigdzie starszej córki. Poprosiła o pomoc w jej poszukiwaniu inne osoby.
Po chwili nieprzytomna dziewczynka została wyciągnięta z wody przez jednego z plażowiczów. Przywrócono jej oddech, została przewieziona do szpitala, tam niestety zmarła następnego dnia. Badania wykazały, że przyczyną śmierci 15-latki była niewydolność krążeniowo-oddechowa, powstała w wyniku utonięcia.
Nie było zakazu kąpieli
Zaraz po tragedii rozmawialiśmy z właścicielem ośrodka. Zapewnił, że w ośrodku obowiązuje zakaz kąpieli i że jest to w regulaminie ośrodka, który został przekazany policji. Jak powiedział właściciel, jego ośrodek to miejsce do uprawiania sportów wodnych, a nie do kąpieli, dlatego na terenie ośrodka nie ma ratowników wodnych.
Jednak na terenie ośrodka śledczy nie znaleźli żadnych tablic informujących o zakazie kąpieli.
Powołano biegłego do spraw ratownictwa wodnego, który nie tylko stwierdził, że obszar wodny nie został prawidłowo oznaczony tablicami informującymi o zakazie kąpieli. Wskazał też, że taki zakaz nie wynikał także z regulaminu korzystania z obiektu.
- W regulaminie zapisane jest jedynie, że całkowity zakaz wchodzenia do wody obowiązuje na terenie wyciągu do wakeboardu - mówi prokurator Ozimek.
Według opinii biegłego za bezpieczeństwo osób przebywających na terenie obszaru wodnego odpowiadała osoba, prowadząca tam działalność w zakresie sportu i rekreacji.
Autorka/Autor: mag/PKoz
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock