Nikt z "Solidarności" nie przysięgał wierności poglądom pana prezydenta - w taki sposób szef "Solidarności" Janusz Śniadek odpowiedział na zarzut Lecha Wałęsy, iż poparcie przez związkowców Jarosława Kaczyńskiego, to zdrada. I zaapelował o powściągliwość w oskarżeniach.
W czwartek Komisja Krajowa NSZZ "Solidarność" poparła kandydaturę Jarosława Kaczyńskiego na prezydenta. Dzień później na tę decyzję zareagował Lech Wałęsa, nie kryjąc swego oburzenia.
Śniadek kontra Wałęsa
- Ja bym nigdy sobie, gdybym był w Solidarności, na to nie pozwolił. Nie wolno następny raz mieszać Solidarności w takie rozgrywki - stwierdził w TVN24 były prezydent i dawny lider Solidarności. Jego zdaniem, poparcie dla Jarosława Kaczyńskiego to zdrada jego koncepcji "Solidarności". - Moja koncepcja Solidarności była inna, my się nie mieszamy w rządzenie, my kontrolujemy, my inicjujemy, zachęcamy, pilnujemy - wskazywał Wałęsa.
Obecny lider związku Janusz Śniadek nie pozostał dłużny i wysłał w tej sprawie w sobotę list do Wałęsy. "Odnosząc się do ostatniej wypowiedzi Pana Prezydenta, tak szeroko nagłośnionej w mediach, chciałbym podkreślić, że nikt z nas w Solidarności nie przysięgał wierności poglądom Pana Prezydenta. Dlatego bardzo proszę o większą powściągliwość w oskarżaniu o zdradę" - zaapelował szef związku.
"Jestem dobrym obywatelem"
Wcześniej Śniadek uczestniczył w 18. Ogólnopolskiej Pielgrzymce Robotników "Solidarności" i Pracodawców do bazyliki św. Józefa w Kaliszu. I tam również nawiązał do krytyki "S" za poparcie, jakiego związkowcy udzielili Kaczyńskiemu.
- Kiedy "Solidarność" w 1980 r. opowiedziała się jakiej Polski chcemy, rozpoczął się też wielki wrzask, że związek miesza się do polityki - powiedział. I dodał: - Dzisiaj powiem, że jestem tak samo dobrym obywatelem Polakiem, jak każdy z tych, którzy stawiają ten zarzut. Oni nie mają ani trochę większego ode mnie prawa mówić o Polsce. "Solidarność" powiedziała to Polsce i wara komukolwiek od odbierania nam tego prawa.
Źródło: PAP