Europoseł Adam Bielan w "Kropce nad i" mówił o kryzysie migracyjnym. - Granica polsko-białoruska musi być dobrze strzeżona i nie chcę, żeby do Polski napływały dziesiątki tysięcy migrantów - powiedział. Pytany o obecność funkcjonariuszy Frontexu przy granicy odpowiadał: - To biurokraci.
Gościem środowej "Kropki nad i" był eurodeputowany i prezes Partii Republikańskiej Adam Bielan. Na początku programu został zapytany, czy zastanawia się nad losem migrantów z Michałowa. - Mam nadzieję, że te rodziny z dziećmi są bezpieczne na terenie Białorusi. Mam nadzieję, że wrócą bezpiecznie do swoich krajów - odpowiedział.
Według niego "pełną odpowiedzialność za to, co się dzieje z tymi ludźmi ponosi reżim Alaksandra Łukaszenki, który zorganizował akcję przerzutu tych ludzi z Iraku, ale również z Afganistanu po to, żeby ukarać Polskę za działania wspierające opozycję na Białorusi".
- Te osoby miały możliwość złożenia wniosku o ochronę międzynarodową w placówce Straży Granicznej, w placówce w Michałowie i tego nie zrobiły - mówił dalej. Na te słowa zareagowała Monika Olejnik, przypominając o nagraniu, na którym słychać: "My chcemy otrzymać azyl. Chcemy zostać w Polsce. Azyl - Polska. Obywatel - Polska" w obcym języku.
Bielan odpowiedział na to, że posiada informacje, iż "rodzice tych dzieci wyraźnie powiedzieli, że chcą złożyć wnioski azylowe w Niemczech". - Straż Graniczna nie może ich przewozić przez całe terytorium Polski - dodał.
Na ponowne zwrócenie uwagi na wspomniane nagranie, Bielan odpowiadał: - Mam inne informacje. Wszyscy wiemy, że ci ludzie chcą się przenieść do Niemiec. Oni przekraczają nielegalnie granicę z Unią Europejską, granicę białorusko-polską po to, żeby dostać się do Niemiec.
- Ci ludzie przekraczają granice nielegalnie - powtórzył. Zdaniem Bielana, jeśli migranci chcą uzyskać azyl na terenie Polski, "to powinni się zgłosić do polskich placówek dyplomatycznych na terenie Białorusi".
Bielan pytany, czy dzieci i ich rodziny, które znalazły się w Michałowie, trzeba wypychać na granicę odpowiedział, że "granica polsko-białoruska musi być dobrze strzeżona". - I nie chcę, żeby do Polski napływały dziesiątki tysięcy migrantów, dlatego że tylko w tym tygodniu dziennie ląduje tysiąc osób na przykład z Iraku na lotniskach w Białorusi. Jeżeli pani chce, żeby w Polsce zafundować piekło, związane z tymi migrantami, to bardzo proszę, ale ja się na to nie zgadzam - mówił, zwracając się do Olejnik.
Pytania o działania Frontexu przy granicy
W programie poruszono także temat nieobecności Frontexu przy polsko-białoruskiej granicy. - Frontex to są przede wszystkim biurokraci - odpowiadał europoseł. Przypomniał tu o poniedziałkowej wizycie szefa Frontexu na granicy.
- Granice zewnętrzne Unii Europejskiej chronią straże graniczne poszczególnych państw członkowskich. W tym wypadku polska Straż Graniczna - mówił. - Frontex to przede wszystkim biurokraci, którzy akurat siedzą, urzędują w Warszawie, bo w Warszawie jest siedziba Frontexu - dodał.
- Biurokraci, którzy siedzą w siedzibie Frontexu w Warszawie nie będą chronić granicy polsko-białoruskiej - zaznaczył. Wyraził tu przekonanie, że polska Straż Graniczna "dobrze i skutecznie" chroni naszych granic.
Bielan zwracał uwagę, że "Polska współpracuje z odpowiednimi agendami unijnymi, nie tylko z Frontexem, od samego początku tego kryzysu". - Przecież ten kryzys nie zaczął się na przełomie lipca i sierpnia na granicy polsko-białoruskiej, bo trwa już od wielu miesięcy. Pierwszym celem ataku Łukaszenki była Litwa, potem Łotwa. My jesteśmy kolejni - opisał.
Źródło: TVN24