"Dziura w ziemi". Co się dzieje pod Warszawą?

BLIZEJ UMOWA SMIECIOWA ODC1 CLEAN-0002
Bojanowski o nielegalnym składowaniu odpadów: jednej nocy można zarobić około 100 tysięcy złotych
Źródło: TVN24
To jest naprawdę nie do pomyślenia - mówił na antenie TVN24 Wojciech Bojanowski, autor reportażu na temat nielegalnego składowania odpadów, do którego materiały powstawały osiem lat. - Jednej nocy na tym procederze można zarobić około 100 tysięcy złotych, a skutki dla środowiska są opłakane - powiedział.
Kluczowe fakty:

W Warszawie każdego roku produkowane są 824 tysiące ton odpadów. Za ich odebranie i zagospodarowanie mieszkańcy płacą aż 889 milionów złotych rocznie. Zgodnie z prawem śmieci mają trafiać do wyspecjalizowanych zakładów, gdzie sortowane są na poszczególne kategorie, a to, czego nie da się poddać recyklingowi, powinno pojechać do spalarni lub na odpowiednio zabezpieczone składowisko odpadów.

W praktyce sprawa wygląda jednak inaczej. Jedna z warszawskich firm wywozi odpady i nielegalnie składuje je w "dziurze w ziemi", o czym mówi reportaż "Umowa śmieciowa" Wojciecha Bojanowskiego dostępny już teraz w TVN24+.

OGLĄDAJ: Umowa śmieciowa
Bojanowski

Umowa śmieciowa

Ten i inne materiały obejrzysz w subskrypcji

"To jest naprawdę nie do pomyślenia"

- Skandal. To, co się dzieje, jest naprawdę nie do pomyślenia - mówił o sprawie nielegalnego składowania odpadów autor reportażu "Umowa śmieciowa" Wojciech Bojanowski na antenie TVN24.

- Myśmy przebadali wodę ze studni (w pobliżu miejsca, gdzie nielegalnie składowane są odpady - red.) i okazało się, że w tej wodzie są pochodne leków psychotropowych, są tam składniki płynu do chłodnic i to się dzieje tuż obok nas - wskazał.

Za odebranie i zagospodarowanie odpadów mieszkańcy Warszawy płacą niemal 900 milionów złotych rocznie
Za odebranie i zagospodarowanie odpadów mieszkańcy Warszawy płacą niemal 900 milionów złotych rocznie
Źródło: TVN24

Bojanowski powiedział, że "zamiast na składowisko, zamiast do spalarni co noc dziesiątki ciężarówek wyjeżdżają z jednej z warszawskich firm i trafiają do tak zwanej dziury w ziemi". - Jednej nocy na tym procederze można zarobić około 100 tysięcy złotych, a skutki dla środowiska są naprawdę opłakane - mówił.

Przekazał, że firmą zajmowała się prokuratura, a w sprawie było prowadzone prokuratorskie śledztwo. Jedna z notatek z akt, do której dotarł Bojanowski, mówi, że "co noc te ciężarówki jeździły pod Mińsk Mazowiecki i tam te śmieci były wysypywane". - Tam nie ma najmniejszego zabezpieczenia. Wokół mieszkają ludzie, są pola uprawne - mówił reporter TVN24.

- Na każdej ciężarówce jest 25 ton odpadów. 10 ciężarówek - to daje nam 250 ton odpadów każdej nocy - tłumaczył.

OGLĄDAJ: Wody czerwone. Kto zapłaci za odpady z fabryki trotylu?
pc

Wody czerwone. Kto zapłaci za odpady z fabryki trotylu?

Ten i inne materiały obejrzysz w subskrypcji

"To jest katastrofa ekologiczna"

Bojanowski poinformował, że ustalenia z reportażu zostały przekazane Głównemu Inspektorowi Ochrony Środowiska i urzędowi miasta.

- Eksperci, z którymi rozmawialiśmy, mówią jednoznacznie - to jest katastrofa ekologiczna, która dzieje się na naszych oczach i właściwie za nasze pieniądze. Bo za to, żeby te śmieci zostały odpowiednio przetworzone, za to, żeby trafiły do odpowiedniego zakładu, wszyscy płacimy - mówił.

Jak dodał, po badaniu próbki odpadów z firmy nielegalnie wywożącej śmieci okazało się, iż "ze względu na wysoką zawartość węgla organicznego te śmieci nie mogą trafić na legalne składowisko, ale też na składowisko odpadów niebezpiecznych". 

OGLĄDAJ: TVN24 HD
pc

TVN24 HD
NA ŻYWO

pc
Ten i inne materiały obejrzysz w subskrypcji
Czytaj także: