Łodzie z międzynarodowej flotylli Sumud, która próbowała dostarczyć lekarstwa i żywność do Strefy Gazy, zostały zatrzymane, gdy zbliżały się do ogarniętej wojną enklawy. Izraelskie MSZ poinformowało, że uczestnicy wyprawy są transportowani do lokalnych portów.
Na pokładzie przechwyconych jednostek było czworo Polaków - poseł Franciszek Sterczewski, prezes Stowarzyszenia Społeczno-Kulturalnego Palestyńczyków Polskich Omar Faris, a także prezeska stowarzyszenia NOMADA Nina Ptak oraz aktywistka Ewa Jasiewicz.
Polacy "porwani z wód międzynarodowych"
W czwartek rano gościem TVN24 był Rafał Piotrowski, rzecznik Global Movement To Gaza Poland, organizatora wyprawy. Jak poinformował, czworo Polaków, którzy płynęli do Gazy, zostało zatrzymanych przez - jak to określił - "izraelskie siły okupacyjne".
- Ewa znajdowała się na łodzi "All in", Franek się znajdował na łodzi "Sirius" - informacja o zatrzymaniu tej łodzi pojawiła się jako jedna z pierwszych. Omar Faris się znajdował na łodzi "Alma", zaś Nina znajdowała się na łodzi "Huga" - wymieniał rzecznik.
Dopytywany, co dzieje się teraz z zatrzymanymi, odparł, że na razie nie ma na ten temat informacji. - Wiemy, że zostali porwani z wód międzynarodowych. To stanowi jawne naruszenie prawa międzynarodowego i zbrodnię wojenną. Ale nie mamy w tej chwili żadnych informacji. Pracujemy nad tym, by je uzyskać - powiedział Piotrowski.
"Byli przygotowani na różne scenariusze"
Część zatrzymań zostało zarejestrowanych przez kamery zamontowane na pokładach statków. Na nagraniach widać, jak izraelscy żołnierze podpływają do jednostek flotylli i dokonują abordażu, a członkowie załogi podnoszą ręce do góry.
- Uczestnicy byli przetrenowani, wiedzieli, co robić, wiedzieli, w jaki sposób się odnosić do izraelskich żołnierzy. Jednocześnie była zdecydowana determinacja do tego, aby dopłynąć. Łodzie były wcześniej atakowane przez armatki wodne, żeby w ten sposób zmusić je do zatrzymania, ale gdy ostrzał ustawał, powracali do rejsu, żeby dopłynąć do Gazy i przekazać pomoc humanitarną - mówił Piotrowski.
Podkreślił, że "wszyscy płynący byli wielokrotnie przygotowani na różne scenariusze i wszystkie scenariusze zakładały przede wszystkim niewchodzenie w konfrontację z żołnierzami sił okupacyjnych ze względu na bezpieczeństwo". - Wciąż jednak nie jesteśmy pewni, czy wszyscy wrócą bezpiecznie - powiedział Piotrowski. Zaapelował także do MSZ o podjęcie działań w tej sprawie.
Rzecznik poinformował, że w sumie pod polską banderą płynęło około dziewięciu jednostek. - To nie są duże jachty. Jest kilka większych łodzi, ale w większości to są niewielkie łódki, przystosowane co najwyżej do morza śródziemnego - mówił.
Izraelskie MSZ informowało w środę, że łodzie z flotylli były "bezpiecznie zatrzymane".
Polskie MSZ podało w czwartek, że Polacy "według naszych informacji są bezpieczni". "Konsul RP jest już w Aszdod, dokąd przewożeni są zatrzymani. Żaden polski obywatel nie pozostanie bez opieki!" - podał rzecznik resortu w komunikacie.
Autorka/Autor: Monika Winiarska
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Reuters