Czas maruderów w polityce, którzy siedzą z tyłu i mówią: "nam się nie podoba, jest źle, jest niefajnie, jest niedobrze", naprawdę się skończył, bo my chcemy realizować postulaty - powiedział w "Rozmowie Piaseckiego" w TVN24 Tomasz Trela z Lewicy. Przyznał, że "podobają" mu się założenia przedstawionego przez Donalda Tuska planu gospodarczego.
Premier Donald Tusk podczas prezentacji gospodarczych planów rządu w budynku Giełdy Papierów Wartościowych w Warszawie mówił, że 2025 rok to będzie rok przełomu. Przekazał, że to już się dzieje, a inwestycje w tym roku sięgną "rekordowych" 650 miliardów złotych.
Zapowiedzi premiera komentował w "Rozmowie Piaseckiego" poseł Lewicy Tomasz Trela. Pytany, czy "kupuje" plan premiera, powiedział: - Jeżeli mówimy o kupowaniu czegokolwiek, to mnie te założenia się podobają.
- Nie trzeba szukać i wymyślać nowego koła, żeby gospodarka rosła. Pokazują to dane. W tym roku wzrost gospodarczy będzie wynosił 3,5 punktu procentowego. Między innymi dlatego, że są poważne inwestycje. Pan premier mówi o 650 miliardach, minister (finansów, Andrzej - red.) Domański mówi, że będzie około 700 miliardów złotych (na inwestycje - red.) - mówił gość TVN24.
Pytany o głosy wśród polityków, którzy krytykują plan zaprezentowany przez Tuska, Trela powiedział: - Chcę się odwołać do moich kolegów - czas maruderów w polityce, którzy siedzą z tyłu i mówią: "nie, nam się nie podoba, jest źle, jest niefajnie, jest niedobrze", naprawdę się skończył, bo my chcemy realizować postulaty, chcemy realizować program, a marudzenie jeszcze żadnego postulatu nie zrealizowało.
Trela zwrócił uwagę, że Tusk wczoraj dał "jasny sygnał, że w najbliższym czasie przedstawi gigantów, którzy będą chcieli lokować nowe inwestycje w naszym kraju".
"To jest błąd? Nie, to jest rozsądek"
Podczas wystąpienia na GPW premier Tusk zwrócił się do obecnego na miejscu Rafała Brzoski, prezesa InPostu. Przyznał, że czytał w ostatnim czasie jego wypowiedzi w sprawie deregulacji, w których stwierdzał, że nie jest to trudna kwestia i poprosił go o pomoc w tym zakresie. Późnym popołudniem Tusk opublikował nagranie z Brzoską, w którym przekazał: - Słuchajcie, zgodził się.
Trela ocenił, że był to "dość sprawny wybieg ze strony premiera". - Czy jest w tym coś złego? Ja się radziłem kiedyś przedsiębiorców, jak byłem samorządowcem i teraz, jak jestem parlamentarzystą, co oni sądzą na temat danego rozwiązania. To jest błąd? Nie, to jest rozsądek, to jest normalność i to jest przewidywalność - powiedział.
- Jeżeli będzie przedstawione rozwiązanie przez pana prezesa Brzoskę, które nam się nie będzie podobać, to nasi członkowie w rządzie i nasi parlamentarzyści w Sejmie i w Senacie powiedzą "nie, na to się nie zgadzamy" - dodał.
Podsumował, że jeśli chodzi o kwestię rozwiązań przedstawianych przez Brzoskę, to "tu jest znak zapytania", ale "jeżeli chodzi o inwestycje, pakiet inwestycji, pieniądze na inwestycje, (...) to punkt wyjścia dobry".
Trela: czasy, kiedy Ziobro, Kaczyński czy Macierewicz byli szeryfami, definitywnie się skończyły
Tomasz Trela jest członkiem komisji sejmowej do spraw Pegasusa. 31 stycznia komisja chciała przesłuchać posła PiS, byłego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobrę. Policja zatrzymała go po wyjściu z partyjnej telewizji i przewiozła do Sejmu. Posiedzenie komisji rozpoczęło się punktualnie o godzinie 10.30, ale Ziobry jeszcze nie było. Komisja zakończyła posiedzenie i skierowała wniosek o aresztowanie Ziobry na 30 dni.
Trela pytany, czy żałuje, że komisja zakończyła obrady, powiedział, że "każdy dzień utwierdza w przekonaniu, że zrobiliśmy bardzo dobrze".
Jak tłumaczył, obowiązkiem Ziobry było czekanie przed 10.30 przed salą i "czekanie na wejście w towarzystwie strażników marszałkowskich". - A on (Ziobro - red.) sobie był na schodach w swojej partyjnej telewizyjce i myślał, że jest wielkim szeryfem. Czasy, kiedy Ziobro, Kaczyński, Macierewicz, Morawiecki byli szeryfami, i państwo na nich czekało, definitywnie skończyły - powiedział poseł.
"Pracujemy w bardzo trudnych warunkach"
Jak tłumaczył, w ramach prac komisji toczą się "kluczowe przesłuchania w trybie niejawnym". - W przyszłym tygodniu będzie aktualna szefowa Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Nowi świadkowie będą wzywani w marcu. Będą to oficerowie, funkcjonariusze Centralnego Biura Antykorupcyjnego - zdradził poseł.
- Mamy do przesłuchania jeszcze polityków. Pracujemy w bardzo trudnych warunkach, bo nigdy jeszcze nikt, odkąd komisje funkcjonują po 1989 roku, nie stosował takiej obstrukcji w stosunku do komisji i nikt tak się nie bał komisji śledczej - uważa Trela.
Rekonstrukcja rządu? Trela: nic o koalicji bez koalicji
Premier Donald Tusk przekazał na początku lutego, że po wyborach prezydenckich zostanie przedstawiony projekt rekonstrukcji rządu. Zapowiedział, że "będzie mniej ministrów, rząd będzie jednym z najmniejszych w Europie".
- My robimy swoje, konkretnych rozmów w tej sprawie nie było. Czekamy na autorską propozycję pana premiera. Zobaczymy, co będzie mówił, ale chcę powiedzieć bardzo wyraźnie: wszystkie zmiany strukturalne, organizacyjne, kadrowe w rządzie są ustalane z koalicjantami. Nic o koalicji bez koalicji - powiedział poseł.
Sprawa magisterium Kotuli. "Ta sytuacja jest niefortunna"
Pytany, czy jest to dobry moment, aby "Lewica honorowo wycofała z rządu Katarzynę Kotulę", Trela odparł: - Nie ma takiej dyskusji na ten moment. Pani minister Kotula dostała jasne i konkretne zadanie.
Ministra do spraw równości Katarzyna Kotula zapewniała, że wprowadzi ustawę o związkach partnerskich. - To jest rzecz, którą pani minister Kotula musi dowieźć i niespecjalnie sobie wyobrażam, żeby kogokolwiek wycofywać, jak nie dowiózł swojego projektu - mówił polityk.
O Kotuli zrobiło się też ostatnio głośno po ustaleniach, że nie ukończyła studiów magisterskich i ma tytuł licencjata. Informacja o magisterium znajdowała się jednak na sejmowej stronie jeszcze w sierpniu 2024 roku. - Pani minister Kotula przeprosiła i to przeprosiła kilkukrotnie. Ta sytuacja jest bardzo niefortunna, żeby nie powiedzieć mocniej. Trzeba bardzo uważać, co się wpisuje, wypisuje w oświadczeniach, w formularzach, bo takie rzeczy później wychodzą i one elektryzują opinię publiczną - przyznał Trela.
- Nie mam co do tego wątpliwości, że pani minister jest bardzo kompetentna. Była kompetentną parlamentarzystką, jest kompetentnym członkiem Rady Ministrów - dodał.
"To jest jakaś dziwna ekipa"
Tomasz Trela odniósł się też do wczorajszego zwolnienia z aresztu Michała Kuczmierowskiego. Kuczmierowski wyszedł po wpłynięciu kaucji. - On ma takie obostrzenia, że nie wiem, czy on woli być na wolności, czy w areszcie. On się tak naprawdę nigdzie nie może ruszyć, każdego dnia ma się meldować na komisariacie, więc tak naprawdę jest uziemiony i czeka na rozprawę ekstradycyjną, żeby później był proces przed polskim wymiarem sprawiedliwości. (...) To porażka ekipy Morawieckiego, że takich mieli współpracowników - powiedział.
Wspomniał też o zarzutach dla Anny W., byłej dyrektorki biura premiera Mateusza Morawieckiego. - Czy pan sobie zdawał sprawę, że szefowa (biura - red.) Mateusza Morawieckiego może przyjąć korzyść majątkową ponad trzy bańki? To się nikomu w głowie nie śniło do tej pory. Po 1989 roku mieliśmy kilkunastu premierów. Nigdy żaden premier ani jego współpracownik nie był obciążony takimi zarzutami. Nigdy. To jest jakaś dziwna ekipa - ocenił gość "Rozmowy Piaseckiego".
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24