Tak się składa, że jeżeli są dwie umywalki na kilkuset uczniów, to nieprawdopodobnym jest doprowadzenie do sytuacji, w której dzieci porządnie wymyją sobie ręce. Już widzę dystans społeczny w grupie dwunastolatków na przerwie. A to są naprawdę poważne tematy - ocenił w "Faktach po Faktach" TVN24 były kandydat na prezydenta Szymon Hołownia, lider ruchu Polska 2050.
Nie zastosowaliśmy sztywnych rozwiązań, tylko pozwoliliśmy na dopasowanie do sytuacji w danej szkole - mówił o wytycznych związanych z koronawirusem minister edukacji Dariusz Piontkowski. Na potwierdzenie tych słów zaprosił samorządowców, którzy chwalili opracowane w resorcie wskazówki dla edukacji.
CZYTAJ WIĘCEJ: Zadowoleni samorządowcy u ministra. Dyrektorka szkoły: Bądźmy optymistami. Po grypie i anginie też występuje śmierć >>>
Hołownia: konferencja była miejscami pocieszna
- Można wróżyć albo wyciągać wnioski z tego, co było do tej pory. Jeżeli mielibyśmy wyciągać wnioski z tego, co było do tej pory, to należy być bardzo ostrożnym w twierdzeniu, że jesteśmy dobrze przygotowani jako państwo i system na drugą, jesienną edycję koronawirusa - komentował w "Faktach po Faktach" TVN24 Szymon Hołownia, lider ruchu Polska 2050. - Proszę zwrócić uwagę, w jakim pośpiechu, w jakim tempie, w jakim stylu odbywa się - chociażby dzisiaj - przekonywanie dyrektorów placówek oświatowych, że są warunki do wznowienia w nich edukacji - dodał.
Hołownia, odwołując się do konferencji z udziałem ministra Piontkowskiego i zaproszonych samorządowców, stwierdził, że była "miejscami pocieszna". - Jeżeli jest tak dobrze, to dlaczego jest tyle wątpliwości - pytał.
Były kandydat na prezydenta cytował głosy nauczycieli i dyrektorów szkół, którzy - jak mówił - pytają, dlaczego w ich szkołach, jeżeli znajdują się w powiatach żółtych lub czerwonych, nie można przejść na nauczanie chociażby hybrydowe, "żeby rozgęścić" sytuację.
"Jeżeli to jest rosyjska szkoła baletu, że robimy krok do przodu, potem dwa kroki do tyłu, to nikt kolejnych obostrzeń nie potraktuje poważnie"
Hołownia skomentował słowa Jarosława Pinkasa, głównego inspektora sanitarnego, gościa pierwszej części programu "Fakty po Faktach", który powiedział, że niebezpieczeństwo będzie tam, gdzie będą zbierać się uczniowie. - Tak się składa, że uczniowie zbierają się w szkołach. Tak się składa, że jeżeli są dwie umywalki na kilkuset uczniów, to nieprawdopodobnym jest doprowadzenie do sytuacji, w której te dzieci porządnie wymyją sobie ręce. Już widzę dystans społeczny w grupie dwunastolatków na przerwie. A to są naprawdę poważne tematy - zaznaczył.
Jak ocenił, decydenci prowadzą działania "na ślinę i sznurek, z gatunku 'jakoś to będzie, jakoś sobie poradzimy, jakoś się przemkniemy'". - Kiedy chodzi o życie i zdrowie ludzi, taka sytuacja jest nie do pomyślenia - uznał Hołownia.
- W takich sytuacjach powinno się działać w sposób bardzo prosty, jasny, konkretny i radykalny. Proponowaliśmy to jeszcze w trakcie kampanii wyborczej, kiedy epidemia się rozkręcała, kiedy mówiliśmy, w jaki sposób powinno się skonstruować tarczę antykryzysową, jak powinno się wprowadzać regulacje obostrzeniowe - przypomniał.
Mówił, że jeszcze w trakcie kampanii wyborczej jego ruch zwracał uwagę na potrzebę wprowadzania prostych rozwiązań, jak na przykład "jeden koronatelefon dla wszystkich".
- Jeżeli wysyłamy jako państwo proste komunikaty, to ludzie je przyjmują i traktują poważnie. Jeżeli to jest rosyjska szkoła baletu, że robimy krok do przodu, potem dwa kroki do tyłu, to nikt kolejnych obostrzeń nie potraktuje poważnie - ocenił lider ruchu Polska 2050.
"Partia będzie wtedy, kiedy będziemy jej potrzebować"
W środę Hołownia poinformował, że jego stowarzyszenie Polska 2050 uzyskało osobowość prawną. W sobotę ma odbyć się założycielski kongres ruchu Polska 2050, podczas którego spotka się 50 koordynatorów z 16 oddziałów lokalnych.
Jak mówił gość programu, podczas sobotniego spotkania będą omawiane wszystkie kwestie organizacyjne i programowe. - To jest olbrzymia machina. W tej chwili mamy zapisanych prawie 20 tysięcy ludzi, którym będziemy proponować dołączenie do tego ruchu - wyjaśnił. - Do polityki nie idzie się, by załatwiać formalności, ale po to, żeby odpowiedzieć sobie na pytanie, po co chcemy do niej iść. Dlatego jutro przedstawimy nasz pierwszy kontrakt obywatelski, który jeden z naszych lokalnych oddziałów zawrze z lokalną społecznością, pokazując, co konkretnie zrobimy - powiedział.
- Mamy jasny program, oparty na tym, że chcemy przywrócić sprawne państwo - zapewnił Hołownia.
Jak tłumaczył, w programie ruchu zapisana została wizja państwa przewidywalnego dla obywatela, solidarnego, bezpiecznego i zielonego.
- Partia będzie wtedy, kiedy będziemy jej potrzebować. W czasach dość dużej niepewności, kiedy wyborami przedterminowymi straszymy się co chwila, a proces rejestracji partii może trwać i rok, trzeba będzie o tym pomyśleć szybko - powiedział Hołownia. Wyjaśnił, że ruch nie przekształci się bezpośrednio w partię, ale stowarzyszenie, które ma osobowość prawną i skupia zwolenników ruchu, będzie powołaną partię nadzorować.
Przyznał, że finansowanie ruchu będzie wyzwaniem. - Wierzę, że uda się to zrobić w obywatelskiej formule, bo kampanię właśnie tak zrobiliśmy - dodał.
Pytany o ruch Nowa Solidarność Rafała Trzaskowskiego polityk odparł, iż nie ma wrażenia, że prezydent Warszawy wchodzi mu "w szkodę". - Myślę, że będzie się dobrze o tym wypowiadać, kiedy się dowiemy wreszcie, co Rafał planuje i jak to ma wyglądać, bo na razie od miesiąca mamy zapowiedzi, wskazania dat, jakieś sugestie - zaznaczył Hołownia.
Dodał, że zarówno on, jak i Trzaskowski mają swoje wizje i programy. - Nie widzę tu konkurencji, widzę potencjalną być może w przyszłości szansę na współdziałanie - powiedział były kandydat na prezydenta. Trzaskowski ma również w sobotę w Gdańsku przedstawić szczegóły zaplanowanej na 5 września inauguracji swego ruchu.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24