- W internecie kwitnie handel podróbkami legitymacji szkolnych i studenckich. Przyjrzeliśmy się szkołom i uczelniom, które rzekomo je wystawiły.
- Internetowi fałszerze podszywają się pod istniejące placówki, ale też zakładają szkoły widma, które nie figurują w rejestrach lub działają tylko prowizorycznie.
- Wśród dokumentów zatrzymanych w przez kontrolerów warszawskiego Zarządu Transportu Miejskiego pojawiły się uczelnie znane z afery wizowej. Jak ustaliliśmy, ich działalność bada teraz prokuratura.
- Zatrzymywane przez kontrolerów legitymacje są coraz lepszej jakości. Jak przestępcy pozyskują oryginalne blankiety do produkcji podróbek? Sprawdziliśmy.
W poniedziałek w tvn24.pl opisaliśmy sprawę kwitnącego w sieci handlu fałszywymi dokumentami, które pozwalają otrzymać "status studenta", dzięki czemu można oszczędzać na składkach ZUS, ale też korzystać ze zniżek. Z danych warszawskiego Zarządu Transportu Miejskiego oraz PKP Intercity wynika, że w 2025 roku liczba zatrzymanych fałszywek gwałtownie wzrosła.
Kontroler ZTM, z którym rozmawialiśmy, opowiedział nam, że w ostatnich miesiącach wielokrotnie napotykał podrobione legitymacje studenckie i uczniowskie. Twierdzi, że posługują się nimi głównie obcokrajowcy.
- W ostatnich miesiącach są coraz lepszej jakości. Czasami pochodzą ze szkół, które nie istnieją, albo adres się nie zgadza. Ich nazwy się powtarzają - mówił nasz informator.
Poszliśmy tropem tych szkół i uczelni. Chcieliśmy wiedzieć, co to za placówki - czy faktycznie działają, czy wiedzą o problemie podróbek i czy próbują walczyć z tym zjawiskiem.
Część działających szkół reagowała zaskoczeniem, inne przyznawały, że problem znają i współpracują już z organami ścigania.
W kilku przypadkach natrafiliśmy na nieistniejące szkoły widma. Ale zdarzały się też szkoły figurujące w rejestrach, ale funkcjonujące w niejasny sposób. Ich działalność bada prokuratura - zarówno pod kątem fałszerstw, jak i przestępstw imigracyjnych.
Uczelnie pod okiem prokuratury
Status studenta (lub mający podobne przywileje status ucznia) można "załatwić" sobie w internecie, kupując dokumenty z uczelni lub szkół policealnych. Opcja najdroższa to zakup zaświadczenia o studiowaniu i legitymacji z polskiej uczelni wyższej. Ceny takiego zestawu sięgają 1250 złotych. Z kolei opcja najtańsza to zaświadczenie o studiowaniu na uniwersytecie w Ukrainie, często sprzedawane od razu z poświadczonym tłumaczeniem na język polski. Taki pakiet można kupić już za 650 złotych.