Słowa Mateusza Morawieckiego i Viktora Orbana dotyczące porozumienia unijnych przywódców to zła wróżba na przyszłość - powiedział poseł Lewicy Andrzej Szejna. Wicemarszałek Sejmu z Koalicji Polskiej Piotr Zgorzelski stwierdził, że z unijnego szczytu płyną "dwie dobre wiadomości". Europoseł PiS Karol Karski tłumaczył "złożoną procedurę", w ramach której - jego zdaniem - o tym, czy w kraju członkowskim jest praworządność, zdecyduje jego przywódca. Do tego stanowiska odniósł się w mediach społecznościowych były premier Leszek Miller.
Po kilku dniach dyskusji przywódcy państw Unii Europejskiej osiągnęli we wtorek rano porozumienie dotyczące wieloletniego budżetu UE oraz pakietu dla gospodarki oferującego dotacje i pożyczki, aby przeciwdziałać skutkom pandemii COVID-19. W porozumieniu znalazły się zapisy dotyczące uzależnienia wypłaty środków unijnych od przestrzegania praworządności.
Szef polskiego rządu Mateusz Morawiecki przekonywał niedługo po zawarciu porozumienia na konferencji zorganizowanej wspólnie z premierem Węgier Viktorem Orbanem, że "w porozumieniu nie ma bezpośredniego połączenia pomiędzy praworządnością a środkami budżetowymi".
Słowa Morawieckiego i Orbana to "zła wróżba na przyszłość"
Poseł Lewicy Andrzej Szejna przyznał, że jego ugrupowanie "dzieli optymizm z rządem i z liderami Unii Europejskiej" po przyjęciu porozumienia przywódców UE. Zaznaczył, że jest jeden "bardzo martwiący fakt".
- Wszyscy liderzy Unii Europejskiej, a szczególnie ustami przewodniczącego Rady Europejskiej i przewodniczącej Komisji Europejskiej ucieszyli się, że wypłaty funduszów europejskich będą w jakiś sposób warunkowane przestrzeganiem praworządności w każdym kraju Unii Europejskiej. Natomiast ze strony pana premiera Morawieckiego i premiera Orbana słyszymy, że nie będą one warunkowane przestrzeganiem praworządności. To, niestety, jest zła wróżba na przyszłość - powiedział Szejna.
Zgorzelski o dwóch "dobrych wiadomościach"
Wicemarszałek Sejmu z Koalicji Polskiej PSL-Kukiz'15 Piotr Zgorzelski powiedział, że "cieszy się, że ponad 125 miliardów wpłynie do Polski, do polskich przedsiębiorców, rolników".
- To dobra wiadomość. Ale także dobrą wiadomością jest to, że wydatkowanie tych środków będzie uzależnione od przestrzegania praworządności - dodał.
Arłukowicz: te dni pokazały też wielką samotność Polski w Unii Europejskiej
Bartosz Arłukowicz, europoseł Platformy Obywatelskiej, stwierdził, że unijny szczyt to był "pokaz premiera Morawieckiego, który walczył o to, żeby praworządność nie była czymś ważnym w Europie".
- Te dni pokazały też wielką samotność Polski w Unii Europejskiej. Kiedyś byliśmy liderami Europy, przy głównym stole. Dzisiaj zostaliśmy sami, z poklepującymi nas po plecach Węgrami - dodał.
"Żądamy pełnej odpowiedzi od premiera Morawieckiego"
Na konferencji zabrał też głos Andrzej Halicki, europoseł PO. Ocenił, że "po raz pierwszy w ramach negocjacji budżetu Unii Europejskiej Polska nie była aktywnym uczestnikiem procesu", tylko "biernym odbiorcą porozumienia". - W wyniku tych negocjacji, które zaczęły się od bardzo ostrej antybrukselskiej retoryki, straciliśmy w budżecie UE prawie 100 miliardów złotych, mamy 20 miliardów euro mniej niż było w poprzedniej perspektywie. To oznacza między innymi mniej środków na fundusz transformacji energetycznej - przekonywał. Jak tłumaczył europoseł "pożyczki i granty funduszu odbudowy, który jest innym elementem tego porozumienia, są uzależnione od spełnienia celu polityki klimatycznej - neutralności klimatycznej w roku 2050". Dodał, że w myśl tego porozumienia, jeśli ktoś nie spełni tego celu, "50 procent środków na ten cel dedykowane danemu krajowi będzie zamrożone". - Pytanie więc do premiera Morawieckiego jest proste, czy podpisał się pod celem neutralności klimatycznej do 2050, bo wynika z tego dokumentu (porozumienia przywódców - red.), że tak?. Żądamy pełnej odpowiedzi od premiera Morawieckiego, jutro jest posiedzenie Sejmu. I prosimy, bez kłamstw - apelował.
Terlecki: mechanizm dotyczący praworządności jest nie do uruchomienia
Wicemarszałek Sejmu z PiS Ryszard Terlecki powiedział dziennikarzom w Sejmie, że więcej szczegółów na temat porozumienia "poznamy, jak wróci premier". - Myślę, że pożyteczna by była informacja w Sejmie pana premiera o tym, co się wydarzyło - dodał.
Dopytywany o powiązanie wypłat środków unijnych z przestrzeganiem praworządności stwierdził, że "mechanizm jest bezpieczny, nie do uruchomienia".
Karski: o tym czy w krajach członkowskich jest praworządność, zdecydują rządzące tam osoby
Europoseł Prawa i Sprawiedliwości Karol Karski stwierdził, że "procedura dojścia do finalnych decyzji jest tak złożona, że o tym czy praworządność jest w Niemczech, zadecyduje kanclerz [Angela - przyp. red.] Merkel, o tym, czy jest praworządność we Francji, prezydent [Emmanuel - przyp. red.] Macron, czy jest praworządność na Węgrzech zdecyduje premier [Viktor - przyp. red.] Orban, a o tym, czy jest praworządność w Polsce zdecyduje premier [Mateusz - przyp. red.] Morawiecki".
- W konkluzjach Rady mamy bowiem przewidzianą procedurę, zgodnie z którą zasady proponuje Komisja, kwalifikowaną większością przyjmuje je Rada Unii Europejskiej, a Rada Europejska następnie rozstrzyga [jednomyślnie - przyp. red.] w sposób wiążący, jak te zasady mają wyglądać - tłumaczył Karski.
"Rada Europejska - jest to tam wyraźnie napisane - to jednomyślność"
Podobne stanowisko w tej kwestii przedstawiał na wcześniejszej konferencji premier Morawiecki.
- Jak uzgodniliśmy to ze służbami prawnymi, ten mechanizm, który ma być wypracowany, będzie jednocześnie podlegał walidacji Rady Europejskiej. Rada Europejska - jest to tam wyraźnie napisane - to jednomyślność. Bez zgody Węgier, bez zgody Polski, bez zgody Grupy Wyszehradzkiej nic się tutaj nie zadzieje - mówił.
Miller: związek budżetu z praworządnością wzmocniony, bardzo jasny
Do kwestii podnoszonej przez premiera Mateusza Morawieckiego i uzależnienia wypłaty środków unijnych od przestrzegania praworządności w kontekście ustaleń podjętych na szczycie w Brukseli odniósł się były premier Leszek Miller. Jak napisał w mediach społecznościowych, "decyzje o zamrożeniu lub odebraniu funduszy będą podejmowane w Radzie Unii Europejskiej na zasadzie większościowej, a nie jednomyślności".
"Szefowa KE von der Leyen powiedziała, że związek budżetu z praworządnością został wzmocniony i jest bardzo jasny" - napisał Miller na Twitterze.
"Ponieważ ekipa rządowa nie odróżnia Rady Europejskiej od Rady Unii Europejskiej, wyjaśniam, że RUE jest głównym organem decyzyjnym UE, wydaje wiążące akty prawne, głosuje większością zwykłą lub kwalifikowaną. Tam właśnie podejmowane będą decyzje o zamrożeniu lub odebraniu funduszy" - dodał były premier i były przewodniczący Sojuszu Lewicy Demokratycznej.
Źródło: TVN24