Członkowie sejmowej komisji obrony narodowej Joanna Kluzik-Rostkowska i Andrzej Rozenek dyskutowali w "Kropce nad i" o chaosie informacyjnym wokół incydentu związanego z nieuzbrojoną rakietą, która spadła na teren Polski w grudniu ubiegłego roku, a którą odnaleziono w kwietniu. - Nie mam żadnych wątpliwości, że kwestie propagandowe zadecydowały o tym, że te poszukiwania nie były tak duże, jak powinny być - powiedziała Kluzik-Rostkowska. - Dlaczego założono, że to nie jest rakieta? Tego nie rozumiem. Bo chyba tylko tak można wytłumaczyć, że nie szukano szczątków tego, co się pojawiło w naszej przestrzeni powietrznej - dodał Rozenek.
Szef MON Mariusz Błaszczak oświadczył w sprawie rakiety, która spadła pod Bydgoszczą 16 grudnia 2022 roku, a została odnaleziona dopiero w kwietniu, iż "ustalenia kontroli wskazują, że procedury i mechanizmy reagowania (...) zadziałały prawidłowo do poziomu Dowódcy Operacyjnego, który nie wywiązał się właściwie ze swoich obowiązków". Wcześniej szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego generał Rajmund Andrzejczak zapewniał, że on sam "poinformował swoich przełożonych" o incydencie "wtedy, kiedy miało to miejsce".
Premier Mateusz Morawiecki podawał, że o sprawie dowiedział się w kwietniu. Niedawno zapewniał, że ma zaufanie zarówno do Błaszczaka, jak i wojskowych. W czwartek w BBN odbędzie się narada, na którą prezydent zaprosił osoby, które zabrały głos w sprawie rakiety.
Goście środowego wydania "Kropki nad i" w TVN24 - członkowie komisji obrony narodowej, posłowie: Joanna Kluzik-Rostkowska (Koalicja Obywatelska) i Andrzej Rozenek (Koło Parlamentarne Lewicy Demokratycznej) - pytani byli w programie między innymi o słowa szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego Jacka Siewiery, który w "Faktach po Faktach" powiedział, że 16 grudnia nie wiadomo było, że do Polski wpadła rakieta.
Kluzik-Rostkowska: chcą nas przekonać, że nic się nie stało
- To, co nas zadziwiło, to to, że najbardziej tajną rzeczą jest to, żeby powiedzieć, czy minister wiedział czy nie wiedział - powiedziała Kluzik-Rostkowska. - I minister Błaszczak, i wszyscy inni, którzy biorą udział w tej debacie po stronie PiS-u, chcą nas przekonać, że nic się nie stało. Rozumiem, że 16 grudnia też nic się nie stało - dodała.
Jej zdaniem "nie bez znaczenia jest fakt, że 19 dni wcześniej Jarosław Kaczyński powiedział, że nie chce niemieckich Patriotów, ponieważ jest przekonany, że nie będą one strzelały do rosyjskich rakiet". - Myślę, że to główny powód, dla którego 16 grudnia nie dowiedzieliśmy się o tym, co się stało - uznała. - Jest pytanie, czego jeszcze nie wiemy - dodała.
Posłanka oceniła, że "dla PiS-u najważniejsza jest propaganda". - Nie mam żadnych wątpliwości, że kwestie propagandowe zadecydowały o tym, że te poszukiwania nie były tak duże, jak powinny być. W zasadzie chodziło o to, żeby sprawę zamieść i udać, że nic się nie stało - powiedziała.
Rozenek: dlaczego założono, że to nie jest rakieta?
Andrzej Rozenek stwierdził, że w tej sprawie trzeba rozmawiać o faktach. - Fakty są takie, że strona ukraińska poinformowała, że w naszą stronę leci rakieta. Nie informowali, że leci odbicie, tylko że leci rakieta - powiedział.
- Poderwano dwie pary samolotów, w tym jedną polską, jedną NATO-wską, czyli amerykańskie. Na pokładach samolotów również są instrumenty, które rejestrują zbliżające się cele. Więc te samoloty też to rejestrowały - wspomniał.
Zauważył przy tym, że była wtedy zła pogoda, przez co "piloci nie nawiązali kontaktu wzrokowego, co jest możliwe". - Natomiast dlaczego założono, że to nie jest rakieta? Tego nie rozumiem. Bo chyba tylko tak można wytłumaczyć to, że nie szukano szczątków tego, co się pojawiło w naszej przestrzeni powietrznej - stwierdził.
- My wiemy, między innymi z relacji Błażeja Pobożego, który jest wiceministrem spraw wewnętrznych, że do poszukiwania tego, co spadło, skierowano aż dwóch funkcjonariuszy policji w radiowozie, z lokalnej komendy policji. Powiem szczerze, że jak na taki incydent, gdzie się podrywa cztery samoloty, gdzie potem poszukuje się szczątków śmigłowcami wojskowymi, to wysłanie dwóch funkcjonariuszy policji w takim terenie leśnym jest trochę zabawne - przyznał.
Źródło: TVN24