Mieli godnie pracować, w Polsce potraktowano ich jak niewolników. "Mogliśmy się tylko modlić"

Aktualizacja:
[object Object]
"Kierowcy do niewolniczej pracy". Reportaż "Superwizjera"tvn24
wideo 2/3

Obiecywano im stabilną pracę w Polsce i zarobki na europejskim poziomie. Kilkudziesięciu kierowców z Filipin padło ofiarą handlarzy ludźmi. Musieli pracować ponad siły i poniżej stawek, łamiąc procedury bezpieczeństwa obowiązujące w ich zawodzie. - Mogliśmy się tylko modlić, żeby było dobrze - mówi jeden z nich w rozmowie z dziennikarzami "Superwizjera". Jak polskie firmy omijają przepisy, zatrudniając cudzoziemców? Kto wykorzystuje trudną sytuację Filipińczyków i na tym zarabia? Reportaż "Kierowcy do niewolniczej pracy" Jakuba Stachowiaka i Patryka Szczepaniaka.

ZOBACZ CAŁY PROGRAM I DYSKUSJĘ ZE STUDIA "SUPERWIZJERA" W TVN24 GO>

Bogata Europa potrzebuje coraz więcej taniej siły roboczej. Dziś pracowników nie szuka się na wschodzie Europy - choćby na Ukrainie czy Białorusi, ale o wiele dalej - w Azji.

- Zachodnie firmy tłumaczą poszukiwania taniej siły roboczej w Azji brakiem chętnych do pracy wśród mieszkańców Unii Europejskiej, ale to nieprawda - powiedział Edwin Atema, przedstawiciel holenderskich związków zawodowych FNV. - Chodzi o to, że tu pracownikom nie gwarantuje się uczciwych warunków pracy - stwierdził.

- Jeżeli traktujesz podwładnego z godnością i odpowiednio mu płacisz, to nie masz problemu z brakiem rąk do pracy. Problem w tym, że zachodnie firmy przybyszów ze wschodu powinny traktować tak samo, jak mieszkańców Europy, a nie jak zwierzęta - ocenił Atema.

"Moim marzeniem było pracować kiedyś w Europie"

Filipińscy zawodowi kierowcy ciężarówek w Polsce trafili pod opiekę fundacji La Strada pomagającej ofiarom handlu ludźmi. Mężczyźni poznali się dopiero w Polsce, łączy ich to, że w przeszłości pracowali na Bliskim Wschodzie. Powodem przyjazdu do Europy miały być nie tylko pieniądze, ale i obietnica rozpoczęcia nowego życia.

- Być może Filipińczycy są gotowi na większe ustępstwa. Ich świat jest światem hierarchicznym. Pracodawca jest osobą, którą należy szanować, a jak się kogoś szanuje to trudno jest mu się przeciwstawić - powiedziała Irena Dawid-Olczyk z fundacji La Strada.

Werbowaniem kierowców zajmują się firmy pośredniczące. Rekrutacja odbywa się najczęściej przez media społecznościowe, a pośrednik to przeważnie jedna osoba z wirtualnym biurem, bez siedziby i adresu.

Edgar Santos opowiedział, że informację o pracy znalazł na Facebooku. - Zgłosiłem się. Moim marzeniem było pracować kiedyś w Europie - przyznał.

- Nie miałem żadnych specjalnych wyobrażeń na temat Polski. Wiedziałem, że leży w Europie i jest członkiem Unii Europejskiej - opowiada Gerald Navarro. - Dlatego tak wiele sobie obiecywałem po przyjeździe tutaj. Nie spodziewałem się, że Polska nie jest taka sama, jak inne zachodnie kraje, choćby Niemcy czy Dania - dodał.

"Tutaj wszystko było na odwrót"

Filipińczycy musieli na własną rękę załatwić polską wizę i opłacić przelot. Do tego dochodziły opłaty dla pośrednika, pozwolenia na pracę i szkolenia. W sumie każdy z nich wydał na to kilka tysięcy dolarów.

- Przyjazd do Polski musiałem sobie zorganizować sam - podkreślił Alejandro Sambuang. Dodał, że wydał na to dużo pieniędzy. - Musiałem się zapożyczyć - przyznał.

- Obiecano nam, że dostaniemy ubezpieczenie zdrowotne, a nasze dzieci pójdą do dobrej szkoły. Tu, w Polsce - powiedział Sean Espinas. Z kolei Geraldowi Navarro pracodawcy mieli obiecać wypłatę w wysokości 1700 euro miesięcznie.

- Kiedy przyjechałem do Polski, byłem zszokowany. Tutaj wszystko było na odwrót - ocenił Sean Espinas.

"Kierowcy do niewolniczej pracy" - część pierwsza reportażu
"Kierowcy do niewolniczej pracy" - część pierwsza reportażuSuperwizjer TVN

"Obcinali na wypłaty regularnie"

Filipińscy kierowcy trafili do niewielkiej firmy transportowej w Koszalinie. Przedsiębiorstwo chwali się wieloletnim doświadczeniem w branży i kontaktami w całej zachodniej Europie i Skandynawii.

Na miejscu szybko zorientowali się, że dane im obietnice nie pokrywają się z rzeczywistością.

Gerald Navarro zwrócił uwagę na złe warunki noclegowe. - To był zwykły kontener. Spaliśmy tam w sześciu - powiedział.

Kierowcy, niektórzy całymi tygodniami, mieszkali bez kuchni, łazienki i dostępu do bieżącej wody. Nikt nie umiał im powiedzieć, kiedy zaczną prace za kółkiem. W zamian zmuszano ich do innych fizycznych robót.

- Musiałem na przykład kopać rowy albo nosić cegły na budowie, skrobać rdzę z naczep, wymieniać opony w ciężarówkach. Nie miałem wyboru. Byłem do tego zmuszany - stwierdził Alejandro Sambuang. - Gdybym zaprotestował i się nie zgodził, nie dostałbym żadnych pieniędzy - dodał.

Kiedy wreszcie powiedziano im, że usiądą za kierownicą ciężarówek, zgadzali się na wszystko. Poczynając od obniżonej pensji po fakt, że muszą wyjechać do pracy do Danii. Byli na tyle zdesperowani, że nie protestowali.

- Zgodziłem się na 900 euro. W sumie to nie miałem wyboru. Gdyby na początku, zanim tu jeszcze przylecieliśmy, powiedzieli nam, że dostaniemy po 900 euro, nie byłoby tu nas - tłumaczył Sean Espinas.

- Był taki czas, że dostawałem tylko 440 euro zamiast tych 900. Obcinali nam wypłaty regularnie - zwrócił uwagę Gerald Navarro.

Sean Espinas przyznał, że wypłata "za każdym razem to była niespodzianka". - Zagadka. W tym miesiącu będzie 770 euro. Nigdy nie wiedzieliśmy, czego możemy się spodziewać. Kiedy nadchodził dzień wypłaty, mogliśmy się tylko modlić, żeby tylko była cała pensja - dodał.

"Mają mniej praw, nie rozumieją przepisów"

Reporterzy "Superwizjera" odkryli, że skala oszukiwania azjatyckich kierowców jest olbrzymia i nie dotyczy tylko Polski. Pomocny okazał się Edwin Atema, holenderski związkowiec i były kierowca ciężarówki. Rzucił pracę za kółkiem i został prawnikiem. Od wielu miesięcy tropi nieuczciwych pracodawców.

- Firmy, które oszukują i wykorzystują pracowników, mają bardzo duży udział w branży transportowej. Teraz jest tendencja do zatrudniania pracowników spoza Unii Europejskiej, bo mają mniej praw, nie rozumieją przepisów i tym samym można im mniej płacić. Traktować jak głupków - powiedział Atema.

To, dlaczego droga Filipińczyków do pracy w Europie Zachodniej wiedzie przez polskie firmy, demaskuje związkowiec i dziennikarz Morten Halskov.

Gdyby Filipińczycy pracowali dla duńskiej formy, musieliby dostawać około 3-4 tysięcy euro. Ale skoro formalnie pracują w polskiej, zarabiają trzy razy mniej.

- Odkryliśmy, że filipińscy kierowcy byli zatrudniani przez firmę z Polski, należącą do duńskiego koncernu transportowego, ponieważ nie mogli być bezpośrednio zatrudniani przez duńskie firmy - poinformował Morten Halskov, dziennikarz Fagbladet 3F. - Większość parlamentarna w Danii twierdzi, że my tutaj nie potrzebujemy pracowników spoza Unii - dodał.

- W Polsce jest inaczej. Robotnicy spoza Europy, jak choćby z Indii i Filipin mogą u was bez problemu dostać pozwolenia na pracę. Z takimi legalnymi dokumentami ściągani są do Europy, w tym także do Danii. Na tym polega cała sztuczka - poinformował.

Atema przekazał, że Komisja Europejska ma statystyki dotyczące zawodowych kierowców pochodzących spoza Unii, jeżdżących ciężarówkami należącymi do firm z Europy.

- W samej tylko Polsce wydano 70 czy 80 tysięcy pozwoleń na kierowanie zarejestrowanymi w Polsce ciężarówkami dla kierowców, którzy nie są mieszkańcami Unii - powiedział. - Firmy z Polski i krajów bałtyckich przodują w liczbie zatrudnianych kierowców pochodzących spoza Europy - uważa.

"Byłem praktycznie uwięziony w kabinie tira"

Zgodnie z unijnymi przepisami kierowca ciężarówki może pracować maksymalnie 9 godzin dziennie. Dwa razy w tygodniu może wydłużyć swój czas pracy do 10 godzin. Po przepracowanym tygodniu kierowcy należy się 45-godzinny odpoczynek w hotelu.

- Jeździłem po całej Europie przez sześć miesięcy bez przerwy. Bez żadnego zakwaterowania. Cały ten czas mieszkałem w kabinie swojej ciężarówki - powiedział Alejandro Sambuang.

- Warunki były trudne. Byłem praktycznie uwięziony w kabinie tira przez siedem miesięcy - zwierzył się Sean Espinas. Gerald Navarro zdradził, że w kabinie tira gotował, prał ubrania i zaciskał pięści z bezsilności. - Ale pracowaliśmy dalej - przyznał.

- Ci ludzie mieszkają w swoich ciężarówkach. To jest zakazane ze względu na bezpieczeństwo na drogach, ze względu na ochronę praw pracowników i ze względu na zasady uczciwej konkurencji - zwrócił uwagę holenderski związkowiec.

"Zniosą wiele, byle utrzymać tę pracę"

- Gdyby to samo przydarzyło się polskiemu kierowcy, oddałby kluczyki do samochodu i poszukał uczciwego pracodawcy. Jednak dla Filipińczyków taki pracodawca i taka praca to bilet wstępu do Europy - ocenił.

- To niepodważalna możliwość utrzymania swoich rodzin. Dlatego ci ludzie zniosą wiele, byle utrzymać tę pracę, a firmy doskonale zdają sobie z tego sprawę - dodał.

Sean Espinas przyznał, że musiał przekraczać dozwolone godziny pracy. Czasami musiał jechać nawet 16 godzin. - A mój tachograf był cały zapisany. Całe 24 godziny - przyznał.

Opowiedział, że w pewnym momencie jego tachograf przestał działać, bo przekraczał godziny pracy.

- Nawet w weekendy nie mogłem odpoczywać. Musiałem nocować w miejscach, gdzie nie było nawet wody, nie było toalety - stwierdził Alejandro Sambuang. - Wszystko dlatego, że firma nie chciała nam płacić za przyzwoite parkingi - dodał.

Zdaniem Sambuanga gdyby próbował zaparkować w dobrym miejscu, sam musiałby za to zapłacić.

"Nie jesteście tu mile widziani"

Dziennikarskie śledztwo "Superwizjera" prowadziło do Danii, do siedziby firmy wykorzystującej Filipińczyków. Jest jedną z największych w Skandynawii w tej branży. Reporterzy chcieli porozmawiać o wyzysku i o zmuszaniu do niewolniczej pracy.

- Nie jesteście tu mile widziani - powiedział jeden z pracowników. Inny zwrócił uwagę, że w odpowiedzi na maila przekazano, że firma nie będzie udzielać żadnych komentarzy w sprawie wykorzystywania pracowników.

- Musicie opuścić nasze biuro. Nie możecie tu być - rzucił jeden z mężczyzn. W reakcji na przyjazd dziennikarzy duńska firma wezwała policję.

Funkcjonariusz policji zwrócił uwagę, że pracownicy tej firmy "mogą być zestresowani widokiem kamery". - Szefowie nie martwią się o siebie, tylko o swoich ludzi - dodał.

Zdjęcia pracowników duńskiej firmy pokazano wykorzystywanym kierowcom. Ci wskazali, że jeden z mężczyzn nagranych przez reporterów "Superwizjera" to Denis K. Edwin Atema twierdzi, że mężczyzna rekrutuje kierowców na parkingach w Europie, a nawet lata na Filipiny w poszukiwaniu pracowników.

"Kierowcy do niewolniczej pracy" - część druga reportażu
"Kierowcy do niewolniczej pracy" - część druga reportażuSuperwizjer TVN

"Za pobyt w szpitalu dostałem ogromny rachunek"

- Zdecydowałem się tu przyjechać z Filipin z powodów osobistych - stwierdził Sean Espinas. - W 2015 roku moja żona urodziła wcześniaka. Za pobyt w szpitalu dostałem ogromny rachunek. Poszły na to wszystkie moje oszczędności, dlatego musiałem poszukać lepszej pracy - wyjaśnił.

Alejandro Sambuang chciał pomóc swojej siostrze. Płacił za jej szkołę. - Przez to, co stało się ze mną tutaj, musiała rzucić naukę - poinformował.

Sean Espinas zapytany, ile wysyłał do domu pieniędzy zdradził, że dla siebie zatrzymywał tylko 150 euro, a resztę wysyłał do domu na Filipinach.

Wykorzystywanie filipińskich kierowców możliwe było dlatego, że polskie firmy stosowały różnice w przepisach dotyczących zatrudnienia cudzoziemców w Polsce i w Europie. Filipińczykom obiecano prace w Danii za duńskie stawki, a w rzeczywistości podpisywano z nimi umowy z polskimi firmami. Różnica w stawkach trafiała do kieszeni pracodawców.

"Serio, mam wzywać policję po to?"

Reporterzy "Superwizjera" udali się do siedziby firmy w Koszalinie, za pośrednictwem której zatrudniono Filipińczyków.

Jeden z pracowników firmy zaprzeczył, jakoby w jednym z baraków mieszkali Filipińczycy. - A jak panu zdjęcie pokażę? - zwrócił się jeden z reporterów. - Proszę opuścić teren. Serio, mam wzywać policję po to? - odparł pracownik.

Mężczyzna zarzekał się, że Filipińczycy mieszkali w hotelach, a potwierdzeniem tego są wystawione faktury.

Na pytanie o umowy odparł, że były "konkretne, tak jak każdy inny Polak miał". Stwierdził, że umowy dotyczyły kierowania samochodem, a na argument, że Filipińczycy byli wysyłani do prac na budowach, odparł, że to wszystko kłamstwo.

Pod jednym z baraków wywiązała się kolejna dyskusja z jednym z pracowników. Zapytany, dlaczego w pobliskich kontenerach są zakwaterowani ludzie, odparł, że "jeden, dwa dni mogą tu spędzić, zanim sobie pojadą do domu".

"Modlić się, żeby wszystko znowu było dobrze"

Okazuje się, że postępowania w sprawie Filipińczyków prowadzą już prokuratury w Holandii, Danii, Niemczech i Polsce. Śledczych interesują nie tylko warunki zatrudnienia cudzoziemców, ale także umowy o pracę, warunki bytowe i sposób sprowadzenia Filipińczyków do Europy.

- W przypadku, jeśli by się potwierdziły okoliczności, iż mówimy tutaj o przestępstwie polegającym na handlu ludźmi, należy pamiętać, że jest to zbrodnia zagrożona karą pozbawienia wolności na czas nie krótszy niż trzy lata. - powiedziała Joanna Biranowska-Sochalska z Prokuratury Okręgowej w Szczecinie.

- Górna granica zagrożenia ustawowego to 15 lat pozbawienia wolności - dodała.

- Straż Graniczna zapytała mnie, czy chcę wracać na Filipiny, czy też szukam innej pracy. Wszyscy powiedzieliśmy, że chcemy pracować nadal i szukać nowej firmy dla naszej przyszłości, naszych rodzin, żeby nasze marzenia mogły się ziścić - powiedział Edgar Santos.

Alejandro Sambuang podkreślił, że jego celem teraz jest zarabianie pieniędzy. - Żeby pomóc mojej rodzinie i żeby wspomagać moją siostrę, żeby mogła się uczyć, a potem znaleźć dobrą pracę - dodał.

- To dla mnie bardzo niedobra sytuacja - uważa Gerald Navarro, który wyjaśnił rodzinie, że "musi się teraz modlić, żeby wszystko znowu było dobrze".

Sean Espinas poinformował, że codziennie dzwoni do bliskich przez internet. - To pomaga w walce z samotnością - ocenił.

"Gdybym powiedział, martwiliby się jeszcze bardziej"

Po miesiącach oczekiwania na pracę bohaterowie reportażu dostali upragnione zajęcie. Sean Espinas jeździ teraz tirem po zachodniej Europie. Dostaje około 1000 euro wypłaty. To nadal stawka przynajmniej trzykrotnie mniejsza niż dla kierowcy z Unii Europejskiej.

Jego rodzina nie wie, co go spotkało w Europie. - Gdybym powiedział, martwiliby się jeszcze bardziej. Pytaliby: po co tam jeszcze jesteś? Powinieneś wrócić do domu - wyjaśnił.

Autor: asty, tmw / Źródło: Superwizjer

Źródło zdjęcia głównego: Superwizjer TVN

Pozostałe wiadomości

Zakończyły się wybory parlamentarne w Wielkiej Brytanii. Tuż po zamknięciu lokali poznaliśmy wyniki sondaży exit poll. Wygrała Partia Pracy, uzyskując 410 mandatów w 650-osobowej Izbie Gmin.

Wybory w Wielkiej Brytanii. Wyniki exit poll

Wybory w Wielkiej Brytanii. Wyniki exit poll

Źródło:
PAP

Łukasz Smółka został nowym marszałkiem województwa małopolskiego. Radni sejmiku, w którym większość ma PiS, dopiero za szóstym razem porozumieli się co do poparcia dla kandydata własnej partii. Wcześniej pięciokrotnie odrzucili Łukasza Kmitę. Łukasz Smółka był w ostatniej kadencji wicemarszałkiem województwa, wcześniej znany był jako hojnie nagradzany człowiek ministra infrastruktury Andrzeja Adamczyka. Działał także w ochotniczych strażach pożarnych.

Strażak, samorządowiec i człowiek Adamczyka. Kim jest Łukasz Smółka, nowy marszałek Małopolski?

Strażak, samorządowiec i człowiek Adamczyka. Kim jest Łukasz Smółka, nowy marszałek Małopolski?

Źródło:
tvn24.pl

Minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski komentował doniesienia o wywieraniu nacisku przez Mateusza Morawieckiego na włoską premier Giorgię Meloni, aby odmówiła przyjęcia polskiego ambasadora wyznaczonego przez rząd. - Sprawdziłem tę pogłoskę i niestety potwierdza się - powiedział Sikorski w "Kropce nad i".

Morawiecki naciskał na Meloni? Sikorski: sprawdziłem tę pogłoskę i niestety potwierdza się

Morawiecki naciskał na Meloni? Sikorski: sprawdziłem tę pogłoskę i niestety potwierdza się

Źródło:
TVN24

Po wyborze nowego zarządu województwa małopolskiego radna PiS Barbara Nowak złożyła swój mandat. To akt sprzeciwu wobec działania polityków tej partii, którzy wykazali się nieposłuszeństwem względem prezesa Jarosława Kaczyńskiego. - Zdrajcy nie powinni zasiadać na wysokich stanowiskach i dostawać nagrody za to, co zrobili - powiedziała dziennikarzom.

Barbara Nowak złożyła mandat radnej. "Zdrajcy nie powinni dostawać nagród"

Barbara Nowak złożyła mandat radnej. "Zdrajcy nie powinni dostawać nagród"

Źródło:
tvn24.pl

Pół żartem, pół serio lekarze zastanawiają się, czy przeszczep wątroby, który wykonali, będzie refundowany, bo był tylko tymczasowy. Lekarze wszczepili pacjentce wątrobę zmarłego dawcy, ale tylko na czas, aż jej wątroba się zregeneruje. No i udało się.

Po wypadku straciła 80 procent wątroby. Nową dostała na 11 dni. "To jest pierwsza taka operacja na świecie"

Po wypadku straciła 80 procent wątroby. Nową dostała na 11 dni. "To jest pierwsza taka operacja na świecie"

Źródło:
Fakty TVN

W mediach pojawiły się nieoficjalne informacje o planowanym spotkaniu premiera Węgier Viktora Orbana z rosyjskim prezydentem Władimirem Putinem. Na doniesienia mediów zareagował premier Donald Tusk. "Plotki o pańskiej wizycie w Moskwie nie mogą być prawdziwe" - napisał po angielsku premier i oznaczył Orbana we wpisie na platformie X.

Tusk zaczepia Orbana w sieci. "Plotki nie mogą być prawdziwe. Czy jednak mogą?"

Tusk zaczepia Orbana w sieci. "Plotki nie mogą być prawdziwe. Czy jednak mogą?"

Źródło:
PAP

- Wydatki na obronność w deklaracji ministra obrony narodowej nie ulegną obniżeniu - powiedział w "Faktach po Faktach" Jacek Siewiera. Szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego był także pytany o to, z jakim celem polska delegacja uda się na szczyt NATO w Waszyngtonie.

Szef BBN: wydatki na obronność nie ulegną obniżeniu

Szef BBN: wydatki na obronność nie ulegną obniżeniu

Źródło:
TVN24

W centrum Krakowa doszło do awarii sieci wodociągowej - pękła jedna z rur. Zalane zostały okolice budynku dawnej Poczty Głównej. Z kolei część ulic Wielopole, Kopernika i Westerplatte jest odcięta od wody. Rozkopano jezdnię - prace naprawcze będą tam trwały przez cały piątek.

Awaria wodociągów w Krakowie. Centrum miasta pod wodą, zamknęli ulicę

Awaria wodociągów w Krakowie. Centrum miasta pod wodą, zamknęli ulicę

Aktualizacja:
Źródło:
tvn24.pl

Prezes PiS Jarosław Kaczyński podczas swojego przesłuchania na komisji do spraw Pegasusa nie złożył pełnego przyrzeczenia przed swoimi zeznaniami. Komisja wnioskowała o nałożenie grzywny na Kaczyńskiego. Wniosek został pozytywnie rozpatrzony przez Sąd Okręgowy, ale od tej decyzji odwołał się prezes PiS. Sąd Apelacyjny utrzymał jednak w mocy postanowienie sądu I instancji.

Kaczyński odwoływał się od grzywny. Jest decyzja sądu

Kaczyński odwoływał się od grzywny. Jest decyzja sądu

Źródło:
PAP

- My nie chcemy od nikogo jałmużny. My chcemy, żeby ci, którzy korzystają z naszych treści, za to płacili - powiedział w programie "Fakty po Faktach" na antenie TVN24 Andrzej Stankiewicz, zastępca redaktora naczelnego Onet.pl, pytany o postulat polskich mediów w sprawie zmian w ustawie o prawie autorskim. - Tak naprawdę chodzi o jakość demokracji. Bo bez wolnych, niezależnych i silnych mediów, które są coraz słabsze przez monopolistyczne zabiegi takich koncernów jak Google, nie ma w ogóle reklam - dodał Roman Imielski, pierwszy zastępca redaktora naczelnego "Gazety Wyborczej".

"Biorą sobie za darmo to, co my miesiącami w pocie i trudzie tworzymy"

"Biorą sobie za darmo to, co my miesiącami w pocie i trudzie tworzymy"

Źródło:
tvn24.pl

Przedstawiamy apel wydawców mediów cyfrowych skierowany do polityków. Ma zwrócić uwagę na regulacje odnośnie relacji gigantów technologicznych z mediami. Platformy takie jak Google i Facebook regularnie korzystają z treści mediów, obracając nimi, monetyzując, ale nie dzieląc się zyskami, co uderza bezpośrednio w redakcje i dziennikarzy.

Polskie media apelują do polityków

Polskie media apelują do polityków

Wielu wydawców mediów regionalnych przyłączyło się do protestu dotyczącego nierównych relacji z platformami cyfrowymi. Po opublikowaniu na Facebooku wpisów z wyrazami poparcia akcji, zostały one momentalne zablokowane, a w niektórych przypadkach zawieszano całe profile lokalnych portali. - Odebraliśmy to jako pogrożenie palcem przez Facebooka - siedźcie cicho, bo jak będziecie fikać, to zablokujemy wam Facebooka - mówi w rozmowie z sekcją biznesową portalu tvn24.pl dziennikarz serwisów lokalnych ziemiadebicka.pl, mojepieniny.pl i mojebieszczady.com.pl Krzysztof Czuchra.

Opublikowali post, momentalnie zniknęli z Facebooka. "To pogrożenie palcem"

Opublikowali post, momentalnie zniknęli z Facebooka. "To pogrożenie palcem"

Źródło:
tvn24.pl

Świadkowie wyciągnęli nieprzytomnego starszego mężczyznę z jeziora Tałty na brzeg w okolicy plaży w Skorupkach (woj. warmińsko-mazurskie). Mimo reanimacji około 90-letni mężczyzna zmarł.

Nieprzytomnego 90-latka świadkowie wyciągnęli z wody. Nie żyje

Nieprzytomnego 90-latka świadkowie wyciągnęli z wody. Nie żyje

Źródło:
TVN24

Pierwsza prezes Sądu Najwyższego domagała się blisko 400 tysięcy złotych od państwa za pełnienie funkcji dyrektora Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury (KSSiP). Jak podaje "Rzeczpospolita", Sąd Okręgowy w Warszawie oddalił jej pozew i uznał jej roszczenia za bezzasadne.

Manowska chciała blisko 400 tysięcy złotych. Jest decyzja sądu

Manowska chciała blisko 400 tysięcy złotych. Jest decyzja sądu

Źródło:
"Rzeczpospolita"

Donald Trump od dawna próbuje przekonać Amerykanów, że Joe Biden z uwagi na stan fizyczny i psychiczny jest niezdolny do sprawowania urzędu prezydenta Stanów Zjednoczonych. Teraz, kiedy po bardzo słabym występie Bidena w debacie obawy te zaczęła podzielać część demokratów, kandydat republikanów nieco ograniczył swoje ataki. Bo Trump, choć robi wszystko, by politycznie zniszczyć swojego rywala, wcale nie chce, by Biden rezygnował z wyścigu o Biały Dom - pisze "New York Times".

"Trump usiadł wygodnie na tylnym siedzeniu". Nie chce przerywać demokratom 

"Trump usiadł wygodnie na tylnym siedzeniu". Nie chce przerywać demokratom 

Źródło:
tvn24.pl, Reuters, New York Times, PAP

Niektórzy operatorzy telekomunikacyjni, rozpoczęli już proces wyłączania sieci 3G, uznając ją za przestarzałą. Zmiana ta ma jednak dwie strony. Ta pozytywna, to umożliwienie korzystania z szybszego internetu na tych samych częstotliwościach. Ta druga, to konieczność wymiany części aparatów telefonicznych.

Niektóre telefony trafią do szuflady. Trwa wyłączanie sieci 3G

Niektóre telefony trafią do szuflady. Trwa wyłączanie sieci 3G

Źródło:
tvn24.pl

Najpierw wyrwali ze ścian kable i rury. Potem wyprowadzili ludzi z mieszkań poniżej. Teraz zabiorą się za cięcie żelbetonowych konstrukcji, które będą ściągać na dół dźwigiem. Na koniec odbudują dach i kominy. Operacja pochłonie trzy miliony złotych i do rozbiórki zostaną jeszcze dwie części budowli, która zadziwiała kształtem i lokalizacją przez 30 lat. Willa przypominająca statek stoi na bloku w Jastrzębiu-Zdroju ostatnie dni.

"Statek kosmiczny" tną na kawałki. Ruszyła rozbiórka słynnej willi na dachu bloku

"Statek kosmiczny" tną na kawałki. Ruszyła rozbiórka słynnej willi na dachu bloku

Źródło:
tvn24.pl

Lokalna policja otrzymała w środę wieczorem zgłoszenie w sprawie wyjątkowo brutalnego zabójstwa w miejscowości Pannarano we Włoszech. Śledczych zawiadomił sam sprawca, Benito Miarelli. Wcześniej 59-latek zadał swojemu bratu Annibale'owi ciosy nożem i pozbawił go głowy. Trwają czynności mające na celu ustalenie motywu zbrodni - informuje dziennik "La Stampa". Bracia mieli od dłuższego czasu toczyć spór.  

Wyrzucił głowę brata przez balkon. Makabryczna zbrodnia we włoskim miasteczku  

Wyrzucił głowę brata przez balkon. Makabryczna zbrodnia we włoskim miasteczku  

Źródło:
ANSA, La Stampa, Sky TG24

Absolwenci szkół podstawowych poznali wyniki egzaminu ósmoklasisty, do którego podeszli w maju. Jak mówiła na antenie TVN24 dziennikarka Karolina Słowik z "Gazety Wyborczej", wyniki pokazują, że z językiem angielskim i matematyką poradzili sobie lepiej uczniowie z dużych miast. Według Słowik może być to spowodowane korepetycjami, naciskiem rodziców, a także trudniejszą rekrutacją do szkół ponadpodstawowych.

Ósmoklasiści poznali wyniki egzaminu. "Wielkie miasta nam odjechały"

Ósmoklasiści poznali wyniki egzaminu. "Wielkie miasta nam odjechały"

Źródło:
TVN24, "Gazeta Wyborcza"

Proboszcz parafii w Rzejowicach pod Radomskiem był pijany podczas pogrzebu i usnął w jego trakcie - donosi "Gazeta Radomszczańska". Duchowny mszę rozpoczął od kazania, a potem zasnął w trakcie jej odprawiania. - Pogrzeb musiał dokończyć inny duchowny - przekazuje ks. Mariusz Bakalarz, rzecznik częstochowskiej kurii.

Pijany ksiądz usnął na pogrzebie. Ceremonię musiał dokończyć inny duchowny

Pijany ksiądz usnął na pogrzebie. Ceremonię musiał dokończyć inny duchowny

Źródło:
tvn24.pl, Gazeta Radomszczańska

Posłowie nie posłuchali apelu mediów, teraz czas na senatorów. Chodzi o nowelizację ustawy o prawie autorskim, która jest wdrożeniem przepisów unijnej dyrektywy, regulującej kwestie wynagrodzenia za wykorzystywanie utworów. Jak przestrzegają najwięksi polscy wydawcy, przepisy w kształcie, który przyjął Sejm, są bardzo niekorzystne dla mediów i mogą doprowadzić do zamknięcia wielu z nich. Zapytaliśmy największe koncerny o komentarz do nowych regulacji. Na naszą prośbę odpowiedział Google.

Dlaczego uchwalana ustawa o prawie autorskim może oznaczać likwidację wielu mediów

Dlaczego uchwalana ustawa o prawie autorskim może oznaczać likwidację wielu mediów

Źródło:
tvn24.pl

Amerykańskie służby zamierzają zabić 450 tysięcy puszczyków kreskowanych, by uratować przed wyginięciem inny gatunek sowy, puszczyka plamistego. Plan budzi kontrowersje. Niektórzy twierdzą, że urzędnicy postępują jak "prześladowcy dzikiej przyrody".

Zabiją 450 tysięcy sów jednego gatunku, by ratować drugi

Zabiją 450 tysięcy sów jednego gatunku, by ratować drugi

Źródło:
ABC News, NBC News

Rodzice byli na zakupach. Z dziećmi została babcia. Przewijała niemowlę. Wtedy, za jej plecami, 2,5 letni wnuk wszedł na wersalkę pod oknem, które było otwarte. Gdy spadał na ziemię z trzeciego piętra, rodzice wchodzili po schodach do mieszkania. Usłyszeli płacz syna.

Wchodzili do domu, usłyszeli płacz. 2,5-letni syn leżał za oknem trzy piętra niżej

Wchodzili do domu, usłyszeli płacz. 2,5-letni syn leżał za oknem trzy piętra niżej

Źródło:
tvn24.pl

Szacowana stopa bezrobocia w Polsce wyniosła 4,9 procent i była niższa o 0,1 procent w porównaniu do ubiegłego miesiąca - przekazało w czwartek Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej. To najniższy poziom bezrobocia od sierpnia 1990 roku.

Takiego poziomu bezrobocia nie było od 34 lat

Takiego poziomu bezrobocia nie było od 34 lat

Źródło:
PAP

Przyjaciele i współpracownicy żegnają Emilię Rennhack, z domu Kowalczyk - pochodzącą z Polski amerykańską policjantkę. Zginęła po tym, jak kierowca SUV-a wjechał w salon kosmetyczny niedaleko Nowego Jorku. "Serca nam pękają" - przekazał w mediach społecznościowych związek zawodowy nowojorskich policjantów.

Wyjechała z Polski w wieku 12 lat. Nowojorska policja żegna Emilię, ofiarę głośnego wypadku

Wyjechała z Polski w wieku 12 lat. Nowojorska policja żegna Emilię, ofiarę głośnego wypadku

Źródło:
fox5ny.com, tvn24.pl

Apel brzmi dramatycznie, ale sprawa jest wyjątkowej powagi. "Politycy! Nie zabijajcie polskich mediów!" - nagłówki tej treści są dziś w gazetach, na portalach, można je usłyszeć i zobaczyć w radiu i telewizji. Problem polega na tym, że globalni giganci technologiczni bezkarnie i nieodpłatnie przejmują treści tworzone przez dziennikarzy. Zarabiają krocie, a zyski transferują za granicę.  

Media we wspólnym proteście. "Jest kolejny przeciwnik, z którym musimy się zmierzyć"

Media we wspólnym proteście. "Jest kolejny przeciwnik, z którym musimy się zmierzyć"

Źródło:
Fakty TVN

Polskie media protestują przeciwko nowelizacji ustawy o prawie autorskim. Wydawcy ostrzegają, że obecnie proponowane przepisy są bardzo niekorzystne dla mediów i mogą doprowadzić do zamknięcia wielu z nich. Z tym samym problemem mierzą się media także w innych państwach - jakie tam znaleziono rozwiązania?   

Apel o zmianę ustawy o prawach autorskich. Jakie rozwiązania przyjęto w innych państwach?

Apel o zmianę ustawy o prawach autorskich. Jakie rozwiązania przyjęto w innych państwach?

Źródło:
BBC, France24, Le Figaro,  Le Monde, Reuters Institute, The Guardian, tvn24.pl

To bardzo ważny apel mediów i resort kultury powinien jak najszybciej się do niego odnieść - powiedział wicepremier, szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz. Podkreślił, że MKiDN jest odpowiedzialne za nowelizację ustawy o prawie autorskim. Posłanka Anna Maria Żukowska przekazała, że Lewica w Senacie "ponowi poprawki w obronie mediów, które składała w Sejmie". - W związku z tym, że polskie państwo jest zagrożone ogromnymi karami, bo zaniedbania poprzedników są wieloletnie, musimy tę ustawę przyjąć - oświadczyła wiceszefowa komisji kultury Urszula Augustyn (KO). Dodała, że na 10 września zwołane zostanie Forum Prawa Autorskiego, "na którym chcemy rozmawiać o kształcie tej ustawy".

Kosiniak-Kamysz oczekuje stanowiska minister kultury, Lewica zapowiada ponowienie poprawek

Kosiniak-Kamysz oczekuje stanowiska minister kultury, Lewica zapowiada ponowienie poprawek

Źródło:
PAP, tvn24.pl

"Godzilla i Kong: Nowe imperium" debiutuje dzisiaj na platformie Max. Film z tytułowymi tytanami okazał się jedną z najchętniej oglądanych produkcji tego roku. Wszedł na ekrany kin pod koniec marca, zarabiając 194 mln dolarów w sam weekend otwarcia.

"Godzilla i Kong: Nowe imperium" do zobaczenia online

"Godzilla i Kong: Nowe imperium" do zobaczenia online

Aktualizacja:
Źródło:
tvn24.pl

David i Victoria Beckham obchodzą okrągłą, 25. rocznicę ślubu. Z tej okazji para zamieściła w mediach społecznościowych serię archiwalnych zdjęć. Małżonkowie podzielili się też z fanami efektami okolicznościowej sesji fotograficznej.  

Beckhamowie świętują 25. rocznicę ślubu. Wyjątkowa sesja pary  

Beckhamowie świętują 25. rocznicę ślubu. Wyjątkowa sesja pary  

Źródło:
OK! Magazine, People, tvn24.pl

Stacja TVN24 w czerwcu była ponownie najchętniej oglądanym kanałem informacyjnym w kraju, osiągając 5,47 procent udziału w widowni w grupie ogólnej (widzowie powyżej 4. roku życia) - wynika z danych Nielsen TV Audience Measurement. "Fakty" TVN także pozostawiły konkurencję w tyle. Z kolei portal tvn24.pl po raz kolejny jest najczęściej czytanym serwisem internetowym stacji telewizyjnej.

Rewelacyjne wyniki TVN24, "Faktów" TVN i tvn24.pl. Dziękujemy Widzom i Czytelnikom!

Rewelacyjne wyniki TVN24, "Faktów" TVN i tvn24.pl. Dziękujemy Widzom i Czytelnikom!

Źródło:
tvn24.pl