Jeżeli nie będzie wyraźnej odpowiedzialności w Polsce za tego rodzaju przewinienia, to wtedy instytucje będą czuły się dalej bezkarne - powiedział Piotr Kucharczyk, prezes zarządu fundacji "To ja - Dziecko im. Kamilka Mrozka z Częstochowy". Zapowiedział złożenie zażalenia na decyzję prokuratury w Gdańsku, która umorzyła śledztwo w sprawie podejrzenia niedopełnienia obowiązków przez pracowników urzędów i instytucji powołanych do ochrony małoletnich w związku z nadzorem nad rodziną tragicznie zmarłego 8-letniego Kamila z Częstochowy.
Prokuratura Regionalna w Gdańsku 13 stycznia bieżącego roku umorzyła śledztwo ws. podejrzenia niedopełnienia obowiązków przez pracowników urzędów i instytucji powołanych do ochrony małoletnich w związku z nadzorem nad rodziną Magdaleny B. i Dawida B. z Częstochowy. Rzecznik prasowy prokuratury regionalnej w Gdańsku Mariusz Marciniak przekazał, że postanowienie jest nieprawomocne, a uprawnionym podmiotom przysługuje zażalenie do Sądu Rejonowego w Częstochowie. Śledczy nadal prowadzą postępowanie ws. zabójstwa 8-letniego Kamila. To po tej tragedii przygotowana została tzw. ustawa Kamilka, która ma lepiej chronić dzieci.
CZYTAJ TAKŻE. Kamil cierpiał tyle dni. A gdzie wy wtedy byliście?
W czwartek przed budynkiem prokuratury regionalnej odbyła się konferencja prasowa. - Zgromadziliśmy się tutaj po to, żeby przede wszystkim wyrazić nasz sprzeciw i dezaprobatę do tej decyzji. Nie zgadzamy się z nią i będziemy bardzo mocno walczyć o to, żeby ta decyzja została zmieniona. Będziemy się oczywiście odwoływać. Będziemy wnosić o to, żeby to śledztwo zostało wszczęte ponownie poprzez pełnomocników reprezentujących obu chłopców, bo śledztwo dotyczyło obu chłopców, dwóch braci z Częstochowy - zapowiedział Piotr Kucharczyk, prezes zarządu fundacji "To ja - Dziecko im. Kamilka Mrozka z Częstochowy".
- Dlaczego w państwie polskim, gdzie nie ma wojny, gdzie nie ma terroryzmu, giną dzieci? A jeżeli już te dzieci zginęły, dlaczego nie ma prawidłowego i dogłębnego śledztwa mającego wyjaśnić wszystkie aspekty tej sprawy? - pytał Kucharczyk. Podkreślił, że "są bardzo poruszeni jako fundacja, która powstała czcząc w pewien sposób pamięć tego chłopca, ale też jako społeczność polska".
CZYTAJ WIĘCEJ: Rzeczniczka Praw Dziecka reaguje na umorzenie śledztwa w sprawie Kamilka z Częstochowy
Kucharczyk o bezkarności instytucji i potrzebie zaznaczenia odpowiedzialności
- W komunikacie prokuratury czytamy (z 13 stycznia - red.), tak bardzo w skrócie rzecz ujmując, że nie było podstaw do postawienia zarzutów, albowiem nie było przestępstwa (...). Oczywiście przestępstwa tak zwanego "pospolitego" nie było, bo przecież żadna z instytucji Kamilka bezpośrednio nie zabiła. Natomiast w skutek licznych zaniedbań, o czym również w tym samym komunikacie czytamy, jest tam mowa o niebieskiej karcie i o tym, że wynikające z niej procedury nie były w sposób prawidłowy wypełniany - zwrócił uwagę prezes fundacji. Dodał, że "chłopiec latami przeżywał gehennę, której to gehennie w sposób beztroski, ale też bierny przyglądały się różne instytucje".
Kucharczyk potwierdził wcześniejszą zapowiedź, że poprzez pełnomocników chłopców będzie składane zażalenie do decyzji. - Chciałbym tutaj jeszcze jedną rzecz podkreślić, że absurdalnym jest fakt, że zażalenie będziemy składać do Sądu Rejonowego w Częstochowie. Tego samego sądu, który był objęty również badaniem tego śledztwa. Rozumiemy, że są takie procedury. Natomiast wynika z tego, że Sąd Rejonowy w Częstochowie będzie sędzią we własnej sprawie - powiedział. Podkreślił, że "tak nie powinno być w państwie prawa".
Następnie Kucharczyk zapowiedział, że "będą żądać tego, żeby (...) to zażalenie można było złożyć gdziekolwiek indziej". - Jeżeli nie będzie wyraźnej i zaznaczonej odpowiedzialności w Polsce za tego rodzaju przewinienia, to wtedy instytucje będą czuły się dalej bezkarne i nie będą wykonywały w pełni swoich obowiązków. A co za tym idzie, dzieci w Polsce niestety nadal będą ginąć - podsumował.
Rzeczniczka praw dziecka: decyzja prokuratury jest niezrozumiała
Rzeczniczka praw dziecka Monika Horna-Cieślak powiedziała na konferencji prasowej, że sprawa Kamilka "jest sprawą flagową, fundamentalną dla ochrony i bezpieczeństwa osób najmłodszych w naszym kraju". - Odkąd objęłam urząd rzeczniczki praw dziecka nadzorujemy sprawę, mamy wgląd w akta tej sprawy i widzimy różnego rodzaju niepokojące sygnały, mówiące i świadczące o tym, że decyzja prokuratury jest decyzją niezrozumiałą - powiedziała Horna-Cieślak.
Zwróciła uwagę, że nie trzeba znać materiału dowodowego, żeby widzieć, jak dramatyczna była sytuacja chłopca. - Kamilek był dzieckiem, który chodził do szkoły z podbitym okiem, miał złamaną rękę, wielokrotnie uciekał z domu. Siedmioletnie dziecko było znajdowane na ulicy w krótkich spodenkach w listopadzie i prosiło o pomoc. Myślę, że sprawa Kamilka nas bardzo poruszyła. Powiedziała nam, że jeżeli nie będziemy reagować na przemoc wobec dzieci, to konsekwencje mogą być naprawdę tragiczne - mówiła rzeczniczka praw dziecka.
"Mam nadzieję, że Kamil będzie w końcu dzieckiem widocznym"
Horna-Cieślak powiedziała, że jako rzeczniczka praw dziecka złoży "stosowną opinię", która "będzie popierać zażalenia wnoszone przez pełnomocników, ale także wskazywać na własne spostrzeżenia z tej sprawy". Zapowiedziała też, że stawi się na posiedzeniu w sądzie rejonowym i będzie prosiła o udzielenie jej głosu. - Dużym problemem jest to, że zażalenie będzie ponownie rozpatrywane przez Sąd Rejonowy w Częstochowie. Będziemy także alarmować i prosić o to, żeby inny sąd rozpatrzył zażalenie - przekazała. Według rzeczniczki "nie tylko sprawcy przemocy muszą ponieść konsekwencje, ale także wszystkie osoby, które wiedziały, a nie reagowały" na krzywdę Kamilka. - Pamiętajmy, że mamy określone regulacje Kodeksu karnego, które nakładają prawny obowiązek reagowania na przemoc wobec dzieci. Mam nadzieję, że Kamil będzie w końcu dzieckiem widocznym, bo on przez całe swoje życie był niewidoczny. Nie potrafił się komunikować, ale dawał sygnały. Teraz musimy dać sygnał, że każde dziecko w Polsce jest ważne i istotne - apelowała Horna-Cieślak.
Sprawa Kamilka, decyzja prokuratury
Jak poinformowała prokuratura, która umorzyła postępowanie, zachowania i zaniechania wspomnianych grup osób nie wyczerpują znamion przestępstwa "przewidującego odpowiedzialność karną wobec funkcjonariuszy publicznych, którzy przekraczając swoje uprawnienia lub nie dopełniając obowiązków działają na szkodę interesu publicznego lub prywatnego". W zakresie odpowiedzialności dyscyplinarnej imiennie ustalonych funkcjonariuszy publicznych przed właściwymi organami toczyły się lub toczą stosowne postępowania.
Prokuratura podkreśliła, że kluczowe we wcześniejszym niewykryciu przemocy w rodzinie była postawa Magdaleny B., która ukrywała przemocowe zachowania męża. Zdaniem śledczych kobieta celowo ukrywała patologiczne działania Dawida B. i kontaktowała się z opieką społeczną jedynie w celu uzyskania pomocy rzeczowej i finansowej.
W głównym śledztwie ojczym chłopca, Dawid B., jest podejrzany o zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem 8-latka, znęcanie się nad pozostałymi dziećmi i molestowanie seksualne kilkuletniej dziewczynki. Jego żona odpowie za znęcanie się nad dwójką synów i za udzialenie pomocy Dawidowi B. w przestępstwie poprzez niepodjęcie żadnych działań chroniących dzieci, do których była zobowiązana.
8-letni Kamil zmarł 8 maja 2023 r. w Górnośląskim Centrum Zdrowia Dziecka po 35 dniach walki o życie. Sprawa maltretowania chłopca wyszła na jaw po zgłoszeniu złożonym przez biologicznego ojca dziecka 3 kwietnia br. Interweniowała policja. Dziecko z ciężkimi obrażeniami przetransportowano do szpitala śmigłowcem.
Ze śledztwa wynika, że Dawid B. przez kilka lat maltretował chłopca. Przed śmiercią dziecka miał polewać go wrzątkiem i położyć na rozgrzanym piecu węglowym. W ten sposób spowodował ciężkie obrażenia ciała - oparzenia głowy, klatki piersiowej i kończyn.
W czwartek do decyzji o umorzeniu postępowania ws. śmierci Kamilka z Częstochowy odniosła się również Prokuratura Krajowa na portalu X, zapowiadając jej przeanalizowanie przez Departament Postępowania Przygotowawczego PK.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24