W poniedziałek około godziny 20 do komendy policji w Raciborzu przyszedł 44-letni mężczyzna i powiedział oficerowi dyżurnemu, że w jego mieszkaniu doszło do tragicznego zdarzenia. Przekazał, że jego 31-letnia partnerka nie daje oznak życia.
Skierowani na miejsce policjanci odkryli w mieszkaniu ciało 31-latki. Miała liczne obrażenia.
Czy mężczyzna przyznał się do zabójstwa? Joanna Wiśniewska, rzeczniczka policji w Raciborzu, odesłała nas z tym pytaniem do prokuratury.
Policjantom się przyznał, prokuratorowi - nie
- Do komendy policji w Raciborzu zgłosił się mężczyzna, który stwierdził, że zabił swoją partnerkę - powiedziała nam Agnieszka Bukowska, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Gliwicach.
Mężczyzna został zatrzymany i przesłuchany w Prokuraturze Rejonowej w Raciborzu, która prowadzi śledztwo w tej sprawie. Usłyszał zarzut zabójstwa.
- Po przedstawieniu zarzutu, mężczyzna nie przyznał się do tego i odmówił składania wyjaśnień - dodała Bukowska.
Mieli się pokłócić, mężczyzna miał chwycić za nóż
Śledczy ustalają teraz dokładne okoliczności zdarzenia. Na miejscu, pod nadzorem prokuratora z Prokuratury Rejonowej w Raciborzu, pracowali policjanci z wydziału dochodzeniowo-śledczego oraz technik kryminalistyki, którzy wykonali oględziny, zabezpieczyli ślady i dowody, mogące mieć znaczenie dla dalszego postępowania.
Dotąd ustalili, że między parą doszło do gwałtownej kłótni.
"W trakcie awantury 44-letni mężczyzna miał chwycić za nóż kuchenny, powodując u kobiety liczne obrażenia. Następie mężczyzna opuścił mieszkanie i poszedł do komendy, gdzie poinformował o całym zdarzeniu" - czytamy w policyjnym komunikacie.
W chwili zatrzymania 44-latek był trzeźwy. Po przesłuchaniu prokurator zawnioskował do sądu o tymczasowe pozbawienie wolności. Mężczyzna został aresztowany. Za zabójstwo grozi kara nawet dożywotniego więzienia.
Gdzie jest syn pary
Jak przekazała nam Joanna Wiśniewska, para ma rocznego syna. - Gdy policjanci poszli na interwencję, w mieszkaniu nie było chłopca. Przebywał u dziadków, rodziców ojca - mówi rzeczniczka.
Według informacji policjantów, chłopiec jest tam bezpieczny, dlatego pozostał u dziadków. Ostatecznie o jego miejscu pobytu zdecyduje sąd, wydając zarządzenie opiekuńczo-wychowawcze
Autorka/Autor: mag/tok
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: policja śląska