To jest wszczęcie postępowania w sprawie, a nie przeciwko osobie - tak o sprawie prokurator Ewy Wrzosek mówił w rozmowie z TVN24 rzecznik dyscyplinarny przy Prokuraturze Regionalnej w Łodzi Rafał Sławnikowski. Wyjaśniał, że prokurator, która chciała śledztwa w sprawie wyborów prezydenckich, nie ma zarzutów dyscyplinarnych. Uściślał, że "zapoznaje się" z zawiadomieniem, iż mogło dojść do "rażącego naruszenia przepisów" przez Wrzosek, ale prokurator "nie jest osobą obwinioną".
Ewa Wrzosek z Prokuratury Rejonowej Warszawa-Mokotów wszczęła 23 kwietnia śledztwo w sprawie decyzji o przeprowadzeniu wyborów prezydenckich w warunkach pandemii. Tego samego dnia, po trzech godzinach, zostało ono umorzone przez innego przedstawiciela tej samej prokuratury. Dzień później prokurator krajowy polecił wszcząć wobec Wrzosek postępowanie dyscyplinarne. W czwartek RMF FM podało, że postępowanie przeciwko Ewie Wrzosek miało zostać już wszczęte i ma prowadzić je rzecznik dyscyplinarny przy Prokuraturze Regionalnej w Łodzi. Jak twierdziło RMF FM, powodem podjęcia tych środków ma być podejrzenie, że prokurator miała popełnić przewinienie służbowe opisane w ustawie o prokuraturze jako "oczywiste i rażące naruszenie przepisów prawa".
Rzecznik dyscyplinarny: pani prokurator Wrzosek nie jest osobą obwinioną
W piątek w rozmowie z TVN24 prokurator Rafał Sławnikowski, rzecznik dyscyplinarny z Prokuratury Regionalnej w Łodzi, która według RFM FM miała wszcząć postępowanie wobec Wrzosek, przekazał, że "to jest wszczęcie w sprawie, a nie przeciwko osobie". Jak mówił, w takiej sytuacji "nie informuje się o tym danej osoby".
- Dopiero w sytuacji, gdy rzecznik dyscyplinarny - w tym przypadku ja - dojdzie do wniosku, że należy przedstawić zarzuty, to dopiero wtedy informuje prokuratora o treści tych zarzutów - wskazywał. Prokurator Rafał Sławnikowski poinformował, że "pani prokurator Wrzosek nie jest osobą obwinioną".
Dodał, że nie wie, w jaki sposób informacja o postępowaniu trafiła do Internetu.
Jak przekazał prokurator, Wrzosek "nie ma zarzutów dyscyplinarnych". Rzecznik dyscyplinarny przy łódzkiej prokuraturze przekazał, że trafiło do niego zawiadomienie, iż mogło dojść do "rażącego naruszenia przepisów" i on się z nim "zapoznaje". Zaznaczył przy tym, że żadnej decyzji nie podjął.
Wrzosek: jestem bardzo negatywnie zaskoczona
Zanim prokurator Rafał Sławnikowski przekazał informacje, sprawę komentowała prokurator Ewa Wrzosek oraz prokurator Jarosław Onyszczuk ze stowarzyszenia prokuratorów "Lex Super Omnia".
- Samego wszczęcia postępowania dyscyplinarnego to się spodziewałam - powiedziała. - Już w momencie podjęcia przeze mnie decyzji o wszczęciu śledztwa w sprawie działań podejmowanych w okresie pandemii, a mających na celu przeprowadzenie wyborów prezydenckich w Polsce w okresie pandemii, taka decyzja już została oficjalnie, medialnie zapowiedziana przez pana prokuratora (krajowego, Bogdana – red.) Święczkowskiego - zauważyła.
- Natomiast nie ukrywam, że jestem bardzo zaskoczona, i to bardzo negatywnie zaskoczona formą, w jakiej to zostało mi niejako przekazane i ujawnione - przyznała. Jak wyjaśniała Wrzosek, o wszczęciu postępowania dowiedziała się z mediów i "oficjalnie nie posiada żadnej informacji".
- Wiem jedynie, i to właśnie również z przekazu medialnego, że zarzucono mi rażącą i oczywistą obrazę przepisów prawa. Nie wiem, jakich przepisów. Nie wiem również, na czym ta rażąca i oczywista obraza tych przepisów miałaby polegać - podkreśliła.
"Nikt nie żądał ode mnie złożenia żadnych wyjaśnień na okoliczność tych zarzutów"
Prokurator stwierdziła, że nie dotarło do niej "ani pismo, ani jakakolwiek informacja" o wszczęciu postępowania.
- Procedura w tego rodzaju sytuacjach powinna polegać na tym, że wstępną fazą jest tak zwane postępowanie wyjaśniające. I na tym etapie prokurator jest wzywany do złożenia oświadczenia, w którym ma szansę zaprezentować swoje stanowisko, uargumentować je, może podjąć jakąś próbę obrony - wskazywała Wrzosek.
- W tej mojej sytuacji takiego postępowania wyjaśniającego nie było bądź ja nie mam o nim wiedzy, gdyż nikt nie żądał ode mnie złożenia żadnych wyjaśnień na okoliczność tych zarzutów - mówiła rozmówczyni TVN24. Dodała, że "nawet nie jest w stanie przypuszczać", jak mogą brzmieć zarzuty wobec niej.
Onyszczuk: działania prokuratury "w sposób absolutny naruszają niezależność prokuratora"
Prokurator Jarosław Onyszczuk ze stowarzyszenia prokuratorów "Lex Super Omnia" również komentował w rozmowie z TVN24 sprawę Wrzosek, także zanim wyjaśnień TVN24 udzielił prokurator Rafał Sławnikowski.
- Kwestionujemy tę decyzje i tego rodzaju działania kierownictwa prokuratury. Uważamy, że one w sposób absolutny naruszają niezależność prokuratora, który zgodnie z obowiązującymi przepisami ma prawo do autonomicznej decyzji o wszczęciu postępowania, jeżeli uzna, że zachodzi uzasadnione podejrzenie popełnienia przestępstwa - powiedział.
Jego zdaniem, "tak było w tej sytuacji". - Pani prokurator Ewa Wrzosek mając zawiadomienie o przestępstwie, przeprowadzając postępowanie sprawdzające uznała, że zachodzą takie przesłanki i wszczęła postępowanie, do czego jest uprawniona jako prokurator - dodał.
"Ma wywołać tak zwany efekt mrożący"
Onyszczuk odniósł się także do rzekomego "oczywistego i rażącego naruszenia przepisów prawa" przez prokurator.
- Ja i stowarzyszenie absolutnie nie zgadzamy się z taką oceną - podkreślił. Według członka Lex Super Omnia, "to jest oczywiście działanie kierownictwa prokuratury, które ma wywołać tak zwany efekt mrożący".
- Musimy mieć świadomość, że pewnego rodzaju sprawy – o charakterze politycznym – pozostają w takim bardzo poważnym zainteresowaniu kierownictwa prokuratury i z całą pewnością niechętnie kierownictwo prokuratury widzi jakąkolwiek samodzielność prokuratora w podejmowaniu decyzji w tego typu sprawach - powiedział Onyszczuk.
Jego zdaniem "stąd też ma pójść jasny sygnał do prokuratorów, aby nie ważyli się podejmować decyzji samodzielnych w tego typu sprawach". - Te decyzje mają wychodzić naprzeciw oczekiwaniom kierownictwa prokuratury i oczywiście władzy politycznej, bo tak to jako stowarzyszenie odbieramy - dodał.
Wszczęła śledztwo "w sprawie sprowadzenia niebezpieczeństwa zagrażającego życiu i zdrowiu wielu osób"
Prokurator Ewa Wrzosek w uzasadnieniu decyzji o śledztwie w sprawie organizacji wyborów pisała, że postanowiła "wszcząć śledztwo w sprawie sprowadzenia niebezpieczeństwa zagrażającego życiu i zdrowiu wielu osób poprzez przedsięwzięcie działań mających na celu przeprowadzenie wyborów Prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej w 2020 roku w okresie ogłoszonego na terytorium Rzeczpospolitej Polskiej rozporządzeniem Ministerstwa Zdrowia z dnia 20 marca 2020 roku stanu epidemii w związku z zakażeniami wirusem SARS-CoV-2".
Postępowanie zostało przez nią wszczęte w kierunku artykułu 165 Kodeksu karnego, punkt pierwszy.
Kto sprowadza niebezpieczeństwo dla życia lub zdrowia wielu osób albo dla mienia w wielkich rozmiarach: powodując zagrożenie epidemiologiczne lub szerzenie się choroby zakaźnej albo zarazy zwierzęcej lub roślinnej, (..) podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8.
Prokuratura Krajowa: decyzja prokurator Wrzosek nie miała podstaw
Prokurator Mirosława Chyr z Prokuratury Okręgowej w Warszawie informowała w kwietniu, że śledztwo jeszcze tego samego dnia umorzono. Przekazała, że w uzasadnieniu stwierdzono, iż sprawa została umorzona "z uwagi, że czynu nie popełniono".
Według Prokuratury Krajowej podjęta przez Wrzosek decyzja o wszczęciu śledztwa w sprawie organizacji wyborów prezydenckich miała "polityczny charakter i kontekst".
"Decyzja nie miała podstaw, ponieważ nie doszło nawet do zdarzenia, które było powodem wszczęcia postępowania. Zasady, w tym termin przeprowadzenia wyborów prezydenckich, dopiero są przedmiotem prac legislacyjnych parlamentu" - argumentowano.
Ostatecznie wybory zarządzone na 10 maja nie odbyły się
Początkowo, zgodnie z zarządzeniem marszałek Sejmu, wybory miały odbyć się 10 maja. Potem, ze względu na zagrożenie koronawirusem, głosowanie miało odbyć się wyłącznie w formie korespondencyjnej. W końcu prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński oraz lider Porozumienia Jarosław Gowin we wspólnym komunikacie oświadczyli, że "po 10 maja 2020 r. oraz przewidywanym stwierdzeniu przez SN nieważności wyborów, wobec ich nieodbycia, Marszałek Sejmu ogłosi nowe wybory prezydenckie w pierwszym możliwym terminie".
Ostatecznie wybory zarządzone na 10 maja nie odbyły się. Państwowa Komisja Wyborcza stwierdziła w wydanej tego dnia uchwale, że "brak było możliwości głosowania na kandydatów" i dodała, że fakt ten jest równoważny w skutkach z przewidzianym w artykule 293. Kodeksu wyborczego brakiem możliwości głosowania ze względu na brak kandydatów.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24