Prezydent Andrzej Duda podpisał nowelizację ustawy, która usuwa z przestrzeni publicznej pomniki Armii Czerwonej, a MSZ Rosji zapowiada konsekwencje. Rosyjskie ministerstwo obrony stworzyło natomiast projekt, w ramach którego opublikowano dokumenty, z których wynikać ma, że wyzwoleni spod niemieckiej okupacji Polacy z radością witali radzieckich żołnierzy. Profesor Michaił Juriewicz Miagkow z Rosyjskiego Towarzystwa Wojenno-Historycznego potwierdza, że termin publikacji nie jest przypadkowy. ("Polska i Świat")
W połowie lipca prezydent Andrzej Duda podpisał nowelizację ustawy o zakazie propagowania komunizmu. Przewiduje ona, że z przestrzeni publicznej mają zniknąć między innymi pomniki Armii Czerwonej. Na reakcję Kremla nie trzeba było długo czekać. Rosyjskie ministerstwo spraw zagranicznych wydało komunikat, w którym stwierdziło, że "władze Polski, niewątpliwie, doskonale wiedzą, jak ciężko obrażają rosyjski naród". "Tym niemniej świadomie idą na tę oburzającą prowokację. Zrozumiałe, że ona nie pozostanie bez konsekwencji" - podkreślono.
Eksperci przewidują, że konsekwencje mogą dotyczyć na przykład polskich miejsc pamięci na Wschodzie.
- Możemy spodziewać się pewnych działań dotyczących na przykład polskich cmentarzy wojennych, czy to w Katyniu, czy w Miednoje - wskazuje doktor Adam Eberhardt z Ośrodka Studiów Wschodnich.
Wersje historii
Rosyjskie ministerstwo obrony stworzyło natomiast projekt pod nazwą "Wyzwolenie Polski. Cena zwycięstwa", w ramach którego opublikowano nieujawniane wcześniej dokumenty. Dotyczą one działań Armii Czerwonej w Polsce w latach 1944-1945. Z materiałów ma wynikać, że była to armia bratnia, którą wyzwoleni spod niemieckiej okupacji Polacy witali z radością.
Polscy historycy nie zaprzeczają, że część Polaków rzeczywiście była nastawiona pozytywnie do radzieckich żołnierzy. Przypominają jednak, że to tylko jedna strona medalu.
- Było mnóstwo gwałtów, grabieży, porwań. I to takich grabieży od "oddaj zegarek" aż do wywożenia całych obiektów przemysłowych - przypomina profesor Andrzej Paczkowski z Instytutu pamięci Narodowej.
Rosjanie twierdzą też, że mają dowody na pomoc Armii Czerwonej dla powstańców warszawskich. Według profesora Paczkowskiego z IPN nie jest to do końca prawda.
- Było kilka zrzutów, rzeczywiście, mało celnych - mówi. - Armia Czerwona nie tylko nie pomagała, bo stała na Wiśle i nie podejmowała żadnych działań ofensywnych, ale w pewnym sensie przeszkadzała - dodaje.
Profesor Michaił Juriewicz Miagkow z Rosyjskiego Towarzystwa Wojenno-Historycznego potwierdza, że termin opublikowania dokumentów nie jest przypadkowy.
- Polska prowadzi teraz politykę rusofobiczną i fałszuje historię w kwestii wyzwolicielskiej misji Armii Czerwonej w Europie - przekonuje. - Dzisiaj, kiedy polskie władze chcą usuwać pomniki tych żołnierzy to szczególnie ważne, żeby społeczeństwo wiedziało, jak było naprawdę - dodaje.
- Wielka wojna ojczyźniana jest fundamentalnym mitem w rosyjskiej pamięci historycznej, który ma jednoczyć społeczeństwo - wyjaśnia doktor Adam Eberhardt. - Ma być źródłem bliskości z państwami postsowieckimi i pewnym elementem narracji w polityce zagranicznej - wskazuje.
- Jakiekolwiek podważenie w tym obrazie, w tym pomniku, zwycięstwa nad faszyzmem jest traktowane jako atak na Rosję - podkreśla profesor Andrzej Paczkowski.
Autor: kg/tr / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24