Na rozpoczętym w środę posiedzeniu Lewica złożyła wniosek o uzupełnienie porządku obrad o projekty dotyczące aborcji. - To nie jest tak, że jakiekolwiek wybory mogą przeszkadzać w głosowaniach, w debatowaniu nad prawami człowieka - mówiła ministra Agnieszka Dziemianowicz-Bąk. Marszałek Sejmu nie poddał go jednak pod głosowanie.
W środę, tuż przed rozpoczynającym się 7. posiedzeniem Sejmu, grupa posłanek Lewicy wystąpiła na konferencji prasowej. Posłanki poinformowały, że złożą wniosek o uzupełnienie porządku obrad o projekty dotyczące aborcji. Na początku obrad wniosek złożyła posłanka Anna Maria Żukowska. - Zamrażarkę sejmową zamienił pan na uśmiechnięta chłodnię - mówiła do marszałka Hołowni. Prowadzący obrady uznał jednak, że wniosku nie podda pod głosowanie. - Wniosek nie będzie głosowany, ponieważ jest niedopuszczalny zgodnie z regulaminem Sejmu - ogłosił Hołownia.
Jeszcze w poniedziałek marszałek Szymon Hołownia zapowiadał, że Sejm podczas rozpoczynającego się posiedzenia rozpatrzy cztery projekty ustaw dotyczące aborcji - dwa autorstwa Lewicy, jeden autorstwa Koalicji Obywatelskiej i jeden złożony przez Trzecią Drogę. Jednak we wtorek w "Tak jest" w TVN24 poinformował, że podjął decyzję, by projekty były "procedowane w niedalekim terminie, ale jednak tuż po pierwszej turze wyborów" i zdecydował, że będzie to 11 kwietnia.
Jak tłumaczył Hołownia, w okresie kampanii jest duża szansa, że wszystkie projekty dotyczące aborcji trafiłyby do kosza. - One będą procedowane, za miesiąc. Ten miesiąc jest potrzebny klasie politycznej, by wszystkie nie wyleciały w powietrze. Jeżeli będziemy po pierwszym rozstrzygnięciu wyborczym, szanse będą dużo większe, że nie odrzucimy tych projektów w pierwszym czytaniu - tłumaczył na sejmowym korytarzu marszałek Sejmu.
- Jest bardzo prosty sposób, by nie trafiły do kosza. Wystarczy za nimi głosować - ripostowała Agnieszka Dziemianowicz-Bąk, ministra rodziny, pracy i polityki społecznej.
"Praw człowieka nie odkłada się na półkę"
- Jeśli panu marszałkowi Hołowni wydawało się, że odsuwając procedowanie tych ustaw sprawi, że te wybory samorządowe nie będą o aborcji, to chciałabym powiedzieć, że bardzo się myli - mówiła podczas konferencji ministra ds. równości Katarzyna Kotula. Zaapelowała też do Polek, by poszły na wybory, "i pokazały czerwoną kartkę tym, którzy po 30 latach obowiązywania barbarzyńskiego prawa wciąż mówią wam 'nie teraz', 'kiedyś', 'później'".
Głos zabrała też ministra rodziny, pracy i polityki społecznej Agnieszka Dziemianowicz-Bąk. - Zakaz aborcji zabija. Zakaz aborcji upokarza, krzywdzi kobiety, matki, ich partnerów, ich rodziny - mówiła. - Przedłużanie tego prawa rękami marszałka Szymona Hołowni przy udziale Konfederacji, jest przedłużaniem prawa, które zabija kobiety - dodała. - Mamy dość czekania. To nie jest tak, że jakiekolwiek wybory mogą przeszkadzać w głosowaniach, w debatowaniu nad prawami człowieka. Wybory (...) są o tym, co dla ludzi fundamentalne. Prawa kobiet, prawo do życia, do decydowania o swoim ciele, o swoim zdrowiu i przyszłości, to jest fundamentalne. Praw człowieka nie odkłada się na półkę. Nie można mówić, że prawa człowieka przeszkadzają komuś w kampanii, bo jeśli prawa człowieka przeszkadzają komuś w kampanii, to nie powinien kampanii prowadzić - podkreślała.
Źródło: tvn24.pl