Były szef delegatury Centralnego Biura Antykorupcyjnego, który rozpracował głośną "aferę podkarpacką", został zatrzymany w poniedziałek na polecenie prokuratury – ustalili dziennikarze tvn24.pl i "Superwizjera". Oprócz niego zatrzymano także obecnego naczelnika z rzeszowskiego Centralnego Biura Śledczego Policji i dwóch byłych policjantów z tej elitarnej formacji. Wszyscy usłyszą zarzuty w słynnej aferze rzeszowskich agencji towarzyskich.
Robert P., zanim został szefem delegatury CBA, był oficerem Centralnego Biura Śledczego Policji i pracował wspólnie z Danielem Ś. – znanym byłym już oficerem CBŚP z Rzeszowa. Do zatrzymania doszło właśnie w śledztwie przeciwko Ś.
Zatrzymani mają usłyszeć zarzuty
"Na polecenie prokuratora Małopolskiego Wydziału Zamiejscowego Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Krakowie 18 listopada 2019 roku funkcjonariusze Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego zatrzymali cztery osoby w ramach śledztwa prowadzonego przeciwko Danielowi Ś., a uprzednio także przeciwko właścicielom agencji towarzyskich Aleksiejowi R. i Jewgenijowi R." – poinformowała nas Ewa Bialik, rzecznik Prokuratury Krajowej.
Sprawa braci R. została wyłączona do odrębnego postępowania. Akt oskarżenia przeciwko nim trafił już do sądu. Śledztwo przeciwko Danielowi Ś. nadal się toczy.
"Wśród zatrzymanych jest dwóch byłych funkcjonariuszy CBŚP i jeden były funkcjonariusz CBA oraz jeden obecny funkcjonariusz CBŚP. Po doprowadzeniu do prokuratury zatrzymani usłyszą zarzuty. Po wykonaniu czynności procesowych prokurator podejmie decyzję co do konieczności stosowania środków zapobiegawczych" – dodała prokurator.
Informację o tożsamości zatrzymanych dziennikarze tvn24.pl i "Superwizjera" potwierdzili w kilku źródłach, w tym zbliżonych do śledztwa.
Afera podkarpacka
Robert P. przez pięć lat kierował działaniami rzeszowskiej delegatury służby antykorupcyjnej. Odpowiadał za rozpracowanie głośnej "afery podkarpackiej", czyli ujawnienia korupcyjnych powiązań między biznesmenem z branży paliwowej a dwoma wpływowymi politykami – wiceministrem skarbu Janem B. z Polskiego Stronnictwa Ludowego i wiceministrem infrastruktury i rozwoju Zbigniewem R. z Platformy Obywatelskiej.
Według materiałów zdobytych przez delegaturę kierowaną przez Roberta P., które dziś są oceniane w licznych procesach przez sądy, biznesmen korumpował oprócz polityków m.in. prokurator apelacyjną z Rzeszowa, kapelana wojskowych służb specjalnych, wpływowego prokuratora, który doradzał kilku prokuratorom generalnym.
Również agenci podlegli Robertowi P. zdobyli materiały, które pozwoliły rozwinąć śledztwo dotyczące finansowych nadużyć w krakowskich sądach. W efekcie już po objęciu władzy Prawo i Sprawiedliwość Robert P. był najdłużej pełniącym funkcję szefem delegatury CBA. Choć swoją nominację zawdzięczał jeszcze Pawłowi Wojtunikowi, to odszedł na emeryturę jako ostatni szef delegatury z jego wyboru – dopiero w styczniu 2017 roku.
"Zawsze był bezwzględny i bezkompromisowy dla przestępców"
- Znam go osobiście i wiem, że zawsze był bezwzględny i bezkompromisowy dla przestępców. To pod jego kierownictwem funkcjonariusze CBA rozpracowywali wielowątkową i dość skomplikowaną sprawę okrzykniętą później "podkarpacką pajęczyną". Nie wiem, do jakiej sprawy zatrzymano tego oficera, ale nie mogę uwierzyć w jego rzekomą nieuczciwość. Zawsze w takich przypadkach trzeba brać pod uwagę przestępczą zemstę po latach, tym bardziej że przez kilkudziesięcioletnią służbę na pewno tych wrogów sobie dziesiątki narobił - komentuje zatrzymanie Roberta P. Jacek Dobrzyński, były rzecznik CBA.
Czy Robert P. został zatrzymany w związku ze swoją pracą w CBA? Prokuratura nie odpowiada na to i inne pytania. Nasze źródła twierdzą, że jego zatrzymanie może mieć związek z jego poprzednią pracą w Centralnym Biurze Śledczym Policji.
Ukraińscy sutenerzy
Zatrzymanie Roberta P. ma związek ze sprawą Aleksieja i Jewgienija R., właścicieli sieci agencji towarzyskich działających na Podkarpaciu. Szczegóły tej historii ujawniliśmy w reportażu "Superwizjera". Obaj bracia, pochodzący z Ukrainy, odpowiadają już przed sądem. Śledztwo trwa przeciwko Danielowi Ś., ale prokuratura umorzyła mu już najcięższe wątki.
Dziennikarze "Superwizjera" w swoim reportażu dotarli ponad dwa lata temu do świadków, którzy twierdzili, że w agencjach kontrolowanych przez braci R. mieli być nagrywani lokalni urzędnicy i dyrektorzy banków.
Autor: Maciej Duda, Robert Zieliński, Łukasz Ruciński / Źródło: tvn24.pl, Superwizjer