George Simion to lider rumuńskiej partii Sojusz na rzecz Jedności Rumunów (AUR), były kandydat na prezydenta Rumunii mający zakaz wstępu do Mołdawii i Ukrainy. Jest także jednym z liderów ruchu MEGA (skrót od "Make Europe Great Again"), skupiającego europejskich, antyunijnych trumpistów.
Były minister obrony Mołdawii Anatol Salaru twierdzi, że mołdawskie i ukraińskie służby mają dowody na spotkania Simiona z ludźmi związanymi z rosyjskimi służbami. Rumuński polityk temu zaprzecza. Pozwał Salaru za zniesławienie, na razie przegrał w dwóch instancjach - pisze Frontstory. Były mołdawski minister obrony w rozmowie z rumuńskim centrum dziennikarstwa śledczego Context.ro twierdzi, że "mołdawskie służby przekazały mu informacje o spotkaniu Simiona w 2011 r. z rezydentem FSB w Czernichowie".
Jak wskazuje Frontstory, Simion odwiedził Polskę już ponad 20 razy, a w samej kampanii prezydenckiej przynajmniej kilka. Z okazji zaprzysiężenia na prezydenta Karola Nawrockiego 6 sierpnia MEGA zorganizowała w warszawskim hotelu Bellotto imprezę, na której Simion mówił: "Jesteśmy dostępni dla wszystkich przyjaciół, którzy mają kampanie. Niedługo są kampanie w Mołdawii, Czechach, Holandii, na Węgrzech, Cyprze, w Słowenii. Moja partia jest bardzo dobra w internecie. Wspieraliśmy Karola Nawrockiego instrumentami online, które mamy, żeby młodzi ludzie poszli głosować. I to oni przesądzili o zwycięstwie. Niczego nie oczekiwaliśmy w zamian, bo nie jesteśmy politycznymi konsultantami. Jesteśmy konserwatywnymi braćmi".
Firma pracująca dla Simiona i Jakiego
Według dziennikarzy portalu, dla rumuńskiego AUR i Simiona pracuje firma Follow Digital Solutions zarejestrowana pod Bukaresztem, której współwłaścicielem jest Nicolae Capcelea - obywatel Mołdawii oraz członek AUR. Sojusz na rzecz Jedności Rumunów miał zapłacić spółce ponad dwa miliony euro za promocję w sieci w latach 2024-2025, czyli w czasie kampanii do parlamentu i dwóch kampanii prezydenckich, w tym jednej unieważnionej, w Rumunii.
Zgodnie z informacjami podanymi na stronie internetowej firmy ta "pomaga politykom i ambitnym nowicjuszom w budowaniu grona potencjalnych wyborców oraz utrzymywaniu zaangażowania elektoratu poprzez tworzenie trwałych, opartych na emocjach osobistych relacji".
Chwali się też, że w ciągu ostatniego roku "zapewniła ponad 1,5 miliona nowych głosów w wyborach".
Follow Digital Solutions, jak wskazuje Frontstory, od 2023 roku świadczy też usługi dla europosła PiS (wcześniej Suwerennej Polski), współprzewodniczącego grupy ECR w europarlamencie, Patryka Jakiego.
Jak powiedział rozmówca portalu z Prawa i Sprawiedliwości, "Patryk ma armię obserwujących na FB, to w dużej mierze zasługa ludzi Simiona".
"Firma odpowiada za analizy i doradztwo w zakresie komunikacji, szczególnie w nowoczesnych mediach co do mojej aktywności jako posła PE. (…) Jest jedną z najlepszych w UE w swojej branży" - odpowiedział dziennikarzom mailowo Jaki na zadane w tej sprawie pytania.
Fronstory.pl zauważa, że wśród administratorów konta europosła PiS na Facebooku kilkanaście kont pochodzi z Rumunii i dodaje, że rumuńscy administratorzy pojawiają się też na oficjalnych kontach na FB Suwerennej Polski, szefa partii EKR Mateusza Morawieckiego oraz Karola Nawrockiego.
Suwerenna Polska, Kancelaria Prezydenta RP ani były premier nie odpowiedzieli na pytania dziennikarzy o to, kim są Rumuni, którzy obsługują ich media społecznościowe. Kancelaria przekazała jednak, że "nie zlecała obsługi mediów społecznościowych KPRP oraz Prezydenta RP Karola Nawrockiego zewnętrznym podmiotom".
"Simion dał Nawrockiemu ludzi od sociali"
Za kampanię w sieci w sztabie Nawrockiego odpowiadał Adam Andruszkiewicz, ale według źródeł Fronstory w PiS, mediami społecznościowymi miał zajmować się też Jaki.
"Simion dał Nawrockiemu ludzi od sociali. Tych samych, którzy robili media społecznościowe Jakiemu. Niejaki Nicu znał się bardzo dobrze na fejsbuku" - wyjaśnił jeden z polityków PiS znający kulisy kampanii. Jak przypominają dziennikarze, imię Nicolae nosi założyciel firmy pracującej dla europosła PiS.
Tej wersji zaprzecza Jaki. "Moja współpraca z Follow Digital Solutions w Parlamencie Europejskim nie ma nic wspólnego z kampanią prezydencką" - oświadczył. Nicolae Capcelea na pytania dziennikarzy o to, czy był zaangażowany w kampanię Nawrockiego, nie odpowiedział.
Według jednego z rozmówców Fronstory, "rumuńscy spece pojawiają się w kampanii Nawrockiego w okolicach lutego 2025 r., około trzy miesiące przed pierwszą turą wyborów". "Mieli narzędzia do Facebooka, w tym taki automat: gdy ktoś zostawi reakcję pod postem, można było do niego bezpośrednio napisać, wejść w interakcję. Pomogli to skonfigurować" - mówi jeden z rozmówców z PiS.
Jak podają dziennikarze, jednym z narzędzi używanych przez rumuńskich ekspertów jest specjalna "wtyczka" Manychat wykorzystywana głównie w marketingu. Służy do powiększania bazy odbiorców i interakcji z nowymi użytkownikami.
Manychata założyli w 2015 roku dwaj młodzi Rosjanie w Dolinie Krzemowej. W 2017 roku jeden z nich, Mikael Yan, nazywany był już "Lordem botów z San Francisco". Manychat powstał na bazie Manybot, serwisu do tworzenia botów na Telegramie.
W PKW nie ma śladów współpracy
Frontstory zauważa, że w Państwowej Komisji Wyborczej "nie ma śladu" współpracy komitetu Nawrockiego ani z Follow Digital Solutions, ani innymi rumuńskimi firmami. Pełnomocnik finansowy komitetu Nawrockiego Tomasz Bartczak twierdzi, że komitet "nie zlecał żadnych usług podmiotom z siedzibą w Rumunii".
Dziennikarze zwracają uwagę, że jeśli Simion i jego współpracownicy pomagali sztabowi Nawrockiego za darmo, zrobili to nielegalnie. Zgodnie z Kodeksem wyborczym zakazane jest "przyjmowanie korzyści majątkowych o charakterze niepieniężnym" przez komitety wyborcze poza kilkoma wyjątkami. To między innymi roznoszenie ulotek, pomoc w pracach biurowych, pożyczenie samochodu. Nielegalne jest też wsparcie od obcokrajowców. Za łamanie zakazu grozi od 1000 do 100 000 zł grzywny, zarówno przyjmującemu wsparcie, jak i udzielającemu.
Dziennikarze znaleźli w PKW kilka faktur za obsługę platformy Manychat. Agencja Grzegorza Izbickiego, radnego PiS z Suwałk związanego z Adamem Andruszkiewiczem z Kancelarii Prezydenta, wystawiła trzy faktury za obsługę konta Nawrockiego na Manychacie na 11 100 złotych. Izbicki zaprzeczył, by współpracował z obywatelami Rumunii.
Krzysztof Pacuk, radny PiS z Suwałk i kolega Izbickiego, otrzymał od komitetu Nawrockiego - jak czytamy - niemal 1,4 miliona złotych za "reklamę internetową" i "opracowanie materiałów graficznych". Pacuk deklaruje, że nigdy nie korzystał z Manychata i nie współpracował z Rumunami.
Ekspert Fundacji Batorego Krzysztof Izdebski, odnosząc się do kwestii wsparcia Simiona, powiedział, że "prawdopodobnie mamy tu do czynienia z przyjęciem korzyści niepieniężnej, która nie ma jasnego odzwierciedlenia w dokumentach finansowych komitetu".
Jego zdaniem ewentualne wskazanie przez sztab Nawrockiego, że usługę wykonała polska firma, policja łatwo sprawdzi i znajdzie też ewentualnych podwykonawców.
Jak mówi Izdebski, sprawa wymaga "bardzo szerokiego i dogłębnego wyjaśnienia przez prokuraturę" - czytamy.
Dziennikarze Frontstory zapytali Kancelarię Prezydenta, na czym polegała pomoc, o której mówił w Warszawie Simion. Czy była odpłatna oraz o to, czy i jakie usługi Follow Digital Solutions świadczyło dla sztabu Karola Nawrockiego. Ta odpisała, że pytania "znajdują się poza jej kompetencją". Na pytania zadane członkom sztabu i pełnomocnikom komitetu Nawrockiego, a także Simionowi i Capcelei, dziennikarze odpowiedzi nie otrzymali.
Autorka/Autor: Justyna Sochacka/adso
Źródło: frontstory.pl
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Kasia Zaremba