Minister finansów Jacek Rostowski ma dziś zaprezentować wyliczenie kosztów realizacji propozycji przedstawionych w niedzielę przez prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. Poinformował o tym w środę na konferencji prasowej premier Donald Tusk zapewniając, że "wyliczenia są gotowe". - Te pomysły w konsekwencji byłyby bardzo groźne - ocenił szef rządu.
Tusk dodał jednocześnie, że jest w każdej chwili gotowy do debaty - również z Kaczyńskim - o finansach publicznych czy o "naprawie wielu dziedzinach". Jak podkreślił, liczy, że czwartkowa ocena postulatów PiS będzie "pozbawiona ironii".
- Nie należy zniechęcać polityków do zabierania głosu w tak ważnej sprawie, nawet, jeśli błądzą. Będę raczej namawiał prezesa Kaczyńskiego i innych liderów partyjnych, żeby starali się doskonalić tego typu projekty. Będę w każdej chwili do dyspozycji, żeby dyskutować o tego typu sprawach - zadeklarował premier.
Czekają
Po konferencji premiera własną zorganizowali politycy PiS. - Z zaciekawieniem czekamy na to, jakie kwoty poda minister Rostowski. W naszych obliczeniach, a przede wszystkim w przyjęciu pewnych założeń, strategii, jak Polska powinna się w następnych latach rozwijać, żebyśmy wyszli z trudnej sytuacji, myśmy się nie pomylili - podkreśliła Szydło.
I dodała: - Jesteśmy gotowi do rozmów. Być może nasz program skłonił premiera do refleksji, że warto rozmawiać z opozycją i koncentrować się na projektach, które składają kluby opozycyjne.
Brakuje więcej?
Swoje wyliczenia ws. propozycji szefa PiS przedstwił w "Faktach po Faktach" w TVN24 senator i ekonomista Marek Borowski.
- Nie mam narzędzi jakimi dysponuje minister finansów, a Jarosław Kaczyński nie operował konkretami, ale spróbowałem policzyć koszty związane z realizacją planu, który prezes PiS przedstawił w niedzielę. Zobaczymy, co jutro rząd wyliczy, ale z moich obliczeń wynika, że wydatki, które wynikają z obietnic Kaczyńskiego wynoszą ok. 46,5 mld zł, a przychody między 3 a 5 mld złotych. Brakuje więcej niż wynosi obecnie deficyt budżetowy – ocenił polityk lewicy.
Propozycje prezesa PiS
Kaczyński mówił w niedzielę, że PiS przechodzi do ofensywy, której celem jest "zbudowanie pełnej alternatywy, innego sposobu rządzenia naszym krajem". Według niego, żeby w Polsce "cokolwiek zrobić", trzeba przede wszystkim "od nowa zorganizować finanse publiczne i zmienić system podatkowy".
Prezes PiS zaproponował 10-letni plan walki z bezrobociem i podkreślił, że to propozycja neutralna dla budżetu. PiS chce też wspierać rodziny poprzez zwiększanie stawki, którą można odliczyć od podatku o 50 proc. za każde dziecko, a same odliczenia można by dokonywać już od momentu poczęcia dziecka. Kaczyński mówił też o wprowadzeniu ulgi na zakup podręczników; powtórzył postulat ustanowienia karty rodziny wielodzietnej uprawniającej do wielu zniżek. PiS chce też przywrócić możliwość przechodzenia na emeryturę w wieku 60 i 65 lat (ale z pozostawieniem wyboru, czy ktoś chce pracować dłużej).
Kaczyński zaproponował też referendum ws. odejścia od kapitałowego systemu emerytalnego i powrót do systemu solidarnościowego, a także wprowadzenie wyboru między ZUS i OFE. Chciałby też rezygnacji z opodatkowania rent i emerytur do 1 tys. zł.
Autor: mn\mtom / Źródło: PAP, TVN24, tvn24.pl