To bardzo trudne działanie, szkodliwa jest nie tylko substancja, ale też jej opary. Dlatego trzeba zlokalizować wyciek i jak najszybciej go ograniczyć - powiedział w TVN24 mł. bryg. Rafał Jankowski. Odniósł się w ten sposób do wycieku toksycznej substancji w zakładach aluminiowych na Węgrzech. W jego wyniku cztery osoby zginęły, sześć uznano za zaginione, a 120 odniosło obrażenia. We wtorek przed południem pojawiły się doniesienia o kolejnym pęknięciu tamy w zakładach.
Zdaniem Jankowskiego, ratownicy są w trudnej sytuacji - grozi im nie tylko poparzenie, ale też zatrucie oparami, które mogą poczynić duże szkody w organizmie. - Wnikają do organizmu i niszczą go od środka. Tym ludziom trzeba pomóc - podkreślił Jankowski. Według niego, sytuacja jest trudna, bo trzeba nie tylko ograniczyć wyciek, ale przewidzieć, gdzie wystąpi.
Tuż po 11 PAP powołując się na węgierską agencję MTI podała, że tama na zbiorniku w zakładach aluminiowych w Ajkai pękła w drugim miejscu, a pobliską wieś ewakuowano. Niemal jednocześnie agencja Reutera poinformowała, że do kolejnego pęknięcia nie doszło.
Toksyczne ścieki
We wtorek potwierdzono kolejne dwie ofiary śmiertelne poniedziałkowego wycieku setek tysięcy metrów sześciennych toksycznej substancji ze zbiornika w zakładach aluminiowych na zachodzie Węgier. Sześć osób uznano za zaginione, 120 odniosło obrażenia.
Około 600-700 tys. metrów sześciennych toksycznej substancji zawierającej ług i metale nieżelazne wyciekło z przerwanego zbiornika w zakładach Ajkai Timfoldgyar w mieście Ajka, 160 km na południowy zachód od Budapesztu. Trucizna zalała miejscowości Kolontar, Devecser i Somlovasarhely, zanieczyściła rzekę Marcal oraz wylała się na tory kolejowe.
We wtorek trwało wsypywanie do rzeki kilkuset ton gipsu, który ma związać toksyczne ścieki.
Wśród rannych jest kilku strażaków. Wiele osób zostało poparzonych, gdyż ług jest substancją żrącą.
Z powodu wypadku zamknięto ruch kolejowy na linii Budapeszt-Szekesfehervar-Szombathely. Straż pożarna ewakuowała także miejscowe szkoły w Kolontarze.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24