Jak mogliśmy dopuścić do sytuacji, w której mamy tego typu bezkarność osób i całkowite lekceważenie krzywdy ludzkiej przez organy państwa? - pytał w "Tak jest" mecenas Roman Giertych. Jest on jednym z pełnomocników austriackiego biznesmena Geralda Birgfellnera, który złożył do prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego.
"Gazeta Wyborcza" w cyklu artykułów opublikowała zapisy rozmów prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego między innymi z austriackim biznesmenem Geraldem Birgfellnerem w sprawie budowy przez związaną z Prawem i Sprawiedliwością spółkę Srebrna wieżowca w centrum Warszawy. Ostatecznie z inwestycji się wycofano. Austriak złożył do prokuratury zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa oszustwa przez Kaczyńskiego. Biznesmen domaga się zapłaty za pracę wykonaną na rzecz inwestycji.
Giertych: jakiś wyrok musi zapaść
W piątek w programie "Tak jest" TVN24 mecenas Roman Giertych, jeden z pełnomocników austriackiego biznesmena, pytany o sposób, w jaki jego klient zamierza dochodzić zapłaty, odpowiedział, że "pan Birgfellner wybrał już drogę cywilną, sprawa jest już zarejestrowana w sądzie". Adwokat dodał, że "jeżeli Jarosław Kaczyński i spółka Srebrna chciałyby zapłacić żądaną kwotę" to mają do tego okazję.
Giertych tłumaczył, dlaczego Birgfellner zdecydował się także na drogę karną, składając zawiadomienie do prokuratury. - W drodze cywilnej, również poprzez działania obecnego kierownictwa wymiaru sprawiedliwości, mamy bardzo długie terminy - podkreślił. - Jest oczywiste, że osiągnięcie celu, czyli prawomocnego wyroku w obecnych realiach warszawskich to jest około czterech-sześciu lat - zaznaczył mecenas.
Giertych: mój mocodawca rozważa sprzedaż długu
Mecenas poinformował, że jego mocodawca rozważa sprzedaż długu, jaki mają wobec niego Jarosław Kaczyński i spółka Srebrna osobom, które chciałyby taką wierzytelność zakupić. - Mógłby to być szybszy sposób odzyskania pieniędzy - przyznał.
- Każdą wierzytelność można zbyć. Nie ma przeszkód prawnych w tym zakresie. Takie rzeczy się robi pod warunkiem, że się ogłasza - wyjaśniał.
Pytany był też, co by się stało, gdyby spółka Srebrna zdecydowała się wypłacić żądaną przez Birgfellnera kwotę. Giertych powiedział, że "ograniczyłoby karę, gdyby Srebrna dobrowolnie zapłaciła". - To obniża wymiar kary, ale to nie zmienia faktu, że jakiś wyrok w tej sprawie musi zapaść - podkreślił.
Pełnomocnik Birgfellnera: pewne osoby są chronione immunitetem "państwowym"
Roman Giertych tłumaczył, co mogło skłonić Birgfellnera do wyboru właśnie jego na swego pełnomocnika. - Myślę, że szukał osoby, której na końcu nie zadrży ręka przy podpisywaniu pisma z zawiadomieniem (przeciwko Jarosławowi Kaczyńskiemu - red.) - ocenił. - Problem naszego państwa polega na tym, że Jarosław Kaczyński podporządkował sobie wszystkie jego organy - stwierdził gość TVN24.
- Czujemy, że konstrukcja naszego państwa została tak zakleszczona, że pewne osoby są chronione immunitetem o charakterze, można powiedzieć, państwowym, całej struktury państwa - podkreślił.
- Mieliśmy wypowiadającego się w tej sprawie prezesa Rady Ministrów, mieliśmy prokuratora generalnego, mamy kolejnych urzędników w państwie, którzy są powiązani ze spółką Srebrna - wymieniał adwokat.
Dodał, że pojawia się wrażenie, iż "całe państwo, w sensie struktur, zamieniło się w komitet obrony osoby, która poprzez swoje działanie, naszym zdaniem, dopuściła się czynu, za który powinna odpowiedzieć".
Giertych o Birgfellnerze: człowiek pokrzywdzony
Giertych ocenił funkcjonowanie wymiaru sprawiedliwości w sprawie Birgfellnera. - Mamy człowieka, który przeniósł się do Polski, półtora roku ciężko pracował, odbył kilkaset spotkań, wydał kilkadziesiąt tysięcy euro swoich pieniędzy i został z niczym - przekonywał prawnik. Jak dodał, to jest rzecz, "która jest w tej sprawie istotą".
- Mamy człowieka skrzywdzonego, który na końcu dowiaduje się, że "idź pan do sądu" - powiedział.
- Jak mogliśmy dopuścić do sytuacji, w której mamy tego typu bezkarność osób i całkowite lekceważenie krzywdy ludzkiej przez organy państwa? - dopytywał Giertych.
"Jest możliwość" wstąpienia na drogę prawną w Austrii
Roman Giertych pytany był o możliwość wstąpienia na drogę prawną przed austriackim wymiarem sprawiedliwości.
- Zobaczymy, jak to się skończy. Jest taka możliwość prawna, dlatego, że kodeks karny austriacki dopuszcza możliwość ścigania tego typu przestępstw oszustwa, popełnionych poza granicami Austrii - tłumaczył mecenas. Stwierdził, że "nie wyklucza, że takie działania zostaną podjęte".
Zaznaczył jednak, że "na obecnym etapie trzeba spróbować" załatwić sprawę w Polsce. - Może prokuratura polska w jakiś sposób zadziała. Jeżeli nie, to bez wątpienia sprawa będzie przeniesiona do Wiednia - stwierdził.
Giertych o spotkaniu Kaczyńskiego z Ziobrą
Roman Giertych pytany był również o wtorkowe spotkanie prezesa PiS z ministrem sprawiedliwości i o to, czy jego zdaniem Zbigniew Ziobro w czasie tej rozmowy ujawnił szczegóły postępowania dotyczącego Birgfellnera i Kaczyńskiego.
Adwokat ocenił, że gdyby tak było, "mielibyśmy do czynienia z mataczeniem w postępowaniu", bo "pokazywanie zeznań, do których świadek ma się zaraz odnosić, jest zwykłym mataczeniem".
Dodał jednak, że "nie ma podstaw, żeby sądzić, że tak było". - Nie mam wiedzy na ten temat - podkreślił.
Autor: mjz//rzw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24