Cały ciąg produkcyjny w wymiarze sprawiedliwości jest pod kontrolą jednego człowieka. Nie mam żadnych złudzeń - nikt nikomu nie zrobi tutaj wielkiej krzywdy - mówił w "Faktach po Faktach" w TVN24 były premier, a obecnie europoseł Marek Belka. Odniósł się w ten sposób do raportu Najwyższej Izby Kontroli, który negatywnie ocenia organizację niedoszłych wyborów korespondencyjnych w maju 2020 roku.
Agenci Centralnego Biura Antykorupcyjnego przeszukiwali w środę podwarszawski dom Jakuba Banasia, syna prezesa Najwyższej Izby Kontroli Mariana Banasia. Po południu tego dnia szef NIK oświadczył, że "działania operacyjne CBA" wobec jego syna "nie mogą być rozpatrywane bez kontekstu, jakim jest opublikowanie wczoraj przez media fragmentów wyników kontroli dotyczącej organizacji wyborów korespondencyjnych".
"W okresie od 16 kwietnia do 9 maja 2020 r. brak było podstawy prawnej do wydania decyzji polecającej przeprowadzenie powszechnych wyborów w trybie korespondencyjnym. W tym stanie rzeczy wydanie decyzji z 16 kwietnia 2020 należało ocenić negatywnie" – czytamy w raporcie końcowym Najwyższej Izby Kontroli, którego fragmenty opublikował Onet.
"To jest wojna w rodzinie"
Więcej o sytuacji związanej z raportem NIK i Marianem Banasiem mówił w "Faktach po Faktach" w TVN24 były premier, a obecnie europoseł, profesor Marek Belka.
Stwierdził, że "to jest wojna w rodzinie, to jest łomotanie się w jednej grupie". - Jako zewnętrzny obserwator powiedziałbym, że nawet z pewną satysfakcją obserwuję te spory czy tę "wojnę". Ale nie mam żadnych złudzeń - to jest spór w rodzinie, nikt nikomu nie zrobi tutaj wielkiej krzywdy - powiedział.
Belka był także pytany, czy jego zdaniem ktoś z rządu powinien ponieść odpowiedzialność za organizację wyborów kopertowych. - Pewnie, że powinien, ale cały ciąg produkcyjny w wymiarze sprawiedliwości jest pod kontrolą jednego człowieka - odparł.
"Trudno mi sobie wyobrazić, żeby jakiekolwiek prodemokratyczne siły w Polsce były przeciwne ratyfikacji tej umowy"
Odniósł się także do sprawy ratyfikacji związanej z europejskim Funduszem Odbudowy.
- Trudno mi sobie wyobrazić, żeby jakiekolwiek prodemokratyczne siły w Polsce były przeciwne ratyfikacji tej umowy rządowej o tak zwanych zasobach własnych, czyli tak naprawdę o podjęciu długu i sposobie jego spłaty - stwierdził.
Był pytany o negocjacje przedstawicieli klubu Lewicy z premierem w tej sprawie.
- Z tego co wiem, to część osób z władz Nowej Lewicy nie wiedziało o tym porozumieniu. Czy ono dojdzie do skutku, to zobaczymy - powiedział.
Belka: Obajtek nie będzie wielkim, międzynarodowym graczem
Były premier odniósł się także do planów biznesowych PKN Orlen - do przejęcia przez koncern Lotosu oraz PGNiG. Pytany, czy prezes Orlenu Daniel Obajtek ma jego zdaniem szansę na zostanie wielkim, międzynarodowym graczem, odparł: - Nie będzie wielkim, międzynarodowym graczem, bo gdyby pan prezes Obajtek miał takie możliwości i aspiracje, to powinien na przykład spróbować jakiegoś aliansu albo z Węgrami, albo z Austriakami, tak jak kiedyś to próbowano zrobić, ale nic z tego nie wyszło.
- Miałem wrażenie w pewnym momencie, i chyba podtrzymuję to zdanie, że przyjęcie Lotosu ma czysto polityczny wydźwięk, chodzi o to żeby pozbawić wpływów podatkowych miasto Gdańsk - stwierdził europoseł.
- Jeżeli chodzi o PGNiG, to ja nie mam zdania. Dla mnie zawsze to był egzotyczny pomysł. Nikt w naszych czasach nigdy na ten pomysł nie wpadł, a to jest dla mnie najlepszy dowód, że chyba nie ma to większego sensu - powiedział gość TVN24.
Belka: u nas władze mają taką tendencję nie konsultować, nie rozmawiać, bo wiedzą najlepiej
Marek Belka mówił także o kondycji polskiej gospodarki w związku z pandemią COVID-19. Stwierdził, że o ile sytuacja przemysłu przetwórczego "jest co najmniej przyzwoita", o tyle usługi, polegające na kontaktach międzyludzkich, "są na obu łopatkach".
- Możemy mieć do czynienia ze stadną odpornością (w związku ze szczepionkami - red.), ale jednocześnie z masowymi bankructwami w pewnych ważnych działach gospodarki - mówił.
Był pytany, czy w tej sytuacji pomocne dla najbardziej poszkodowanych przedsiębiorców okazały się rządowe tarcze.
- Nie chcę nie docenić działań tarczy, na pewno wielu pomogły, tylko każde takie działanie jest dziurawe z natury rzeczy. A u nas władze mają taką tendencję nie konsultować, nie rozmawiać, bo wiedzą najlepiej. To dezorganizuje, destabilizuje pracę wielu przedsiębiorców - stwierdził europoseł.
- Już mamy inflację, to jest głównie inflacja panująca w sferze usług, jak to się rozkręci, to naprawdę będzie bardzo trudno to opanować. Z jednej strony prawdą jest, że uniknęliśmy masowego bezrobocia, ale istnieje bardzo poważne niebezpieczeństwo związane z trwałą inflacją - powiedział gość "Faktów po Faktach".
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24