Zmieniamy sposób działania. Na tę chwilę nie będziemy prowadzić dyżurów w ramach interwencji poselskich w PAP - przekazał rzecznik PiS Rafał Bochenek. Nie wykluczył jednak, że takie dyżury mogą się odbywać w przyszłości. Politycy PiS dyżurują w siedzibach mediów publicznych od początku zmian tam przeprowadzanych, tłumacząc to właśnie interwencjami poselskimi, ale prawnicy i politycy rządu mówią o przekroczeniu uprawnień.
Bochenek w przesłanym PAP stanowisku poinformował, że z uwagi na sytuację formalno-prawną Prawo i Sprawiedliwość zmienia sposób działania i na tę chwilę nie będzie prowadzić dyżurów w ramach interwencji poselskich w PAP. Nie wykluczył jednak prowadzenia takich dyżurów w przyszłości.
"Z uwagi na nielegalne działania pułkownika Sienkiewicza i nieustające próby instalowania partyjnych nominatów w mediach publicznych, bez najmniejszych podstaw prawnych, wbrew ustawom i konstytucji oraz orzeczeniom trybunału, w najbliższym czasie będziemy kierowali stosowne wnioski do prokuratury. Działania Sienkiewicza oraz wyznaczonego nominata do PAP-u będą w przyszłości rodziły daleko idące konsekwencje prawne. Nie pozwolimy im upartyjnić mediów publicznych i ograniczyć prawa obywateli do informacji" – napisał Bochenek.
Zmiany w mediach publicznych
W ubiegły wtorek wieczorem Sejm podjął uchwałę w sprawie przywrócenia ładu prawnego oraz bezstronności i rzetelności mediów publicznych oraz Polskiej Agencji Prasowej, wzywającej Skarb Państwa do działań naprawczych. Dzień później resort kultury poinformował, że minister kultury i dziedzictwa narodowego Bartłomiej Sienkiewicz, jako organ wykonujący uprawnienia właścicielskie Skarbu Państwa, działając na podstawie przepisów Kodeksu spółek handlowych odwołał 19 grudnia dotychczasowych prezesów Zarządów Telewizji Polskiej SA, Polskiego Radia SA i Polskiej Agencji Prasowej SA i ich rady nadzorcze. Minister powołał nowe rady nadzorcze tych spółek, które powołały nowe zarządy.
Decyzja szef MKiDN spotkała się z krytyką polityków PiS. Także prezydent Andrzej Duda stwierdził, że doszło do naruszenia konstytucji.
Zmiany w telewizji publicznej skomentowała w oświadczeniu Helsińska Fundacja Praw Człowieka. "Dotychczasowy sposób funkcjonowania Telewizji Polskiej, Polskiego Radia oraz Polskiej Agencji Prasowej w jaskrawy sposób przeczył temu, czym powinny być media publiczne w demokratycznym państwie prawnym" - stwierdziła w wydanym stanowisku instytucja. Dodała też jednak, że "sposób rozpoczęcia zmian w mediach publicznych budzi poważne wątpliwości prawne".
Dyżury polityków PiS w mediach publicznych
Od 20 grudnia, czyli od momentu rozpoczęcia zmian, w siedzibach mediów publicznych przebywają politycy Prawa i Sprawiedliwości, którzy nie zgadzają się ze zmianami wprowadzanymi przez Sienkiewicza.
Dyżurujący politycy twierdzą, że przeprowadzają interwencje poselskie, ale politycy większości sejmowej i prawnicy mają jednak wątpliwości, czy podczas tych interwencji nie dochodzi do łamania prawa. Na nagraniach widać między innymi przepychanie czy podawanie się za policję, aby wejść do pomieszczenia mediów publicznych.
Przepychanki z udziałem posłów PiS
Do jednej z takich sytuacji doszło rano 24 grudnia, a opisał ją nowy prezes PAP Marek Błoński.
Jak przekazał, przebywający wówczas na parterze siedziby PAP poseł PiS Antoni Macierewicz fizycznie zablokował wejście do budynku pracownikowi biura informatyki i telekomunikacji PAP, uniemożliwiając zmianę pracownika kończącego nocny dyżur.
Zobacz także: Powiadomili policję o "niedopuszczalnym incydencie" w biurze PAP. Poseł PiS przedstawił swoją wersję wydarzeń
Błoński zaznaczył, że uniemożliwianie pracownikom wykonywania swoich obowiązków nie ma nic wspólnego z interwencją poselską i jest działaniem bezprawnym. - W przypadku strategicznej infrastruktury, za jaką odpowiada biuro IT, oznacza to realne zagrożenie dla niezakłóconej pracy i ciągłości pracy Agencji, a tym samym dla realizacji umów z klientami - zauważył. Zaznaczył, że narażone zostało dobro Agencji oraz jej pracowników.
Swoją wersję wydarzeń przedstawił Macierewicz. Tłumaczył, ż wraz z europosłanką PiS Anną Fotygą zostali poproszeni przez posłankę Annę Gembicką, aby zejść na dół na recepcję PAP, bo - jak mówił - "poinformowała ona, że przychodzą jacyś nowi funkcjonariusze i żebyśmy zeszli na dół".
- Zeszliśmy na dół, okazało się, że wchodzi jakiś przedstawiciel - jak twierdzono tutejszego biura - i bardzo agresywnie, bardzo dynamicznie starał się wejść do tych drzwi - twierdził poseł Macierewicz. - Poprosiłem go o przekazanie swojego nazwiska, bo chciałem przekazać je panu (byłemu już prezesowi - red.) Wojciechowi Surmaczowi, kto wchodzi, kto przedstawia się jako tutejszy pracownik - powiedział.
- Ten człowiek rzucił się na mnie, uderzył mnie swoim ramieniem, chcąc mnie przewrócić - uznał Macierewicz. Mówił także, że ta osoba używała przy tym słów wulgarnych, a całe zajście zostało sfilmowane. Poseł PiS poinformował, że będzie składał zeznania na policji.
Prawnicy o zachowaniu polityków PiS w siedzibach TVP i PAP
Prawnicy, z którym rozmawiała redakcja "Polska i Świat" radzą parlamentarzystom, aby dokładnie przeczytali, jakie możliwości daje, a jakich nie, ustawa o wykonywaniu mandatu posła i senatora. O zatrzymywaniu kogokolwiek nie ma tam ani słowa.
Czytaj też: Politycy i eksperci pytają o granice interwencji poselskich. Premier zapowiada uchylenie immunitetów
- To jest przekroczenie uprawnień. Interwencja poselska to nie jest legitymacja na dowolne zachowanie, tak to nie działa - wskazuje adwokatka Sylwia Gregorczyk-Abram.
- Interwencja poselska to nie jest okupacja poselska – podkreśla prof. Maciej Gutowski z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. - Poseł nie może przebywać w budynku, ile mu się żywnie podoba. Ma prawo żądać wyjaśnienia sprawy, a instytucja ma 14 dni, aby mu odpowiedzieć - dodaje.
Weto prezydenta, media publiczne postawione w stan likwidacji
W sobotę prezydent Andrzej Duda zawetował ustawę okołobudżetową na rok 2024. W uzasadnieniu wyjaśnił, że nie zgadza się na przeznaczenie zapisanych w ustawie trzech miliardów złotych na "nielegalnie przejęte media publiczne".
Minister kultury i dziedzictwa narodowego Bartłomiej Sienkiewicz poinformował w środę, że w związku z decyzją prezydenta o wstrzymaniu finansowania mediów publicznych zadecydował o postawieniu w stan likwidacji spółek TVP, PR i PAP. Stan likwidacji może być cofnięty w dowolnym momencie przez właściciela – podano w komunikacie MKiDN.
Źródło: PAP