Słychać było rechot prawej strony sali na dość oczywiste stwierdzenia, że Niemcy są naszym bardzo ważnym partnerem - mówił szef MSZ Radosław Sikorski w "Faktach po Faktach", komentując reakcje na jego wystąpienie o celach polityki zagranicznej. Przyznał, że "zdziwiła" go reakcja prezydenta. Sikorski przekazał też, że "pierwsze wnioski" o zmiany na stanowiskach ambasadorów poszły już do Andrzeja Dudy. - Zobaczymy, co pan prezydent zrobi - dodał.
Szef polskiej dyplomacji mówił w "Faktach po Faktach" w TVN24 o żywiołowych reakcjach Andrzeja Dudy na sejmowe wystąpienie Radosława Sikorskiego na temat celów polityki zagranicznej. Prezydent kręcił głową, wypowiadał słowa w trakcie przemówienia czy wpatrywał się w tablet. Było tak między innymi, gdy szef MSZ mówił, że Niemcy są sojusznikiem Polski.
- Zdziwiła mnie reakcja pana prezydenta na to, że powiedziałem, że Niemcy są naszym sojusznikiem, bo nie widzę w tym nic kontrowersyjnego - przyznał Radosław Sikorski.
Na pytanie, czy to oznacza, że Duda nie zgadza się z polityką zagraniczną, prowadzoną przez rząd, gość TVN24 ocenił, że prezydent w tym "chyba nie jest odosobniony". - Bo słychać było (...) rechot prawej strony sali na dość oczywiste stwierdzenia, że Niemcy są naszym bardzo ważnym partnerem handlowym - powiedział.
Zmiana ambasadorów
Minister został też zapytany o podjętą jeszcze w marcu decyzję o zakończeniu misji przez ponad 50 ambasadorów i czy udało się porozumieć z prezydentem w sprawie powołania nowych.
Sikorski przyznał, że "rzeczywiście na ostateczną wymianę ambasadora jest potrzebny podpis pana prezydenta". - Jesteśmy w dialogu. Pierwsze wnioski poszły. Zobaczymy, co pan prezydent zrobi - przekazał.
- Prosił o czterech współpracowników, zmienił zdanie. Teraz chce bronić tych politycznych nominatów PiS-u z ostatnich dwóch lat. Nie wszyscy z nich się nadają, więc uważam, że wiele z tych misji powinno być zakończonych przed zwyczajowym czasem trzech do czterech lat - komentował.
Dodał, że "prezydent ma prawo do zmiany zdania". - Ja będę słał wnioski - oznajmił szef MSZ.
Europejska żelazna kopuła
Minister spraw zagranicznych odniósł się do sobotnich słów prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego na temat inicjatywy europejskiej tarczy antyrakietowej, w która mocno zaangażowane są Niemcy.
Jak ocenił Kaczyński, "dzisiaj proponuje nam się koncepcję, która w gruncie rzeczy sprowadza się do tego, by to bezpieczeństwo bardzo radykalnie obniżyć". - Jakąś nieistniejącą w istocie - znaczy tak naprawdę to jest wyłącznie pomysł, to jest wyłącznie papier - armię europejską, jakąś kopułę europejską. Nie, proszę państwa, nasze bezpieczeństwo to po pierwsze nasze własne siły i je trzeba rozbudowywać. I NATO jako wielki, jako największy w dziejach sojusz, a fundamentem tego sojuszu jest sojusz ze Stanami Zjednoczonymi - mówił prezes PiS.
Sikorski przyznał, że ważne jest nasze wojsko i sojusz z USA, ale przypomniał też, że "to prezes Kaczyński swego czasu mówił nie tylko, że potrzebna jest armia europejska, tylko że trzeba ją stworzyć jeszcze za pieniądze odebrane rolnikom".
- Uważam, że Unia Europejska powinna mieć swoją zdolność do reagowania, ale nie nazwałbym tego armią europejską, bo to sugeruje łączenie armii narodowych, a to się nigdy nie zdarzy - dodał.
- Natomiast co do kopuły: my proponowaliśmy osiem baterii Patriot, rząd PiS-u zredukował to do dwóch baterii. Mamy rzeczywiście ciekawe projekty z Brytyjczykami, z Amerykanami, ale jeśli by miał powstać projekt europejski, to Polska ma pewne atuty: terytorium oraz zdolności produkcyjne radarów i nie tylko. Gdyby w tej koncepcji można by połączyć atuty kilku czy kilkunastu krajów, które już są w tej chwili w tym projekcie, to nie widzę powodu, z wyjątkiem antyniemieckiej obsesji Kaczyńskiego, żeby tego projektu poważnie nie rozważyć - powiedział.
Sikorski o mobilizacji w Ukrainie
Szef MSZ był pytany o to, czy władze Ukrainy zwróciły się do polskich władz z prośbą o pomoc w "przetransportowaniu" Ukraińców, którzy są w wieku poborowym i przebywają w Polsce. - Tutaj rzeczywiście inicjatywę musi wykazać Ukraina, bo dla nas to jest etycznie dwuznaczna sprawa. Chociaż oczywiście rozumiemy, że Ukraina potrzebuje swoich obrońców do obrony ojczyzny - odpowiedział Sikorski.
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski podpisał ustawę o mobilizacji, a tego samego szef MSZ Ukrainy Dmytro Kułeba zapowiedział sprawiedliwe podejście do mężczyzn w wieku mobilizacyjnym, przebywających zarówno w kraju jak i za granicą. We wpisie na platformie X szef ukraińskiej dyplomacji podkreślił, że przebywanie za granicą nie zwalnia z obowiązków wobec państwa.
- Jeszcze nie wiem o żadnych inicjatywach ukraińskich od czasu uchwalenia tej ustawy. Poprzednio, jeszcze w grudniu, gdy w pierwszych dniach urzędowania byłem w Kijowie, strona ukraińska mówiła troszeczkę coś innego, idącego w tym samym kierunku. Mianowicie, że oni (władze Ukrainy) będą mieli certyfikat dla swoich obywateli, że ktoś ma uregulowany stosunek do służby wojskowej. I prosili, żeby na szczeblu unijnym osobom, które takiego certyfikatu nie mają, nie przedłużać świadczeń socjalnych. Ciekawy pomysł - powiedział Sikorski.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24