Puścili "podpalone marzenia" w niebo

Lampionada w Zduńskiej Woli
Lampionada w Zduńskiej Woli
Źródło: TVN24

Ponad pięćset lampionów z papieru ryżowego, każdy z przypisanym życzeniem puszczającego, poszybowało w powietrze w Zduńskiej Woli. To już druga taka "Lampionada" w tym mieście, na którą pomysł zaczerpnięto z dalekiego wschodu. Podczas imprezy zbierano datki na rzecz fundacji pomagającej niepełnosprawnym dzieciom.

Akcję, tak jak rok temu, zorganizował Stanisław Dombrow. Lampiony, a także kompot i grzane wino, którym częstowano zmarzniętych mieszkańców Zduńskiej Woli kupił za własne pieniądze i przy wsparciu kilku lokalnych przedsiębiorców.

Bez huku, na pomoc

- Pomysł jest dość spontaniczny. Widziałem w internecie jak ludzie puszczają tego typu obiekty latające i wpadło nam do głowy: dlaczego by nie tutaj. W sumie tradycja jest fajna, atmosfera z tego co widziałem na całym świecie jest jedna: nie ma huku nie ma hałasu, jest po prostu fajnie - mówi Dombrow.

W tym roku lampiony wydawano osobom, które wrzuciły datek na rzecz fundacji AMI, pomagającej niepełnosprawnym dzieciom.

Zwyczaj puszczania lampionów w Nowym Roku narodził się w Chinach. Przed wypuszczeniem lampionu należy pomyśleć życzenie.

Źródło: tvn24

Czytaj także: