Teraz to poseł PiS Dariusz Seliga zeznawał w prokuraturze w sprawie swojego egzaminu na broń - dowiedział się portal tvn24.pl. Śledczy podejrzewają, że podobnie jak w przypadku Cezarego Grabarczyka, część praktyczna była tylko formalnością.
Fakt, że poseł PiS Dariusz Seliga został przesłuchany w Prokuraturze Okręgowej w Ostrowie Wielkopolskim potwierdziliśmy w oficjalnych źródłach.
- Poseł został przesłuchany w charakterze świadka na temat okoliczności w jakich uzyskał pozwolenie na broń osobistą. Jego zeznania będą teraz weryfikowane - powiedział nam Janusz Walczak, wiceszef tej prokuratury.
W przypadku posła opozycji śledczy mają podobne podejrzenia jak wobec jego bardziej znanego kolegi z Sejmu - Cezarego Grabarczyka. To znaczy, że w rzeczywistości nigdy nie przeszli części praktycznej egzaminu.
"Będziesz miał jak marszałek"
Przypomnijmy, że w ubiegłym tygodniu opublikowaliśmy artykuł, który w kilka chwil potem doprowadził do zawieszenia w prawach członka PiS samego Seligi, a po niespełna trzech godzinach do dymisji Cezarego Grabarczyka ze stanowiska ministra sprawiedliwości.
Przygotowując publikację rozmawialiśmy z posłem Seligą o okolicznościach w jakich zdobył on swoje pozwolenie. Nie ukrywał, że kontaktował się osobiście z naczelnikiem wydziału postępowań administracyjnych w Komendzie Wojewódzkiej Policji w Łodzi. Według naszych informacji ich rozmowa z wiosny 2012 roku została podsłuchana przez funkcjonariuszy "policji w policji", czyli Biura Spraw Wewnętrznych.
Powiedział nam, że jemu naczelnik Zbigniew K. miał powiedzieć: "będzie miał pan załatwione, tak jak marszałek".
Egzamin za pracę?
- Zbigniewa K. znałem prywatnie. Pytał mnie o pracę w koncernie. Ale była to niezobowiązująca rozmowa dotycząca jego przyszłej emerytury. Z pewnością nie chodziło o transakcję, że ja mu pomagam, a on odwdzięcza się egzaminem na broń. To była rozmowa, jakich prowadzę wiele z ludźmi, którzy szukają pracy - wyjaśnia poseł.
Podczas spotkania zapewniał nas, że przeszedł egzamin strzelecki, choć jego szczegółów już nie pamięta, bo "minęły trzy lata". - Byłem na kilku strzelaniach, nie pamiętam już, które było związane z egzaminem.
Dopytywaliśmy jak zrozumiał słowa, że "będzie miał egzamin jak Czarek Grabarczyk". - Myślałem, że chodzi o zapewnienie dyskrecji, że nie będzie na przykład mediów - wyjaśnia.
Jednak jak odkryliśmy prokuratura w jego przypadku postąpiła inaczej, niż wobec ówczesnego wicemarszałka Sejmu Cezarego Grabarczyka. Znany śledczy i jednocześnie rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi Krzysztof Kopania oceniał wtedy materiały z podsłuchów stosowanych przez BSW. Uznał, że wystąpi do sądu - za pośrednictwem Prokuratury Generalnej - o tzw. zgodę następczą wobec nagranych rozmów naczelnika i Seligi. Nie postąpił tak w przypadku nagranej rozmowy naczelnika i wicemarszałka Sejmu Cezarego Grabarczyka.
Zapytaliśmy Seligę jak zareaguje na wieść, że prokurator skierował wobec niego wniosek do sądu o zgodę następczą, którą zastosowano, a wobec Grabarczyka nie wysłał takiego wniosku. - Jestem tylko płotką. Po 10 latach posłowania nic mnie już nie dziwi - odpowiedział Seliga.
Jak ujawniliśmy prokurator z Ostrowa Wielkopolskiego, który zmierzał do przeszukania biura poselskiego Grabarczyka, nie wykluczał stawiania mu zarzutów został odsunięty od śledztwa. Wkrótce po tym jak sam Grabarczyk awansował w październiku ubiegłego roku do rządu. Nowy prowadzący śledztwo inaczej ocenia materiał dowodowy i były już minister zarzutów raczej nigdy nie usłyszy. Nie wiadomo jeszcze jak sprawa się skończy dla posła opozycji Dariusza Seligi i jak ocenią jego wyjaśnienia śledczy.
Autor: Robert Zieliński / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24